piątek, 19 grudnia 2014

II. Rozdział 14

Gra zaczyna się.

Justin Bieber's POV

Po tym, jak Jazmyn i Saige były bezpieczne i było im wygodnie w swoich łóżkach, i szybko zasnęły, wymknąłem się z pokoju i wróciłem do Spencer, do naszego starego mieszkania, żeby spakować moje rzeczy i zanieść je do domu Saige, która w końcu zgodziła się na to, po wielu przekonywaniach. Jak tylko wszedłem do mieszkania, poczułem, że ktoś złapał mnie za koszulkę i rzucił na ścianę.

-Co do cholery?- miałem zemścić się, kiedy zdałem sobie sprawę, że to Darrel.
-Co kurwa, słyszałem, że nie żyjesz.
-To jest to, co chciałem, żeby ludzie myśleli.- uśmiechnął się- Wyjechałem, Bieber, ale teraz wróciłem i mam niedokończone sprawy do wykonania.
-Na przykład?- zakwestionowałem, krzyżując ramiona na piersi.
-Ty i Flores na pewno nie skończyliście pracy dla mnie i stawianie się w magazynie było prawdopodobnie niemądrym posunięciem, jeżeli próbowaliście opuścić gang- spojrzał na mnie.
-Nie chciałem niczego opuścić- mówiłem przez zaciśnięte zęby- Szukałem Spencer.

Darrel potrząsnął głową- Flores jej szukał, zwłaszcza, że widzę, że próbujesz znowu dobrać się do spodni Saige Cameron.
-Nie próbuję dostać się do jej spodni- warknąłem- Szanuję kobiety, w przeciwieństwie do ciebie.
Darrel głośno się zaśmiał- O proszę, Bieber, jesteś tak samo zły, jak byłeś kilka lat temu, a może nawet gorszy. Wiesz, że lubisz posiadać kobiety tylko dla siebie.
-Kocham Saige.
-To jest to, co próbujesz sobie wmówić, ale pomyśl o życiu, jakim możesz żyć, jeśli wrócisz ze mną do pracy. Kobiety tylko dla ciebie, pieniądze, kluby-

-Czy jest tu jakiś problem, panowie?- starsza pielęgniarka podeszła do nas, poprawiając okulary na nosie i skrzyżowała ramiona na piersi.

Darrel cofnął się ode mnie o krok- Nie, proszę pani- nie przerwał ze mną kontaktu wzrokowego- W ogóle nie ma problemu.- trzymał oczy przyklejone do moich.
-Nie tolerujemy bójek na naszych korytarzach, jeśli wy dwoje chcecie dyskutować, będę musiała poprosić was o opuszczenie szpitala.
-Nie dyskutuję, odwiedzam moją siostrę i przyjaciółkę.
Darrel pokręcił głową- Nie skończyłem z tobą rozmawiać, Bieber.....miłego wieczoru.- życzył ironicznie i spojrzał na pielęgniarkę- Możesz wrócić do swoich obowiązków, wychodzę.- przewrócił oczami i udał się do windy. Nacisnął guzik i spojrzał na mnie jeszcze raz.
-Po prostu pomyśl nad moją ofertą, Bieber.- uśmiechnął się złośliwie i drzwi otworzyły się, ukazując Spencer, czekającą na niego w windzie. Wyglądała jakby płakała. Wszedł i owinął wokół niej ramię.

-Żadnych łez, kochanie, będę dbać a twoją cipkę, jeśli Justin nie może.- pocałował jej policzek. Spencer wyglądała, jakby chciało jej się rzygać, kiedy drzwi windy się zamknęły.

Chciałem skręcić mu kark. Nie żebym był zazdrosny i kochał Spencer, ale ciągle się o nią troszczę, jako przyjaciel i nie chcę, żeby ją dotykał.
-Ty też wychodzić czy zostajesz?

Przełknąłem ślinę i spojrzałem na drzwi, teraz nie sądzę, że Saige i Jazmyn są bezpieczne, jeżeli Darrel może krążyć tak łatwo po korytarzach.

-Zostaję.- postanowiłem i przeszedłem obok niej, wracając do pokoju. Słyszałem piszczenie maszyn, ale odetchnąłem z ulgą, gdy zobaczyłem, że z nimi w porządku. Zdjąłem moje buty, kurtkę i jeansy, zanim ostrożnie wsunąłem się na łóżko obok Saige, upewniając się, że jestem po dobrej stronie.

-Justin?- obudziła się zdezorientowana. Jej głos był ochrypły od snu.
-Ciii, kochanie.- uciszyłem ją, zapewniając, że wszystko w porządku, aby wróciła do snu.
-Co ty tu robisz?
-Po prostu chcę dzisiaj z tobą zostać...czy to w porządku?

Uśmiechnęła się, sprawiając, że wyglądała uroczo z jej niechlujnym kokiem i bez makijażu- Tak.
Odwróciła się ode mnie i leżeliśmy na łyżeczki, kiedy pocieszająco kreśliłem kółka na jej biodrach i oparłem brodę o jej ramię.

Saige Cameron's POV

-Obudźcie się, gołąbeczki!- usłyszałam, że ktoś krzyknął, wyciągając mnie z głębokiego snu, wypuściłam z mojego gardła jęk niezadowolenia.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam Jazmyn, siedzącą na łóżku i wpatrującą się we mnie i Justina.
-Czas podnosić leniwe tyłki- znowu krzyknęła, sprawiając, że Justin wybudził się ze snu.
-No dobra może to pomoże. Jeśli pielęgniarki zobaczą, że Justin spał w twoim łóżku, wykopią go ze szpitala, więc Justin lepiej podnoś dupę.

Justin usłyszał to i natychmiast wstał. Pocałował mnie szybko w policzek i zeskoczył z łóżka, wkładając jeansy, buty i kurtkę.

-Lepiej pójdę do domu, przebrać się i przenieść moje rzeczy do twojego domu, wrócę po południu. Co chcecie na obiad? Przyniosę wam, zamiast tego całego szpitalnego jedzenia, które jest niedobre.
-Chick-Fil-A.- Jazzy posłała mu niewinny uśmiech.

Skinęłam głową- Dla mnie też.
-Dobrze, napiszę do jednej z was, kiedy tam będę i złożę zamówienie.
-Dobrze.- Jazmyn i ja odpowiedziałyśmy, Justin dał mi buziaka w usta, pocałował Jazmyn w czoło i opuścił pokój.
-Nie mogę uwierzyć, że ty i mój brat znowu jesteście razem.- Jazmyn zaśmiała się.
-Nie jesteśmy.- podniosłam ręce w geście obronnym- Po prostu...całujemy się i śpimy w tym samym łóżku, całujemy się więcej razy i przytulamy...to jest to.
Jazmyn posłała mi spojrzenie- W zasadzie umawiacie się, nie nazywając tego związkiem, Saige.- śmiała się ze mnie.

Wzruszyłam ramionami- Możesz to nazywać jak chcesz, Jazzy.
-I będę.
-Rób co chcesz.

Drzwi otworzyły się i pielęgniarki weszły do środka z różnymi lekami i narzędziami, co sprawiło, że jęknęłam, na ich widok.
-No cóż, dla pani też dzień dobry, pani Cameron.- zaśmiała się jedna pielęgniarka o imieniu Stephanie.
-Przepraszam.- przeprosiłam- Ja naprawdę nienawidzę tych wszystkich badań kontrolnych.
Stephanie zmarszczyła brwi- Założę się, że tak. Miałam wypadek samochodowy, kiedy byłam młodsza, ale nie był nawet w połowie tak zły, jak twój. Opuściłam szpital po tygodniu. Jutro rozpoczynasz swoją terapię fizyczną i dzisiaj zdejmiesz swój opatrunek.

Wpatrywałam się w czarną tkaninę na rzep owiniętą wokół mojego nadgarstka i skinęłam głową- Jestem szczęśliwa. Czy wiesz, jak długo potrwa terapia fizyczna?
-Kilka miesięcy.- westchnęła- Ale, słyszałam, że wybierasz się praktyki tańca, kiedy wyjdziesz ze szpitala, więc to powinno pomóc ci z całym rozciąganiem.
-Tak.- skinęłam głową, kiedy zaczęła sprawdzać moje ciśnienie.

Justin Bieber's POV

Włożyłem wszystkie moje torby do bagażnika mojego samochodu. Wyłowiłem mój telefon z kieszeni i wcisnąłem przycisk, aby utworzyć nową wiadomość.

Do: Spencer
Od: Justin

Mieszkanie jest wolne, jest całe twoje, jeśli chcesz w nim mieszkać. Jeżeli nie chcesz, możesz je sprzedać i zachować wszystkie pieniądze. Przepraszam, że nam nie wyszło, to co planowaliśmy, kiedy zaczęliśmy się spotykać. Powinnaś wiedzieć, że zawsze będzie mi na tobie zależeć.

Od: Spencer
Do: Justin

K. Dzięki.

Skrzywiłem się na jej krótką odpowiedź oraz na fakt, że skróciła jej słowa. Ona robi tak, tylko, kiedy jest wkurzona. Postanowiłem nie odpisać i spowodować więcej dramatyzmu. Schowałem mój telefon z powrotem do kieszeni i wskoczyłem na przednie siedzenie mojego czarnego Jeepa, którego Scooter kupił mi, jako gratulacje na mój pierwszy nagrany album.

Po raz ostatni wycofałem się z podjazdu, kierując się do domu Saige. Po przybyciu i wpisaniu na małej klawiaturze kodu, brama otworzyła się odsłaniając posiadłość Saige w całej okazałości. Wjechałem, a brama za mną zamknęła się, zaparkowałem przed drzwiami, nie chcąc zostawać długo, miałem zamiar tylko zostawić moje torby i odjechać.

Wziąłem tak dużo rzeczy, ile mogłem, wszedłem przez drzwi, kładąc je na kanapie i wyszedłem, aby zabrać resztę, robiąc z nimi to samo. Wyszedłem i zamknąłem za sobą drzwi.

Poczułem, że mój telefon wibruje w kieszeni. Szybko wyłowiłem go i przycisnąłem do ucha.
-Halo?
-Justin...jesteś teraz dostępny, aby ze mną porozmawiać, chłopcze?- Darrel powiedział po drugiej stronie.
-Wal się Darrel. Nie jestem zainteresowany. Nie chcę już być w tym gangu.
-Stary, nie masz wyboru co do gangu, gang wybiera ciebie.
-Cóż, powiedz gangu, żeby się pieprzył, ponieważ nie jestem nim zainteresowany.
-Podejmujesz straszną decyzję, Justin.
-Jak to?- zaszydziłem.
Zaśmiał się ponuro po drugie linii- Jeśli nie jesteś z gangiem, jesteś zagrożeniem. Możemy cię zabić tak szybko, że nawet nie będziesz miał czasu, żeby o tym pomyśleć. Pamiętaj co Mikey zrobił twojej dziewczynie-
-Nie mieszaj jej do tego.- warknąłem.
-Moglibyśmy zrobić jej to dziesięć razy gorzej.
-Darrel, jeśli ją kiedykolwiek dotkniesz, skręcę ci twój cholerny kark...zrozumiano?
-Justin, Justin, Justin- powiedział- Nie przestraszysz mnie, ale wiem, że ja przestraszę ciebie i twoją dziewczynę, współpracuj, a ona nie będzie cierpieć.
-To jest to, co powiedziałeś ostatnim razem i sprawiłeś, że musiałem ją zostawić. Wiesz co, Darrel, przyjdź i weź mnie, nie boję się ciebie zabić.

Mogłem zobaczyć jego uśmiech po drugiej linii- Lepiej się przygotuj, Justin, mam całą armię ze mną.
-To jest nas dwoje, Darrel...gra zaczyna się.

Saige Cameron's POV

Tego popołudnia Jazmyn, Jaxon, Josh, Justin i ja siedzieliśmy w moim i Jazmyn pokoju w szpitalu. Jazmyn było podekscytowana, mówiąc nam wszystko, na co miała nadzieję na ślubie i rzeczy jakie zaplanowała odkąd było małą, pięcioletnią dziewczynką.
-Nie znam tego całego tematu o księżniczkach, którego chciałaś użyć, kiedy miałaś siedem lat.- Jaxon dokuczał jej.
-Zamknij się.- Jazmyn zarumieniła się i kierując uwagę na Jen- Jakie kolory będą na twoim ślubie?
-Biały i czerwony.- uśmiechnęła się- Chłopaki macie coś na uwadze?
Josh skinął głową- Myśleliśmy o niebieskim i srebrnym.
-Jak marynarka wojenna, jasny niebieski, błękitny, turkusowy?- zapytałam.
-Prawdopodobnie ,,Carolina blue", jeśli połączymy ze srebrnym.- Jazmyn wzruszyła ramionami.
-Byłoby ładnie.- Justin przytknął.
-Kiedy planujecie się pobrać?
-Kiedy wyjdziecie ze szpitala.- Jen uśmiechnęła się, podekscytowana, jak mała dziewczynka w Bożonarodzeniowy poranek- Wychodzicie w następnym tygodniu i chociaż, obie będziecie mieć buty na nogach, chcemy, żebyście tam były, niezależnie od tego czy pójdziecie do ołtarza, to zależy wyłącznie od was, nie chcemy naciskać-
-Pójdę do ołtarza.- skinęłam głową- Wezmę dużo leków przeciwbólowych.
-Ja też.- Jazmyn uśmiechnęła się.
-Świetnie.- uśmiechnęła się- Seneca pomogła mi wybrać sukienki druhen, jedna z was, kilka miesięcy temu powiedziała, że są ładne. Dałaś mi rozmiary sukienek, które założycie na ślub, zamówiłam je, mam nadzieje, że będą pasować.
-Nie mogę uwierzyć, że w przyszłym tygodniu bierzecie ślub.- zapiszczałam- Jestem taka szczęśliwa!
Jazmyn uśmiechnęła się- Pewnego dnia przyjdzie kolej Saige i dołączy do rodziny Bieberów.
-Jazzy!- Justin syknął na nią, a ja wybuchłam śmiechem.
-No cóż, dziękuję za te wszystkie życzenia, Jazmyn.....tak myślę.- zakryłam moją twarz, chichocząc.
Wzruszyła ramionami- Wiesz, że to prawda. Wszyscy wiemy, że Justin i Saige pobiorą się pewnego dnia.
-Dobrze Jazmyn, teraz możesz przestać.- Justin posłał jej spojrzenia pełne dezaprobaty.
-Wiesz, że wszyscy się ze mną zgadzają.- Jazmyn zaśpiewała.
-Czy ona dzisiaj wzięła za dużo leków przeciwbólowych?- Jaxon zaśmiał się z jego siostry bliźniaczki.
Wzruszyłam ramionami- Bardzo możliwe mogła to zrobić.
-Kochanie.- Josh pocałował jej skroń- Zawstydzasz ich.
-Jestem jego siostrą. Powinnam go zawstydzać.
-Dobrze, Jazmyn, uspokój się.- Justin potrząsną głową na nią.
-Zabierasz całą zabawę- potrząsnęła głową.
-Dziękuję siostrzyczko, też cię kocham!- Justin zrobił serce z rąk i pokazał jej.
Drzwi otworzyły się i pielęgniarka weszła do środka- Mam dla was fantastyczne wieści!- uśmiechnęła się do nas szeroko, sprawiając, że jej uśmiech wydawał się bardziej przerażający, niż podekscytowany.
-Dzień dobry....Bethany.- Jaxon przeczytał z jej plakietki- Jak możemy pani pomóc?
-Dziewczynki, będziecie dzisiaj wypisane! Fizjoterapeuci zalecili wam założenie butów na nogi i powiedzieli, że możecie być dzisiaj wypisane.
Moja szczęka spadła- Naprawdę?- poczułam szczęśliwe łzy w moich oczach na myśl, że wyjdę z tego piekła i wreszcie wrócę do mojego własnego łóżka.

-Naprawdę.- zaśmiała się- Teraz, chłopcy, jeśli możecie zawieźcie je do sali terapii fizycznej, oni maja tam buty, a lekarze na dole będą gotowi, aby ściągnąć im gips.
Jazmyn patrzyła na nią w szoku i zaczęła mówić- Bethany...Myślę, że cię kocham.
Pielęgniarka zaśmiała się, a Jaxon i Jen pomogły mi wejść na wózek, który przyniósł mi Justin i zawiózł mnie na dół do biura fizjoterapeutów na końcu korytarza, Josh wiózł Jazmyn za mną.

~.~

Stałam nerwowo w drzwiach szpitala, szykując się do wyjścia. Ubrałam się w moje ulubiona jeansy, białą koszulkę i jedną z bluz Justina, którą zostawiłam rozpiętą. Zostawiłam moje włosy rozpuszczone i pofalowane, założyłam okulary, mimo że słońce już zaszło.
-Jesteś gotowa?- Justin stał obok mnie.

Skinęłam niepewnie, patrząc w dół na mój nadgarstek, na którym wciąż był gips. Terapeuta powiedział mi, że z moją nogą jest wszystko w porządku, ale pomyślał, że powinnam trzymać gips na moim nadgarstku jeszcze jeden tydzień, co było w porządku, bo się stąd wydostać.

Jazmyn i Josh wyszli już jakieś dziesięć minut temu, więc wiedziałam, że paparazzi spodziewają się mnie.

-Możemy poprosić ochroniarzy szpitalnych, żeby oczyścili przejście.- Justin zasugerował.
Pokręciłam głową- Kiedyś muszę się z nimi zmierzyć i myślę, że nadszedł ten czas.
Justin pochylił się i przycisnął usta do mojego policzka- Będę przy tobie przez cały czas, dobrze piękna?
Zarumieniłam się- Dziękuję.
Justin podszedł do drzwi- Idziemy.
-Jestem gotowa.
Pchnął je, natychmiast otwierając, a lampy błyskowe zaślepiły moje pole widzenia, kiedy postawiłam krok do przodu.

Saige, jesteś zadowolona, że żyjesz?!
Saige, czy to prawda, ze jeden z lekarzy próbował z tobą flirtować?
Saige, jak żyło ci się w szpitalu, te dwa tygodnie?
Saige, planujesz pozwać osobę, która w ciebie uderzyła?
Znalazłaś już osobę, która była kierowcą samochodu, który w ciebie uderzył?
Nadal zamierzasz zrobić trasę?
Jak się masz, Saige?

-Proszę, zejdźcie z drogi, aby Saige mogła być bezpieczna.- słyszałam, jak Justin syknął na niektórych paparazzi, którzy go ignorowali.
-Proszę, przesuńcie się, żeby Saige mogła dojść do samochodu.- Justin próbował ponownie.

Odchrząknęłam- Mam złamane kości i siniaki na całym ciebie, tak się mam. Tak, cieszę się, że żyję. Żaden lekarz nie próbował ze mną flirtować. Opuszczam szpital po dwóch tygodniach, nie polecam go. Planuję pozwać tego, kto we mnie uderzył, ale niestety nie wiem, to to zrobił. Nadal planuję zrobić moją trasę, zacznę próby tańca, wtedy zdejmę buta ortopedycznego i robię to tak dobrze, jak tylko potrafię w tej chwili.- odpowiedziałam na wszystkie pytania naraz- Teraz, proszę pozwólcie mi dość do samochodu, chciałabym wrócić do domu po raz pierwszy od wielu tygodni.

Paparazzi zeszli mi z drogi, a Justin szybko doprowadził mnie do samochodu i otworzył mi drzwi, zamykając je za mną.
_________________________________________________________
Witam z nowym rozdziałem :*

Z racji, że zbliżają się święta chcemy życzyć wam:
Wesołych, spokojnych, szczęśliwych świąt, spędzonych z rodziną.
Odwiedzin bogatego Mikołaja z masą wymarzonych prezentów.
Udanego sylwestra spędzonego w miłym towarzystwie i szczęśliwego Nowego Roku, aby był lepszy niż 2014.
Jeszcze raz Wesołych Świąt!
Dziękujemy, że z nami jesteście!

To może jako mały prezent świąteczny dla nas, każdy kto przeczyta skomentuje rozdział? :)
Pytania kierujcie na: ASK
N&O

22 komentarze:

  1. Swietny! Mam nadzieje ze przed swietami bedzie jeszcze jeden :DD

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawzajem :) Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. SWIETNY!! @biebs_ilysmx

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, jak zawsze <3
    Dziwiłam się bardzo, kiedy się okazało, że Darrel żyje, oby nie zrobił nic Saige. Ona niczemu nie zawiniła ;/
    Mam nadzieję, że Justinowi uda się już na zawsze odejść od gangu i może zrobi coś w stronę kariery, jak reszta przyjaciół, bo przecież umie śpiewać. :)
    Cóż, czekam na kolejny i zapraszam również do mnie http://too-easy-love.blogspot.com/
    +Wesołych świąt i bogatego gwiazdora wszystkim :*

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział ♥
    nie mogę doczekać się nn xx
    zapraszam do mnie ;p
    fuck-everything-im-belieber.bloblo.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny!! Czekam na nexta ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział.ja życzę ci żeby coraz więcej osob to czytało.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję :** i nawzajem <3
    i dziękuję za taki genialny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jpdl co ten kutas Darrel tu robie. Zajebie gnoja jak cos spierdoli shbsoajavah I Justin niech go nie zabija no pojdzie do wiezienia jezu sjshsiwv

    OdpowiedzUsuń
  10. BOSKI ;*** Wgl po co ten Darrel wrócił? Chyba tylko po to żeby znowu wszystko zepsuć. A oni są tacy słodcy i zgadzam się z Jazmyn że pewnego dnia wezmą ślub <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Suuuper <3 Nie mogę sie doczekać ślubu Jazmyn i Josha ;)) a ciekawe co z Darrelem ... obi sie coraz ciekawiej ?@Vejtaszewska

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejejej świetny! Ciekawe co się wydarzy jak wrócą do domu ^^ hahaha do następnego :*✌

    OdpowiedzUsuń
  13. ej cholera przeczytałam wszystko *.* zajebiscie wciagajace ach ten Justin ❤ czekam czekam czekam x.x a i zapraszam tez do siebie na ff o Justinie moze spodba Ci sie taka historyjka xd pozdrawiam Wesolych Swiat slonko ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny !! Również Wesołych Świąt Kochane :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspaniały! :) Tobie również Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i upij się Picoll'em na Sylwestra! Do zobaczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zajebisty ;p Lovciam XD

    OdpowiedzUsuń
  17. Tutaj nie zrozumiałam jednego. On poszedł do mieszkania i darrel sie pojawił a raptem sa w szpitalu czemu tak to przeskoczylo? Ze co?

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli przeczytałaś rozdział to proszę o komentarz:)
To bardzo motywuje do dalszego tłumaczenia:)