sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 1

"Przeprowadzamy się na Bronx?"

Saige Cameron’s POV
Usiadłam przy stoliku piknikowym w Central Parku z moimi trzema najlepszymi przyjaciółkami Willow 
Anthony, Emmą Rosetta i Hanną Brooks. To było tydzień przed pierwszym dniem ostatniego roku szkoły. 
Trudno było nam uwierzyć, że zaczynamy ostatnią klasę liceum, ale wszyscy byliśmy na to przygotowani. 
Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami od przedszkola w klasie pana Fretwell'a. Odkąd poszłyśmy do prywatnej szkoły, było tylko piątka dzieci w klasie, łącznie z nami. Siedzieliśmy w porządku alfabetycznym. Więc była Willow, Hanna, ja, Emma, chłopak, który nazywał się Zachary Williams. Od razu stałyśmy się "mafią" naszej prywatnej szkoły. 
- Nie mogę uwierzyć, że w końcu będziemy seniorami- Hanna zapiszczała z radosnym podnieceniem, 
poprawiając grzywkę.
- Tak, wiem- Emma trysnęła, chowając kosmyk jej czekoladowych włosów za ucho- Będziemy rządzić tą 
szkołą.
Uśmiechnęłam się- My już to robimy.
Wszystkie się zaśmiałyśmy- Tak, do cholery. Jesteśmy królowymi!
Rozejrzałam się dookoła.Wszystkie mieszkałyśmy w Nowym Jorku, na Brooklynie, w drogiej dzielnicy, gdzie naturalne blondynki prawie wymarły- z wyjątkiem Willow- i każdy miał tam dużo kasy. Mój tata był bardzo chwalonym prawnikiem, pracującym dla wielkich nazwisk w Nowym Jorku. Moja mama wiecznie siedziała w domu, nie czując potrzeby pracy, ponieważ tata przynosił tony pieniędzy. Mieszkałam z rodzicami i bratem bliźniakiem, Tobym, choć wcale nie byliśmy podobni.

- Więc, co będziemy robić ostatniego tygodnia lata?- Emma uniosła brwi, sącząc swoją Pumpkin Spice Latte, którą Starbucks wydał na początku sierpnia, dla radości każdej, zwykłej, białej dziewczyny.
- Zawsze możemy pójść na zakupy- wzruszyłam ramionami.
- Robimy to codziennie. Chcę zrobić coś innego- Willow przewróciła oczami.
- Nie widzę, jak rzucasz pomysłami.
- To dlatego, że nie mam żadnych- Willom wzruszyła ramionami.
- W takim razie nie możesz się skarżyć!- Hanna podśmiewała się, popijając łyk Emmy latte.
- Hej!- Emma jęknęła, biorąc z powrotem jej filiżankę. Dopiła ciepły napój do końca i wyrzuciła kubek 
do pojemnika na śmieci znajdującego się obok.
- Wszystkie pieniądze właśnie wypalają mi dziurę w torbie. Niech ktoś mi powie, co mam z tym zrobić- 
puściłam oczko.
- Zawsze możesz mi je oddać- Willow zachichotała.
- Zamknij się Willow! Ty prawie kąpiesz się w kasie- przewróciłam oczami.
- Nie możesz winić dziewczyny, za to, że się stara.
- Chyba nie.
Poczułam jak mój nowy, złoty Iphone 5s wibruje w mojej kieszenie. Przewróciłam oczami z irytacji.
- Poprosiłam moją rodzinę, żeby nie pisali do mnie, kiedy spotykam się z wami- wiedziałam, że to pisze ktoś z rodziny, prawdopodobnie prosząc, aby kupić coś w sklepie.
- Po prostu to może być twój gorący brat- Willow zaśmiała się. 
- Toby nie jest gorący-  zaprotestowałam.
- Jest twoim bliźniakiem, więc nie możesz nazwać go brzydkim!- Emma zaśmiała się.
- Tak, mogę. Z pewnością to ja odziedziczyłam seksowne geny. 
Odblokowałam mój telefon i weszłam w wiadomości.

Mom: Wracaj teraz do domu, to nagły wypadek.

Westchnęłam i szybko napisałam odpowiedź.

Saige: Czy to coś ważnego, mamo? Jestem właśnie z dziewczynami xx

Jej odpowiedź przyszła niemal natychmiast.

Mom: Kochanie, nie czuję się komfortowo, pisząc o tym w wiadomości, to niewłaściwe. Proszę wróć do 
domu natychmiast.

- Mama chce, abym wróciła do domu- jęknęłam.
- Co?- Emma krzyknęła- Nawet nic nie zrobiłyśmy, oprócz pójścia do Starbucksa!
- Wiem- przygryzłam lekko moją dolną wargę- Napiszę do was później i może spotkamy się jutro?
Dziewczyny wstały, dając mi przyjacielski uścisk, zanim ruszyłam w drogę do mojego samochodu i weszłam 
do środka. Odpaliłam go i jechałam z powrotem w kierunku mojego domu na Brooklynie, który nie był aż tak daleko, jeśli podróżujesz samochodem przez most, zamiast korzystać z metra, którym podróż zajęłaby więcej czasu ze względu na wszystkie przystanki, na których trzeba się zatrzymać.

Podjeżdżając, zauważyłam tabliczkę 'NA SPRZEDAŻ' na moim podwórku. Moja szczęka opadła i 
zaparkowałam na podjeździe, nie troszcząc się jak niechlujnie to zrobiłam. Trzasnęłam drzwiami samochodu i szybko podbiegłam do drzwi wejściowych. Moja mama rzewnie płakała, a mój tata przytulając ją, starał się pocieszyć. 

- Tak bardzo przepraszam, kochanie- wyszeptał- Starałem się temu zapobiec.
Mój brat stał za nimi z wściekłym wyrazem twarzy- Gdzie do cholery będziemy mieszkać? Przecież nie 
mogą tak po prostu wyrzucić nas z naszego domu!
Gniewnie machał swoimi rękami, gdy ludzie załadowywali nasze meble do wozu.
- Przed wyrzuceniem mnie, mój szef był bardzo miły i powiedział, że możemy mieszkać w jego starym 
mieszkaniu, które nadal posiada na Bronxie, tak długo jak będziemy chcieli.
Moja szczęka opadła- Bronx? Przeprowadzamy się na Bronx?- zapytałam ponownie- 
Żartujecie sobie ze mnie.
Moja mama zaczęła jeszcze głośniej płakać- Nie możemy przeprowadzić się na Bronx!
- Wiem, że to zła dzielnica Nowego Jorku, wiem- westchnął- ale to dla nas jedyna opcja.
- Jestem pewna, że możemy znaleźć coś lepszego, Charlie.
Potrząsnął swoją głową- Nie mamy czasu i pieniędzy, żeby szukać czegoś innego.
- Co się stało z pieniędzmi, które mieliśmy wcześniej?- Poczułam, jak gula tworzy się w moim gardle.
- Kochanie- westchnął- Dwa miesiące temu zostałem wyrzucony z pracy. Każdego dnia wychodziłem, 
mówiąc tobie i Tobiemu, że idę do pracy, a tak naprawdę wychodziłem, żeby jej szukać, by zatrzymać 
nasz dom. Więc rachunki zaczęły się gromadzić, ponieważ nie mieliśmy żadnych dochodów i stan zabiera 
nasz dom. Mamy szczęście, że pozwolili nam zatrzymać dużo mebli, ale musimy się wyprowadzić.
- A co ze szkołą?- Moje wargi zadrżały.
- Będziecie uczęszczać do publicznej szkoły na Bronxie.
-  Co?- krzyknęłam- Przez całe życie uczyłam się w prywatnej szkole, a teraz w ostatnim roku wyrzucacie 
mnie do szkoły publicznej w najgorszej dzielnicy Nowego Jorku?
Westchnął- Wiem, że to brzmi źle, ale zamierzam zrobić wszystko, by się udało, okey?
Pierwsza łza spłynęła po moim policzku. Szybko ją otarłam, patrzący jak silni mężczyźni z potem na ich 
czołach, ładują moje meble do ich samochodów.
- Jaki jest adres nowego domu?- mężczyzna pojawił się przy moim ojcu. Tata zapisał adres na kawałku papieru, który dostał i zwrócił mu- Kiedy powinniśmy spotkać was wszystkich tam?
- Zaraz się tam udam- odwrócił się do mojej mamy- Pozwól im się pożegnać z przyjaciółmi, a później 
pojedziemy metrem na Bronx.
Mama westchnęła i kiwnęła głową.
- Metro? Niepewnie uniosłam brwi.
- Co z moim samochodem?- Toby zmarszczył brwi.
- Stan również zabiera nasze samochody. Wiem, że to będzie trudne, ale metro nie jest takie złe.
- O mój Boże- poczułam się oszołomiona- Zaraz zemdleję.
Toby położył ręce na moich ramionach, kiedy wyciągnęłam mój telefon i utworzyłam nową wiadomość 
grupową między mną, Willow, Emmą i Hanną.

Saige: S.O.S
Willow: Wszystko dobrze, kochanie?
Saige: Lepiej spotkajcie się ze mną teraz. To może być nasze ostatnie spotkanie.
Emma: ... co?
Hanna: Masz depresje, Saige? Moja mama jest terapeutką i może ci pomóc.
Saige: Nie, przeprowadzam się.
Willow: CO?!
Emma: Cholera, gdzie?
Hanna: Nie, nie! Będę cię ukrywać w mojej szafie!
Saige: Mój tata stracił pracę i zamiast nam o tym powiedzieć, utrzymywał to w sekrecie, dopóki nasz dom po prostu został zabrany i jesteśmy zmuszeni do przeprowadzki!
Hanna: OMG! Mogę zapytać się mojej mamy, czy możecie zamieszkać z nami!
Saige: Nigdy nie zgadniecie, gdzie się przeprowadzam...
Willow: Do krewnych?
Saige: Chciałabym... Na Bronx.
Emma: O mój Boże! 
Willow: Zostaniecie tam zaatakowani! OMG!
Saige: Po prostu przyjdźcie tu, zanim odjadę. Muszę się pożegnać!

W ciągu trzydziestu minut wszystkie dziewczyny stały już na moim podwórku i wszystkie płakałyśmy, 
krzyczałyśmy razem.
- Nie mogę uwierzyć, że przeprowadzasz się na pieprzony Bronx- Emma płakała- Będziesz martwa. Za 
tydzień o tej porze będziemy organizować ci pogrzeb!
- Emma- Willow wysyczała, posyłając jej dziwne spojrzenie- Nie mów tak do niej!
Emma zmarszczyła brwi- Po prostu powiedziałam prawdę.
- Ignoruj ją- Hanna obgryzła swoją wargę- Wszyscy wiemy, że będzie do bani na Bronxie, ale mam nadzieję, że nie zginiesz.
- To najgorsze pocieszenie, jakie kiedykolwiek słyszałam- Stłumiłam radosny śmiech, zanim smutek zawładnął mną ponownie.
Wszyscy westchnęli z niezadowolenia, ponieważ moja matką wraz z Tobim podeszli do mnie.
- Musimy jechać, kochanie.
- Musimy? 
Mama przytaknęła- Proszę, nie utrudniaj nam tego jeszcze bardziej.
Wzięłam głęboki oddech- Okey.
Odwróciłam się do dziewczyn, przytulając każdą z nich mocno- Piszcie do mnie. Nie będę tam mieć żadnych przyjaciół, a potrzebuję kogoś do rozmowy.
- Nie przestanę do ciebie pisać, nawet jeśli ktoś przyłoży mi broń do głowy- Willow zapewniła mnie.
- To niewłaściwe ze względu na miejsce, gdzie ona jedzie- Hanna spojrzała na nią.
- Przepraszam, nawet o tym nie pomyślałam, kiedy powiedziałam ten żart- przygryzła swoją wargę.
Przytuliłyśmy się ponownie, zanim podążyłam za moją mamą i Tobim, aby złapać taksówkę. To nie zajęło dużo czasu z wyglądem mojej mamy. Ponieważ była to bogata dzielnica, nie było tu stacji metra przez kolejne dziesięć minut drogi, bo nikt stąd nie jeździ metrem. I przez większość ludzi, mam na myśli absolutnie nikt nigdy nie używał metra. To było postrzegane jako transport dla brudnych szumowin, a nie dla bogatych lekarzy czy prawników.
- Nie mogę uwierzyć, że będziemy jechać pieprzonym metrem!- Toby warknął z obrzydzeniem.
- Język- mama przypomniała.
- Przeprowadzamy się na Bronx- przewróciłam oczami- lepiej przyzwyczaj się do tego rodzaju języka.
Toby przytaknął- To będzie wszędzie.
- Nie mów do matki takim tonem, to tyczy się was obu- posłała nam obu spojrzenie 'matki', którego każde 
dziecko się bało, sprawiając, że natychmiast ją przeprosiliśmy.
Kierowca taksówki zatrzymał się na stacji metra, moja mama dała mu pieniądze, zanim zeszliśmy pod ziemię.
Poczułam się brudna, po prostu tam będąc. Przyglądałam się, jak bezdomny człowiek błagał każdą osobę, 
która obok niego przechodziła. Był ubrany w brązową kurtkę, która wyglądała jakby była zszywana wiele 
razu, ale dziury nadal były wszędzie. Pod kurtką miał t-shirt, który ledwie wyglądał jak koszulka z wszystkimi rozdarciami i dopasowaną parę dżinsów, które był w takim stanie, że większość ludzi już dawno by je wyrzuciła. Nie miał żadnych butów, co sprawiło, że chciałam zwymiotować, myśląc o chodzeniu boso na stacji metra.
- Pieniądze dla biednych- wykrzyknął do nas, podając metalową filiżankę.
Moja mama posłała mu groźne spojrzenie, kiedy podchodził do nas- Nie mamy w zapasie żadnych pieniędzy.
- Bogata dama taka jak ty?- zmarszczył brwi.
- Mieszkamy na Bronxie, dupku, nie mamy pieniędzy w zapasie- Toby warknął.
Jego oczy powiększyły się i szybko od nas uciekł. Tylko dźwięk tej dzielnicy sprawiał, że ludzie uciekali w innym kierunki w kompletnym strachu.
Westchnęłam- To będzie do dupy.
Mama kupiła każdemu z nas bilet, zanim weszliśmy do metra, które na szczęście już tu było. Zajęłam miejsce na ławce, mama usiadła obok mnie, a Toby stanowczo trzymał słupa obok, kiedy ruszyliśmy.
- Nie mogę uwierzyć, że to naprawdę się dzieje- mruknęłam.
Toby przewrócił oczami- Więc uwierz, księżniczko. Mama i tata już nigdy więcej nie kupią ci nowych torebek od Coco Chanel lub Louis Vuitton.
Spojrzałam się na niego- W przeciwieństwie do ciebie, jestem bardziej zainteresowana przyjaciółmi niż 
materialnymi rzeczami- to było całkowite kłamstwo, tęsknię za wszystkimi markowymi rzeczami, ale 
Toby nie mógł o tym wiedzieć. 
- Ta jasne- prychnął.
- Czy możecie przestać?- moja matka przewróciłam oczami z irytacją.

Po kilku krótkich przystankach, zatrzymaliśmy się na stacji Bronx. Jęknęłam i wstałam, idąc za moja mamą, 
gdy wyszliśmy z metra. Mama wyciągnęła z kieszeni kartkę papieru, na której był napisany nasz adres.
- Nie mam pojęcia, jak dotrzemy tam bez GPS- przyznała.
- Ja także- wzruszyłam ramionami.
Toby zabrał jej kartkę i przejrzał adres.
- Nie mogę odczytać pieprzonych bazgrołów taty!- wysyczał z irytacją.
- Ktoś obudził się dziś po złej stronie łóżka- podśmiewałam się.
- Saige, przeprowadzamy się na cholerny Bronx, myślisz, że zamierzam być szczęśliwy z tego powodu?- 
krzyknął na mnie.
Przewróciłam oczami- Po prostu znajdźmy ten pieprzony dom.
- Wy dwoje przestańcie tak mówić w tej chwili!- mama krzyknęła na nas.
- Spójrz na nich- usłyszałam kogoś chichot. Obróciłam się i spojrzałam w lewo, podążając za głosem, by 
zobaczyć ciemnoskórą dziewczynę i chłopaka siedzących razem. Dziewczyna wskazała na moją mamę, 
Tobiego i mnie i zaczęła się śmiać- Biedni, biali ludzie musieli się zgubić.
- Czy możemy stąd pójść?- westchnęłam, rozglądając się wokół stacji, na której panował przerażający 
klimat- Po prostu muszę poleżeć w łóżku.
- Myślę, że mogę to zrozumieć- Toby kiwnął głową, wyprzedzając nas niespodziewanie. Mama i ja 
wymieniłyśmy się spojrzeniami, zanim zaczęłyśmy szybko spacerować, by dotrzymać kroku Tobiemu, 
ponieważ wyszliśmy ze stacji metra i znajdowaliśmy się na ulicach Bronxu. Pierwsze co zobaczyłam, to 
grupa dziewcząt stojących razem. Wyglądały na około piętnaście, może siedemnaście lat. Było ich około 
dziesięciu, a trzy z nich wydawały się być w ciąży.
- Wow- mamrotałam cicho do siebie, ponieważ przechodziliśmy obok nich.
- Patrz na tych białych!- jedna dziewczyna krzyknęła, chichocząc.
- Jeden z tych kolesi zapłodni tę dziewczynę w krótkim czasie.
Inna krzyknęła- Spójrz na nią, ona ma na czole napisane 'niewinna'!
Wszystkie dziewczyny zaśmiały się, kiedy od nich odeszliśmy.
- Niech lepiej nikt cię nie zapłodni- mama przesłała mi srogie spojrzenie.
- Nie jestem głupia, mamo- dałam jej uspakajające spojrzenie- Nie zrobię tego przed ślubem- to było 
kłamstwo, ale czego mama nie wie, to ją nie zabije.
Uśmiechnęła się chyba po raz pierwszy dziś- Dobrze.
- Jesteśmy- Toby zatrzymał się. Wszyscy spojrzeliśmy w górę i zobaczyliśmy duży, ceglany budynek z graffiti namalowanym na ścianach.
Moja szczęka opadła- Budynek mieszkalny? Nawet nie możemy mieć normalnego domu?
Toby dwukrotnie sprawdził papier, by upewnić się, że to prawidłowy adres- Tak, jesteśmy na właściwym 
miejscu.
- Świetnie- westchnęłam. Weszliśmy razem do recepcji. Siedziała tam przyjaźnie wyglądająca pani.
Była niską, bladą kobietą z brązowymi włosami i niebieskimi jak ocean oczami. Ubrana była w kwiecistą 
bluzkę i parę brązowych spodni, które wyglądały na trochę znoszone. Na stopach miała baletki, które 
wyglądały jakby przeszła w nich tysiące mil.
- W czym mogę wam pomóc?- przesłała nam ciepły uśmiech.
- Tak, my.. uch.. przeprowadzamy się tutaj- moja mama czuła się zażenowana, mówiąc to.
Przytaknęła- Witamy! Musicie być państwem Cameron, prawda?
- To my- moja mama zaśmiała się- Dopiero się wprowadziliśmy i ludzie już znają mojego męża.
Kobieta zaśmiała się- Powiedział mi, że mam się was spodziewać. Mam dla każdego z wam klucze, 
ponieważ macie więcej niż trzynaście lat, a to jest nasz minimalny wiek posiadania kluczy domowych.
Kobieta wstała i poszła do pokoju, zostawiając nas wszystkich w spokoju przez kilka sekund, zanim wróciła z kopertą i podała ją mojej mamie.
- Wszystkie trzy pary kluczy są tam, twój mąż już dostał swój. 
- Dziękuję- mama spojrzała na plakietkę- Pattie.
Pattie uśmiechnęła się- Przyjemność po mojej stronie. Proszę dzwonić, jeśli będzie potrzebowali pomocy w 
przeprowadzce, to nie sprawiłoby żadnego kłopotu.
Toby zadrwił- Nie mamy wiele do przeprowadzki w każdym razie- mruknął.
Wcisnęłam łokieć w jego żebra. Natychmiast zrobił krok do tyłu i wysyczał w moją stronę prymitywne przekleństwa , których nie mogłam zrozumieć.
Moja mama przewróciła oczami- Przepraszam, kłócą się cały dzień.
Pattie zaśmiała się- Rozumiem, mam dwójkę synów i córkę. Wiem jak to jest.
Mama i Pattie zaczęły rozmawiać o zmaganiach posiadania dzieci, a ja i Toby weszliśmy do klatki schodowej, widocznie mieszkamy na piątym piętrze.
- Nienawidzę schodów- narzekałam, kiedy wspinaliśmy się. Na czwartym piętrze straciłam oddech, a wciąż 
musieliśmy jeszcze iść- Nie wiem jak będę robić to codziennie.
- Powinniśmy ubiegać się o windę- Toby kiwnął głową, kiedy nareszcie znaleźliśmy się przy drzwiach. Złapał klucze z koperty, podał mi moją parę i otworzył drzwi, zanim wrzucił klucze do kieszeni- Dom, kochany dom- skomentował sarkastycznie.
Potrząsnęłam głową- To nigdy nie będzie mój dom.
- Cześć dzieci- nasz tata pojawił się przy drzwiach z uśmiechem na twarzy- Podoba wam się?
Rozejrzałam się wokół małego apartamentu z obrzydzeniem- Wszystkie ściany są pokryte cegłą... to jest brzydkie.
- Och, możesz powiesić kilka plakatów lub zdjęcie i będzie pięknie!
Przewróciłam oczami- Gdzie jest mój pokój?
Tata skinął głową, wyszedł z przedpokoju, prowadząc mnie do malutkiej sypialni.
- Pieprzyć moje życie!- westchnęłam, rzucając małą walizką, którą miałam na łóżko. Rozpakowałam z niej 
wszystko do małego komody i szafy i rzuciłam się na moje łóżko, które zajmowało 3/4 pokoju. Wyjrzałam 
prze okno. Otworzyłam je i oglądałam miasto. Widziałam chłopaka i dziewczynę walczących tuż przy 
drzwiach wejściowych.
- Pieprz się!- dziewczyna gniewnie wysyczała.
- Wyglądałaś na zadowoloną robiąc to ostatniej nocy- chłopak zripostował.
- Nienawidzę cię!- krzyczała, trącając chłopaka, który wyciągnął z kieszeni broń i wycelował w dziewczynę.
- Co to było?
Moje oczy się powiększyły i szybko zamknęłam okno, odwracając się. Ja tylko chcę wrócić do domu.

________________________________________________

Oto jest pierwszy rozdział :) 
czytasz=komentujesz
WESOŁYCH ŚWIĄT :)







23 komentarze:

  1. Rozdział >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
    Czy mi się wydaję, czy ten chłopak to Justin? ^^
    Fabuła jest świetna i czekam na kolejny rozdział.
    Wesołych świąt. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg, świetny rozdział ale szkoda mi jej ;c
    Czekam na następny xoxo
    http://kill-her-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na następny, czekam na nastepny hasgahsgahagas
    czuje, że to będzie genialne, przeczytałam 3 razy cały <3
    do nastepnego

    OdpowiedzUsuń
  4. O kuźwa boski ;D
    Czekam na następny i również życzę Ci WESOŁYCH ŚWIĄT ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. jejku, współczuję im xd biedna rozpieszczona Saige będzie musiała się przyzwyczaić do takiego życia! xd
    świetnie się zapowiada, czekam na kolejny ♥
    wesoołych świąt! (;

    OdpowiedzUsuń
  6. super rozdział! :)
    nie mogę się doczekać następnego i spotkania Saige z Justina bhedjcfndmswdjhjend<33

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu, świetny blog, świetna fabuła, na pewno będę zaglądać systematycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba mi się :) Rozdział boski. Czekam nn <3
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakie boskie! Trafiłam tu przypadkiem a tu takie miłe zaskoczenie, cóż, czekam na drugi xoxo

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział :) Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajne ;) czekam na następny ;]

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow ! :o
    dziękuję że podesłałaś link na moim blogu :) z pewnością będę tutaj zaglądać.
    Jeżeli potrzebujecie szablonu to możecie napisać do mnie na maila sofildreams@gmail.com lub twittera @roleyhopes :)
    chętnie pomogę a wasz blog już jest u mnie w zakładkach polecanych pozdrawiam.:)

    http://opowiadanie-blinger.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. o jejku, współczuje jej, biedna:(
    z niecierpliwością czekam na następny sjdkdik

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetnie się zapowiada, więc już zapisuje sobie adres w zakładach i będę zaglądała tu regularnie.
    Coś czuje, że ten chłopak z bronią to Justin cjwkdneksjf uwielbiam go jako bad boya i już nie mogę się doczekać następnych rozdziałów. :)

    love-is-hard-baby.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Pierwszy rozdział, a tyle emocji *.*
    Moim zdaniem Saige i Toby mogliby przestać się tak zachowywać, rozumiem, że to dla nich wielka zmiana i nie są do tego przyzwyczajeni, ale czy pomyśleli, że tym swoim zachowaniem ranią swoją matkę? Serio, niech zacisną zęby i się ogarną..
    Czyżby facet z bronią to Justin?
    Skoro Pattie tam pracuje, to może Justin i ona mieszkają w tym samym budynku?

    OdpowiedzUsuń
  16. Boskie kocham opowiadania tego typu :-* czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  17. Wow... Ale suuper się zaczyna to opowiadanie :D czekam nn <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Przeczytałam dopiero pierwszy rozdział ale już mnie wciągnęło :)
    Idę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  19. *O* To jest świetne <3 Zapraszam do mnie: http://life-is-brutal-33.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Genialne >.< Lecę czytać dalej <3

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli przeczytałaś rozdział to proszę o komentarz:)
To bardzo motywuje do dalszego tłumaczenia:)