Przełknęłam gulę w gardle, cały czas wpatrywałam się w Mikey'a, który stał kilka metrów ode mnie z cwanym uśmieszkiem na jego twarzy.
- Czego... czego ode mnie chcesz? - jęknęłam, chowając pasmo moich czekoladowych włosów za ucho.
Zachichotał i zrobił krok do przodu, więc ja przesunęłam się do tyłu.
- Saige, kochanie, jeszcze nie zrozumiałaś, że chcę tego, co miało miejsce na łące trzy lata temu.
- Jeszcze sobie nie odpuściłeś?- zapytałam trzęsącym głosem.
- Dlaczego miałbym sobie odpuścić taką seksowną laskę jak ty?
- To było trzy lata temu - odchrząknęłam - Nie spotkałeś nikogo w więzieniu?
Zmarszczył brwi - Byłem tam tylko z chłopakami, Saige.
- Jaka szkoda - wysyczałam, robiąc kolejny krok w tył, gdyż on znów się do mnie zbliżył.
- Miła noc z tobą mi to wszystko wynagrodzi - stanął przede mną i położył dłoń na moim policzku.
- Nie dotykaj mnie - wkurzyłam się i odepchnęłam jego rękę.
Uśmiechnął się - Coś się stało, skarbie?
- Nie nazywaj mnie tak!
- Dlaczego? - wyszeptał.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam, starając się od niego odejść, ale on od razu poszedł za mną.
- Daj spokój, Saigey-baby - złapał moją głowę, co spowodowało, że zderzyłam się z jego klatką piersiową, a wtedy on objął mnie wokół talii.
- Zostaw mnie! - krzyczałam, próbując odtrącić go, ale jego chwyt był dla mnie za silny - Wynoś się, Mikey! - próbowałam zdobyć czyjąś uwagę, ale niestety mi się to nie udało. Każdy na Bronx był przyzwyczajony do walk na ulicy i prawdopodobnie nawet nikt nie wyjrzałby na zewnątrz, by zobaczyć, co się dzieje. Nikt tu się o nikogo nie martwi.
Mikey zachichotał - Och, daj spokój Saige, nie bądź taka spięta - przycisnął swoje usta do moich i położył rękę z tyłu mojej głowy, by mnie unieruchomić. Próbowałam krzyczeć, ale to tylko dało mu okazję, by włożyć język do moich ust. Bez skutku próbowałam go odepchnąć, gdy on wpychał język do moich ust.
- Odejdź, kurwa, od mojej dziewczyny.
Mikey przestał mnie całować, ale ułożył ręce na moich biodrach, co strasznie bolało.
- Pozwól mi odjeść - płakałam.
- Zamknij się do cholery, Saige - Mikey wysyczał, zanim odwrócił się do Justina, który stał kilka metrów dalej i wyglądał na całkowicie wkurzonego. Toby i Alfredo byli tuż za nim, jeśli byłoby to możliwe, by wypuszczali parę z uszu tak jak w kreskówkach, wiem, że pokryłaby ona całe niebo na Bronx.
- Sądzę, że powiedziałem już, żebyś od niej odszedł - Justin wysyczał - Liczę do pięciu.
- Jeden... - Toby zaczął odliczanie.
- Dwa... - Alfredo do niego dołączył.
Mikey wyciągnął ze swojej kieszeni nóż, który trzymał tak, że prawie dotykał mojego gardła. Chciałam krzyczeć, ale wiedziałam, że jeśli bym to zrobiła, skrzywdziłby mnie.
Justin próbował zachować spokój - Mikey... pozwól jej odejść. Ona nic ci nie zrobiła, dlaczego ją przetrzymujesz?
- Głupia dziwka - prychnął na mnie - Po prostu chciałem się z nią zabawić.
- Nie możesz zmusić ludzi, by robili coś takiego - Alfredo upomniał go.
- Mam to gdzieś! - wykrzyknął. Z każdym jego słowem wyczuwałam odór alkoholu. Nadal trzymał nóż zbyt blisko mojego gardła.
- Przestań, proszę - błagałam.
- Dlaczego miałbym to zrobić?
Byłam już całkiem zapłakana - Ponieważ jestem w ciąży.
Każdy się zatrzymał i spojrzał na mnie. Justin wyglądał tak, jakby jego oczy miały wyjść z orbit. Toby był wstrząśnięty, Alfredo szczęka opadła, a Mikey wyglądał na zdezorientowanego.
- Co takiego? - głos Justina był nieco wyższy niż zwykle, wydawało się, że jest na skraju płaczu.
- Co jesteś? - Toby wydyszał.
- Jestem w ciąży.
Mikey przesunął nóż z mojego gardła i teraz trzymał go kilka centymetrów od mojego brzucha.
- Nie - płakałam - Nie krzywdź mojego dziecka! Proszę!
- Co? - Mikey wyrzucił - Jesteś powodem, dla którego ostatnie trzy lata spędziłem w więzieniu, zasługujesz na to, by cierpieć jak ja!
- Mikey... proszę... to moje dziecko. Jeśli ludzie dowiedzą się, że zabiłeś Saige i dziecko, będziesz siedzieć w więzieniu do końca życia. Zabijesz nienarodzone dziecko, stary... Nie pozwól, by to ciążyło w twojej głowie do końca życia - Justin przekonywał Mikey'a.
Mikey spiorunował go wzrokiem, zanim cofnął nóż z dala ode mnie. Szybko uciekłam od niego i ukryłam się za Justinem.
- Justin, zabierz ją do domu - Toby zwrócił się do niego.
- Co?
- Zabierz ją do domu, ja się nim zajmę.
Alfredo przytaknął - Pomogę Toby'emu, jeśli ona jest w ciąży to ostatnią rzeczą, której potrzebuje to przebywanie tu w czasie chłodnej nocy szczególnie w miejscu takim jak Bronx.
Alfredo wycelował bronią w Mikey'a, który warknął w odpowiedzi.
Justin szybko chwycił moją dłoń i zaczął uciekać od Mikey'a, ciągnąc mnie za sobą, aż dotarliśmy do domu, który wydawał się być tylko dziesięć minut z tamtego miejsca. Weszliśmy do domu, Justin nie puścił mojej dłoni, dopóki nie weszliśmy do jego sypialni. Szybko zamknął i zakluczył drzwi, zanim się do mnie odwrócił.
- Naprawdę jesteś...? - przerwał, drapiąc się nerwowo po szyi.
- Tak - odpowiedziałam potulnie, usiadłam na rogu łóżka i schowałam twarz w dłoniach.
- Kiedy się dowiedziałaś?
- Dziś rano - nerwowo przygryzałam wargę, czekając na to jak zareaguje Justin.
Mogłam usłyszeć, jak Justin przełknął gulę w gardle - Jak.. uhmm.. jak się dowiedziałaś?
- Byłam w kuchni wraz z Jen i Jazmyn, i ona zauważyła, że mam duże wahania nastrojów i ostatnio dużo jem. Jen powiedziała, że miała takie same objawy, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży... Jen dała mi test ciążowy i... - pociągnęłam nosem - Niespodzianka... będziesz tatusiem, Justin.
- Cholera - wydyszał, odwrócił się ode mnie, uderzając czołem w ścianę.
Czy on jest na mnie wściekły?
- Jesteś pewna? - z powrotem się do mnie odwrócił, z jego twarzy mogłam wyczytać, że jest wystraszony.
Przytaknęłam - Później poszłam do apteki po kilka innych testów, by się upewnić... Wszystkie wyszły pozytywnie.
Justin wziął głęboki oddech - Dlaczego nie wzięłaś mnie ze sobą?
- Spałeś.
- Saige - Justin podszedł do mnie i uklęknął przede mną - Zdecydowanie masz pozwolenie, by mnie obudzić, kiedy podejrzewasz, że jesteś w ciąży.
Opuściłam wzrok na moje palce - Nie chcę cię zasmucać - powiedziałam cicho.
- Co? - Justin zapytał, najwyraźniej nie usłyszał tego, co powiedziałam.
Westchnęłam i spojrzałam na niego - Nie chcę cię zasmucać, Justin... Nie chcę cię zmuszać do tego byś został ojcem i-
Justin położył palec na moich ustach, by mi przerwać.
- Saige, nie zasmuciłaś mnie.
- Nie wyglądasz na zadowolonego - zadrwiłam.
- Jestem zaskoczony... Nie spodziewałem się, że zajdziesz w ciążę. Chodzi mi o to, że wiem, że przez ostatnie dwa tygodnie robiliśmy to jak króliki, ale przecież za każdym razem się zabezpieczaliśmy.
Potrząsnęłam głową - Też tam myślałam, ale kiedy się nad tym zastanawiałam to przypomniał mi się jeden raz, gdy wróciliśmy z kolacji z twoimi rodzicami. Oboje byliśmy trochę pijani i zapomnieliśmy się zabezpieczyć.
- Cholera - Justin pokręcił głową - Tak bardo przepraszam. Powinienem o tym pamiętać, jak mogłem zapomnieć?
Położyłam rękę na jego brodzie, chcąc, by na mnie spojrzał - Jest dobrze.
Justin ułożył dłoń na moim brzuchu - Więc tam naprawdę jest dziecko?
Przytaknęłam - Naprawdę.
- Wow - Justin potarł palcami moją skórę - Cześć chłopczyku.
- Albo dziewczynko - wzruszyłam ramionami.
- Albo dziewczynko - przytaknął.
Uśmiechnęłam się - Więc nie jesteś zły?
Justin spojrzał mi w twarz, nadal trzymając ręce na moim brzuchu - Jak mogłaś pomyśleć, że mógłbym być zły? Dzieci to prawdziwe błogosławieństwo i cieszę się, że będę mógł dzielić je z tobą.
Uśmiechnęłam się, Justin wstał i przycisnął usta do moich.
- Zgaduję, że to daje mi przyzwolenie na całkowite wkurzanie się w czasie naszych głupich kłótni? - zagadałam.
Justin uśmiechnął się - Jakich kłótni? Już o tym zapomniałem. Jestem całkowicie zajęty myśleniem o mojej perfekcyjnej dziewczynie, która nosi moje perfekcyjne dziecko.
Zarumieniłam się - Justin...
Uśmiechnął się i ponownie mnie pocałował. Oboje się przesunęliśmy, więc teraz leżeliśmy w poprzek łóżka. Wepchnęłam ręce w jego karmelowe włosy. Poczułam jak się uśmiechnął się i mocniej ścisnął moje biodra.
Wysyczałam i osunęłam się, ponieważ poczułam ból w biodrze.
Justin natychmiast odsunął ręce - Zraniłem cię? Czy dziecko cię kopnęło? Co się stało?
- Jest za wcześnie, by czuć jakiekolwiek kopnięcia dziecka, Justin.
- Och..
Pokręciłam głową - Mikey mnie zranił i zgaduję, że mam posiniaczone biodra - spuściłam wzrok, podciągnęłam koszulkę, by zobaczyć fioletowe stłuczenia.
Justin potrząsnął głową - Zabiję go. Zadzierał z tobą i naszym jeszcze nienarodzonym dzieckiem, zapłaci nam za to.
- Jesteśmy w domu - usłyszeliśmy głos Alfredo po drugiej stronie drzwi - Możemy wejść do środka? Oboje jesteście ubrani? Czy jest to strefa zagrożenia?
Zachichotałam - Wejdź, Alfredo. Jesteśmy ubrani - drzwi się otworzyły, a Alfredo i Toby weszli do środka. Toby miał ciemne stłuczenia wokół oka, a Alfredo miał kilka siniaków na ramionach.
- O mój Boże - wydyszałam, poczułam jak instynkt macierzyński rodził się we mnie, szybko wstałam i podeszłam do nich, sprawdzając ich urazy - Co wam się stało?
Toby zachichotał - Jeśli myślisz, że źle wyglądamy, powinnaś zobaczyć Mikey'a.
Lekko potarłam kciukiem ponad podbitym okiem Toby'ego, sprawiając mu tym ból, wysyczał coś i odsunął się.
- Przepraszam - powiedziałam, marszcząc brwi.
- Co się stało? - Justin usiadł w nogach łóżka i zapytał. Przesunęłam się do Alfredo i złapałam jego ramię, badając ciemno-brązowe i fioletowe stłuczenia na nim.
- Od razu jak odeszliście, Toby rzucił się na niego, a ja musiałem mu pomóc - Alfredo wyjaśnił.
- Jak ten skurwysyn wygląda? - Justin zmarszczył brwi.
Toby uśmiechnął się - Okropnie.
Justin zachichotał - Co mu zrobiliście?
- Usłyszałem dźwięk łamiących się kości, gdy Toby uderzył go pięścią w nos - Alfredo przytaknął.
- Alfredo dołączył do mnie i nieźle podbił mu oko - Toby zachichotał.
Pokręciłam głową - Nie lubię, gdy się bijecie.
- On to zaczął - Toby zmarszczył brwi - Niech nikt nie zadziera z moją siostrą i nie spodziewa się kary za to.
- Zrobił to trzy lata temu i myśli, że teraz może od tego uciec? - Justin zadrwił - Cholera nie.
- Saige - Alfredo spojrzał na mnie - Naprawdę nie powinnaś opuszczać domu bez ochroniarza lub przynajmniej któregoś z nas. Musimy cię chronić... i twoje dziecko - spojrzał na mnie, a potem z powrotem przerzucił wzrok na moje oczy.
Westchnęłam - Ale to jest jak zabieranie mojej wolności... Nie chcę czuć się osaczona.
Poczułam jak Justin chwycił moją rękę, a po chwili wylądowałam na jego kolanach. Uśmiechnął się owinął ramiona wokół mojego pasa, trzymając mnie w mocnym, troskliwym uścisku.
- Będziesz się czuć osaczona, jeśli to ja będę przy tobie? - położył brodę na moim ramieniu.
- Nie... ale nadal chcę się zabawić czasami z dziewczynami. Wiesz, na przykład zrobić sobie paznokcie,wątpię, że którykolwiek z was, chciałby siedzieć w spa ze mną,Jazmyn, Senecą i Jen.
- Siedziałbym z tobą wszędzie - Justin pocałował miejsce za moich uchem, sprawiając, że się zarumieniłam, a szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Dziękuję, ale nie chcę zmuszać cię, żebyś gdziekolwiek ze mną chodził.
- Porozmawiamy o tej sprawie później - Toby zmarszczył brwi - Seneca widziała mnie, gdy wróciłem i muszę jej wytłumaczyć, dlaczego mojej oko jest fioletowe.
Alfredo przytaknął - Pattie też o to pytała.
- Tak, prawdopodobnie powinniście iść - Justin skinął głową.
Następnego dnia Justin, Jaxon, Jen i ja siedzieliśmy w poczekalni gabinetu lekarskiego na Brooklynie, do którego chodziłam w dzieciństwie wraz z moją mamą, która nazywała to 'spotkaniem dla pań'.
Justin, Jaxon, Jen i ja byliśmy jedynymi w poczekalni, poza wścibskimi paparazzi, którzy stali za drzwiami i próbowali czego się dowiedzieć.
- Denerwujesz się? - Justin zwrócił się do mnie.
Wzruszyłam ramionami - Może troszeczkę.
- Nie denerwuj się - Jen spojrzała na mnie - Pierwsze spotkanie jest zawsze najłatwiejsze. Nie mogę wiele z tobą zrobić, jeśli to dopiero drugi tydzień, ale poinformują cię o kilku sprawach.
- Och - skinęłam głową.
Jaxon uśmiechnął się, pocierając maleńki brzuch Jen, który dopiero zaczął się pokazywać.
- Nie mogę się doczekać momentu, kiedy cię zobaczymy.
Jen uśmiechnęła się - Dziś mamy pierwsze USG. Lekarze powiedzieli, że to dopiero pierwszy miesiąc, więc nic nie zobaczymy, ale nawet jeśli to ma być tylko mała kropka to jestem podekscytowana - zapiszczała - I cieszę się, że w końcu jest ktoś z kim będę mogła dzielić się moimi zachciankami.
Jaxon przewrócił oczami - Każdego dnia budzi mnie nad ranem i prosi mnie, żebym jej przyniósł na przykład łososia z czekoladą lub pikle z masłem orzechowym - Jaxon pokręcił głową - Brzmi obrzydliwie, ale ona przyrzeka, że to jest przepyszne.
- Łosoś namaczany w czekoladzie był dziwny - Jen przytaknęła - Ale smaczny.
- Cokolwiek powiesz, skarbie - Jaxon zachichotał, całując Jen.
Ktoś otworzył drzwi i z gabinetu wyszła pielęgniarka.
- Jaxon i Jen Bieber.
Jen uśmiechnęła się i oboje wstali.
- Bawcie się dobrze - Justin pomachał.
- Powodzenia, nie pozwólcie, by żadne wiadomości was przestraszyły, jeśli macie jakieś pytania zadajcie je. Ja nie zadałam i żałuję tego - Jen uśmiechnęła się, zanim mnie przytuliła i poszła z Jaxonem do pielęgniarki. Inna pielęgniarka podeszła do nas i uśmiechnęła się.
- Justin Bieber i Saige Cameron?
- To my - skinąłem głową i wstałem, Justin podążył za mną i objął mnie w talii.
- Zróbmy to - uśmiechnął się i poszliśmy za pielęgniarką.
- To wasza pierwsza wizyta, zgadza się? - pielęgniarka zapytała, gdy byliśmy już gabinecie.
Justin przytaknął - Wczoraj dowiedzieliśmy się, że jest w ciąży.
Pielęgniarka uśmiechnęła się - Gratuluję.
- Dziękujemy... Czy możemy panią prosić, by nic pani nie mówiła mediom? Chcemy ogłosić to razem, ale jeszcze nie teraz.
Pielęgniarka uniosła rękę - Macie moje słowo.
Uśmiechnęłam się i uścisnęłam jej rękę - Dziękujemy bardzo.
- Nie ma problemu - uśmiechnęła się - Teraz, gdy zaczęliśmy, macie jeszcze jakieś pytania?
- Kiedy zacznie jej rosnąć brzuch? - Justin zapytał.
Pielęgniarka uśmiechnęła się przyjaźnie - To zależy od kobiety. Na przykład u twojej przyjaciółki, Jennifer już widać mały brzuszek, choć dopiero zaczyna się drugi miesiąc ciąży, a znam kobiety, po których w ogóle nie było widać, że są w ciąży. Zważywszy na to, że Saige jest drobną kobietą, wyobrażam sobie, że brzuszek zacznie się pokazywać za dwa - trzy miesiące - wzruszyła ramionami - Ale to tylko moje domysły, z tym nigdy nic nie wiadomo.
Justin kiwnął głową - Dziękuję.
- Zrobiłaś już jakiś test?
- Zrobiłam pięć i wszystkie wyszły pozytywnie.
Pielęgniarka skinęła głową - Okej, czy masz coś przeciwko, żebyśmy zrobiły jeszcze jeden, by się upewnić? Wiem, że będzie pozytywny, ale po prostu musimy to zrobić.
Wzruszyłam ramionami - Nie ma problemu.
Podała mi pudełeczko i wskazała łazienkę.
- Okej - uśmiechnęłam się.
Justin pocałował mnie lekko w usta - Kocham cię, skarbie.
Czerwone rumieńce pojawiły się na moich policzkach - Ja ciebie też, Justin.
Pielęgniarka się uśmiechnęła się - Jesteście tacy słodcy.
Zachichotałam, zanim Justin pocałował mnie jeszcze raz, po czym udałam się do łazienki.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Super !
OdpowiedzUsuń@Beliebers3107
Jeju oni sa mega uroczy!! Nie moge sie doczekac co bedzie dalej:)
OdpowiedzUsuńo lol myślałam, że żartuje z tą ciążą ;o
OdpowiedzUsuńCiąża, dziecko, o matko! Jdjfhdjdisi, ale się ciesze :D
OdpowiedzUsuńCiąża, dziecko, o matko! Jdjfhdjdisi, ale się ciesze :D
OdpowiedzUsuńJak powiedziała o ciąży myślałam że żartuje a tu prosze - Justin zostanie tatusiem! Czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuńOmb, ja myślałam, że ona żartuje a tu buum!! Woo, świetny. Kocham to ff ♡ *.*
OdpowiedzUsuńJejciu cudowny
OdpowiedzUsuńAle się cieszę, że ona jest w ciąży, aww <3
OdpowiedzUsuńO jejuuu. Ten rozdział jest taki słodki <3 Nie mogę się doczekać ich dzidziusia i kolejnego rozdzialu.: 0
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJacie :o cudo!! :*
OdpowiedzUsuńOmg ona jest w ciąży?!Ja myślałam że to było pierwsze co wpadło jej do głowy aby ten psychol jej nic nie zrobił.Wiedziałam że pojawi się trzech muszkieterów(haha)i ją uratują.Jestem na maksa zdziwiona tą ciążą chba bardziej niż Justin xd.Super rozdział czekam na next.
OdpowiedzUsuńasdfghjkljhgf jak słodko :D
OdpowiedzUsuńCiąża ? OMG <333 !
oja cie,niespodziewalam sie
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) !!!
OdpowiedzUsuńojejku super ! <3
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem jak to skomentować zeby mój komentarz nie wyglądał pospolicie xd
OdpowiedzUsuńjak zwykle świetny rozdział :) nie spodziewałam się ze Saige będzie w ciąży / @Vejtaszewska
O luju saige w ciazy awww :D
OdpowiedzUsuń@believeyoucanx3
Jeju, tego się zupełnie nie spodziewałam! ;oo
OdpowiedzUsuńCudownie przetłumaczony, czekam na kolejny:**