"Jesteśmy kumplami od całowania"
Miłego czytania :)
Saige Cameron’s POV
Następnego ranka siedziałam sama na cmentarzu. Zielony kolor trawy był tu bardziej wyblakły niż w
każdym innym miejscu na Bronx, gdzieniegdzie brązowe plamy pokrywały obszar wokół nagrobków.
Zwiędnięte, martwe kwiaty leżały na całym terenie. Te, leżące na grobie mojego ojca były jeszcze dość
żywe, końce płatków przygasły do brązowego, ale nadal wydawały się perfekcyjne. Kamienna, nagrobkowa płyta była trochę przykurzona, ale po szybkim przesunięciu ręką można się tego kurzu pozbyć. Czułam się tu strasznie. Nie należę do tego miejsca, ale co najważniejsze, mój ojciec tu nie należy.
Sięgnęłam do torby i wyciągnęłam z niej butelkę wódki, którą ukradłam z szafy mojej mamy. Nie miałaby
prawa mnie oceniać, gdybym została złapana. Jest ciągle pijana od dnia śmierci mojego ojca, oczywiście z
wyjątkiem jego pogrzebu. Odkręciłam korek i przyłożyłam butelkę do ust. Odchyliłam głowę do góry i
wzięłam duży łyk alkoholu.
- Nie lubię cię tutaj- gładziłam palcami nagrobek- To niesprawiedliwe, tatusiu. Nic z tego nie było twoją winą. Zamierzam uzyskać sprawiedliwość dla ciebie, słyszysz mnie?
Na piersiach poczułam lekki wiatr, przez co moje włosy latały we wszystkie strony, a dreszcz przeszedł mi po plecach. Uśmiech na moich ustach pojawił się, gdy przytuliłam nagrobek.
- Kocham cię, tatusiu- wyszeptałam, łzy z moich policzków spadały na nagrobek, a na końcu lądowały na
trawie.
- Saige?
Odskoczyłam od nagrobka. Natychmiast wstałam, a butelkę zostawiłam na ziemi. Spojrzałam na Justina,
który stał kilka metrów ode mnie. Miał na sobie dżinsy i czarną koszulkę. Wyglądał o wiele lepiej ode mnie,
gdyż byłam ubrana w szare spodenki od piżamy i biały sweter z długim rękawem.
- Och... Cześć Justin- nerwowo przygryzłam wargę.
- Co ty tutaj robisz, Saige?
Czy on naprawdę się o to zapytał? Co innego mogłabym robić na pieprzonym cmentarzu.
- Odwiedzam tatę.
- W porządku- Justin podszedł do mnie, przykucnął i podniósł butelkę wódki- A z tym co robisz... Saige?
Wyrwałam butelkę z jego ręki i przytuliłam do piersi- Dlaczego cię to obchodzi? Ty palisz narkotyki, Justin,
nie masz prawa mnie osądzać- warknęłam.
- Woah- podniósł ręce w obronie- Nie osądzam się, Saige. Po prostu zadałem pytanie.
Przewróciłam oczami i wzięłam duży łyk alkoholu, zanim ponownie upuściłam butelkę na trawę i pozwoliłam, by cała zawartość wylała się na ziemię.
- Po prostu musisz się trochę zabawić i zapomnieć o wszystkim, co się zdarzyło.
- Więc co sugerujesz?- zapytałam, unosząc brew.
- Dziś wieczorem jest impreza w klubie, bądź moją randką.
- Justin, co sprawiło, że myślisz, że jestem w nastroju na imprezę?
- Saige- spojrzał na mnie- Musisz się zabawić, twój ojciec chciałby byś się bawiła.
- Mój ojciec nie chciałby bym chodziła do tandetnych klubów. Od chciałby-
- Och, przestań- Justin przerwał mi- Po prostu chodźmy się zabawić. Napijesz się i zapomnisz o wszystkich
swoich problemach chociaż na jedną noc. Chodź, Saige. Zapytam JT, czy zaprosi Willow, więc twoja
przyjaciółka tam będzie, zaproszę moje rodzeństwo, więc lepiej ich poznasz.
- Justin-
- Proszę- zrobił minę małego szczeniaczka- Sprawię, że Toby i Seneca też pójdą.
- Dobrze- prychnęłam- Pójdę.
- Yay!- Justin uśmiechnął się i mnie przytulił- Obiecuję, że tego nie pożałujesz.
- Okej, okej. Pozwól mi wrócić do domu, by się przebrać i odbierzesz mnie o...
- Przyjdę po ciebie o 20. Upewnij się, że zjesz obiad- pocałował mnie w policzek i odszedł. Poczułam
mrowienie w miejscu, gdzie mnie pocałował.
- Zaczekaj- zawołałam.
Justin odwrócił się i spojrzał na mnie- Tak...?
Zatrzymałam, chcąc przyznać, że coś do niego czuję- ... Co powinnam założyć?- stchórzyłam.
- Wszystkie dziewczyny mają małą, czarną w szafie, tak? Załóż to.
Zrobiłam dokładnie to, co Justin powiedział. Stałam przed lustrem ubrana w prostą, czarną sukienkę z
długimi, koronkowymi rękawami. Włożyłam moje ulubione bransoletki, które mój tata kupił mi na szesnaste
urodziny i ozdobny naszyjnik. Poszłam do kuchni. Toby już wyszedł, by odebrać Senecę. Powiedział, że
zobaczymy się później w klubie.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko tam podbiegłam. Wzięłam głęboki oddech, by nie
poślizgnąć się na moich szpilkach i przekręciłam gałkę, ujawniając prawdopodobnie najbardziej atrakcyjnego faceta na Bronx.
- Cześć Justin- uśmiechnęłam się.
Miał na sobie zwykłą, białą koszulkę, skórzaną kurtkę i ciemne dżinsy. Na nogach miał czarne, wysokie
trampki, a zegarek, który wyglądał na bardzo drogi, zdobił jego nadgarstek. Jestem pewna, że sam za to nie
zapłacił.
- Cholera dziewczyno, wyglądasz dobrze- spojrzał na mnie.
Rumieńce na moich policzkach rosły, zachichotałam- Dziękuję, Justin. Ty też nieźle wyglądasz- próbowałam
z nim flirtować, lecz chyba mi się to nie udało.
- Dzięki. Wydostańmy się stąd i chodźmy do klubu.
Justin i ja wyszliśmy z mojego mieszkania, zeszliśmy na dół po schodach. Zobaczyłam nowe, białe Porsche z
niebieskimi akcentami po bokach.
- O cholera- moje oczy się rozszerzyły- Jak ty to-
- Pewnego dnia zabrałem Jazmyn i Jaxona na Brooklyn i zrobiłem... małe zakupy w garażu pewnej
rezydencji.
- To nie zakupy, Justin- spojrzałam na niego- To kradzież. Wiesz kto mieszkał w tej rezydencji?
- Nie jestem na tyle głupi, by okraść kogoś, kogo znam, Saige. Nie wiem, była to duża, ceglana rezydencja-
wzruszył ramionami.
- To nie jest pomocne. Prawie wszystkie domy tam są ceglane.
Justin po prostu wzruszył ponownie ramionami i zachichotał, kiedy weszliśmy do auta.
- Jeszcze nigdy nie jechałam kradzionym samochodem- ostrożnie zapięłam pasy.
- Wszystko ma swój pierwszy raz, kochanie- puścił oczko.
- A jeśli ktoś ci to ukradnie?
- Jeśli zobaczą mnie w samochodzie, będą wiedzieli, że lepiej ze mną nie pogrywać- uśmiechnął się- Czuję
krew w żyłach, gdy moje nazwisko jest wymawiane, nie zadzierają z rodziną Bieber.
- Dobrze wiedzieć- zaśmiałam się.
Po kilku minutach Justin zaparkował na parkingu.
- Chodźmy- schował kluczki do kieszeni i wyszedł z auta. Po chwili ja zrobiłam to samo, mocno trzaskając
przy tym drzwiami.
- Uważaj, kochanie, jest nowe.
- Och, proszę- zadrwiłam- Nawet za to nie zapłaciłeś.
Justin zachichotał. Oboje udaliśmy się do wejścia do klubu.
Chris Brown wypełnił moje uszy. Jego stara piosenka "Run it" odbijała się od ścian pomieszczenia.
“Is your man on the floor? If he ain’t, let me know. Let me see if you can run it, run it. Girl indeed I can run it, run it.”
- Kiedyś to była moja ulubiona piosenka- uśmiechnęłam się z podnieceniem, zaczynając pompować pięścią
w powietrzu jak ludzie z Jersey Shore, które bezwstydnie oglądałam częściej, niż chciałabym przyznać.
Justin chwycił moją pięść i pokręcił na mnie głową- Proszę nie tańcz w ten sposób na Bronx, Saige.
- Jak wy tańczycie?- podniosłam brew. Justin wskazał na coś za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam dziewczynę z burzą blond loków na głowie, która ubrana była w szorty ledwo zakrywające jej tyłek i czarny crop top odsłaniający piersi. Twerkowała na ciemnoskórym chłopcu ubranym w jasne, nisko opuszczone dżinsy, czerwoną koszulkę i snapback.
Moje oczy rozszerzyły się, gdy oglądałam tańczącą parę. Szybko się odwróciłam- Co do cholery.... Nie
zrobię tego.
Justin zachichotał z powodu mojej niewinności- Och, jesteś teraz na Bronx, Saige. Poza tym, gdy wypijesz
kilka drinków to nie będziesz miała pojęcia, co robisz.
Spojrzałam na niego, zanim dostrzegłam Willow i JT w rogu.
Willow ubrana była w złote, cekinowe spodenki na wysokim stanie i zwiewną, białą bluzkę. Na stopach
miała białe sandały, a włosy związała po boku. Willow robiła dokładnie to samo, co dziewczyna przed
chwilą, ale chociaż jej strój zakrywał intymne części ciała. Moje oczy rozszerzyły się, kiedy zobaczyłam moją najlepszą przyjaciółkę, niewinną blondynkę z Brooklynu, twerkującą z chłopakiem z Bronx, którego znała
tylko kilka tygodni.
- O mój Boże...- wydyszałam.
- Cholera- Justin oblizał usta-Kto by się spodziewał, że Willow może tańczyć w ten sposób. JT jest małym,
szczęśliwym skurwielem, mogę się założyć, że zrobią to dziś wieczorem.
- Stop!- klepnęłam go delikatnie po ramieniu- Mówimy o mojej najlepszej przyjaciółce!
- Yeah, a o moim najlepszym przyjacielu...i? Powinniśmy być szczęśliwi, że coraz bardziej się poznają..
naprawdę dobrze, jeśli wiesz, co mam na myśli.
Przewróciłam oczami, odeszłam od Justina i podeszłam do baru. Wiedziałam, że Justin podąża za mną, gdyż
słyszałam jego kroki.
Usiadłam przy barze, na przeciwko barmanki. Była on ubrana w skąpe, czarne bikini i spodenki.
- W czym mogę pomóc?- uśmiechnęła się zbyt szeroko, co dla mnie było przerażające tak, jak jej
farbowane, platynowe, blond włosy.
- Daj mi coś owocowego- wzruszyłam ramionami- Cokolwiek, nie obchodzi mnie co.
- A dla ciebie?- zalotnie spojrzała na Justina.
- Wezmę whiskey- Justin wzruszył ramionami, nie zwracając uwagi na dziewczynę. Przytaknęła i
odwróciła się do półki z alkoholem, a ja i Justin siedzieliśmy na stołkach i oglądaliśmy wszystkich w klubie.
- Justin!- usłyszeliśmy kobiecy głos. Oboje się odwróciliśmy i zobaczyliśmy brunetkę, która zbliżała się w
naszym kierunku. Była ubrana u obcisły, czerwony strój, który kończył się na połowie uda. Jej włosy były
lekko pofalowane, miała prosty makijaż, dzięki temu wyglądała, jakby właśnie wyskoczyła z okładki
magazynu.
- Hej- Justin uśmiechnął się do niej, gdy ona podeszła i usiadła obok niego.
- Saige, to moja siostra, Jazmyn.
Moja zazdrość natychmiast odeszła, gdy usłyszałam słowa Justina- Miło cię poznać- uśmiechnęłam się.
- Och, to ty jesteś tą dziewczyną, o której Justin nie możesz przestać mówić- uśmiechnęła się- Miło cię
nareszcie spotkać. Jestem Jazmyn, ale możesz mówić mi Jaz.
- Cześć.
- Gdzie jest Jaxon?
- Usłyszałem moje imię, kto je wypowiedział- chłopak, który wyglądał prawie jak Justin, ale był oczywiście
młodszy, podszedł do nas.
- Jaxon, to jest Saige- Justin skinął na mnie- Saige, to mój młodszy brat, Jaxon.
- Cześć- uśmiechnęłam się.
- Och... Saige- Jaxon uśmiechnął się- Jak długo pieprzysz się z Justinem?- zwrócił się do mnie.
- On żartuje- Justin przewrócił oczami.
Jazmyn zaśmiała się głośno. Rodzeństwo Justina dostało swoje drinki i zajęli miejsca.
- Wiesz, że nie lubię, gdy pijesz, Jazmyn- Justin spojrzał na nią wzrokiem opiekuńczego, starszego brata.
Jazmyn wskazała na whiskey w ręce Justina- Ty też pijesz, Justin. Jesteś hipokrytą.
- Jestem starszy od ciebie.
Jazmyn przewróciła oczami i wypiła swoją tequilę- Do dna- odchrząknęła i zamówiła kolejnego drinka.
- Staraj się nie upić, Jazmyn- Jaxon zachichotał i wziął łyk swojego piwa.
- Och, będzie ze mną dobrze- jej słowa były już nieco niewyraźne.
- Chcesz zatańczyć?- Justin spojrzał na mnie.
- A muszę robić to?- wskazała na twerkującą parę.
Wzruszył ramionami- Tylko, jeśli chcesz. Jeśli nie, mam kilka innych tańców w zanadrzu.
Wstałam, dopiłam mojego drinka, zanim Justin chwycił moją dłoń, prowadząc mnie na parkiet. Właśnie
leciała piosenka 'Blurred lines'.
“If you can’t hear what I’m trying to say, If you can’t read from the same page. Maybe I’m going deaf, maybe I’m going blind, maybe I’m out of my mind. Okay now he was close, tried to domesticate ya. But you’re an animal, baby it’s in your nature.”
Rozejrzałam się, bo nie wiedziałam, jak tańczyć. Justin wyczuł moją niezręczność i zachichotał.
- Po prostu daj się ponieść muzyce- wyszeptał, kładąc ręce po obu stronach moich bioder i przyciągnął mnie blisko do siebie.
- Potrząśnij biodrami- polecił.
- Ale jak? Kołysać nimi?- podniosłam brwi. Pewnie brzmiałam jak idiotka.
- Tak- zachichotał.
Zaczęłam kołysać moimi biodrami, sprawiając, że całe moje ciało trzęsło się razem z nimi.
- Proszę bardzo, właśnie tak- przytaknął. Zaczął się kołysać ze mną i objął mnie w talii- Robisz to naturalnie, Saige.
- Dzięki- zarumieniłam się.
- Przepraszam, muszę ją porwać- Willow chwyciła mój nadgarstek i pociągnęła mnie w kierunku łazienki,
przez co przewróciłam się kilka razy na moich wysokich szpilkach.
- Dlaczego zaciągnęłaś mnie do łazienki?- jęknęłam, gdy weszłyśmy. Ku mojemu zdziwieniu, pomieszczenie
było puste. Czy w normalnych klubach większość dziewczyn nie czeka godziny w kolejce do łazienki?
- Myślę, że JT chce uprawiać seks... i ja też- nerwowo przygryzła wargę. Willow nadal była dziewicą. W
pierwszym roku liceum głosiła, że wstrzemięźliwość była najważniejsza i wszystko jest warte, by poczekać.
Czułam to samo, dopóki nie spotkałam mojego nauczyciela i zaczęliśmy na siebie oddziaływać.
- Dobrze, dobrze, dobrze- uśmiechnęłam się- Królowa wstrzemięźliwości chce uprawiać seks.
- Zamknij się- spojrzała na mnie- Nie wiem, co robić.
- Więc, wydawało się, że znałaś swoją drogę, kiedy twerkowałaś.
- Och, to proste... ale jeśli nie będę dobra, on nie będzie chciał więcej ze mną rozmawiać i co jeśli mi się to
nie spodoba?
- Zaufaj mi, spodoba cię się- zachichotałam.
- Aww Saige, lepiej nie odnoś się do tego nauczyciela.
- Naprawdę nie ma sposobu, by pouczyć kogoś, jak uprawiać seks. Po prostu zrelaksuj się i ciesz się tym-
wzruszyłam ramionami.
- Saige- syknęła- Powinnaś zachęcić mnie do pozostania dziewicą.
- Och, kochanie, pozbądź się tego cholernego dziewictwa.
Przewróciła oczami- Nie wiem, czy jestem gotowa.
- Okej, jeśli sądzisz, że nie jesteś gotowa, nie rób tego. Nie chcesz przecież żałować swojego pierwszego
razu.
- Nie chcę rozczarować JT.
- Willow, musisz być pewna na sto procent zanim będziesz uprawiać seks, okej?
- Okej- sapnęła- Po protu się denerwuję.
- Myślę, że każdy denerwuje się pierwszym razem. To całkowicie normalne.
Wzięła głęboki oddech- Okej, myślę, że to zrobię.
- Proszę nie mów mi o swoim życiu seksualnym.
- Teraz wiesz, jak się czułam, kiedy pieprzyłaś Seksownego Pana Nauczyciela w pokoju dozorcy.
Zachichotałam, wracając do przeszłości. Po chwili wyszłyśmy z Willow z łazienki i wróciłyśmy do Justina i
JT.
- Cześć kochanie- JT przywitał Willow i owinął rękę wokół jej ramion. To właśnie wtedy do mnie dotarło,
że przed chwilą rozmawiałam z Willow o niej oraz JT i nie miałam pojęcia, że oni byli romantycznie sobą
zainteresowani.
- Chwila... -zmrużyłam oczy- Cholera. Dlaczego nikt mi nie powiedział?
- Niespodzianka- Willow zachichotała.
- Nie możecie po prostu nie mówić mi, że się spotykacie- wydyszałam- Jak długo?
- Kilka tygodni- JT wzruszył ramionami.
Żartobliwie uderzyłam ich w ramiona- Ostrzeż dziewczynę!
-Właśnie to zrobiliśmy- zauważyła Willow.
- Po fakcie- wywróciłam na nią oczami.
- Ale sekrety są fajne- JT puścił oczko.
- Tajemnice nie sprzyjają przyjaźniom- wtrącił Justin.
- Dziękuję Justin- zaśmiałam się. Poczułam jak owija ręce wokół mojej talii i przyciąga mnie bliżej.
- A co z waszą dwójką?- Willow włączyła tryb przesłuchiwań- Jesteście ze sobą bardzo blisko i nie
słyszałam żadnych ogłoszeń, że się spotykacie.
- Nie jesteśmy razem- Justin potrząsnął głową.
- Jesteśmy tylko przyjaciółki.
- Przyjaciele, którzy się całują? Widziałam was, jak się całowaliście jakiś tydzień temu. Przygniotłeś ją do
ceglanej ściany, a ona nie wyglądała jakby miała coś przeciwko- JT uśmiechnął się do nas.
- Och, my jesteśmy...- wahałam się.
- Jesteśmy kumplami od całowania- Justin odpowiedział za mnie.
- Kumplami od całowania, tak?- Willow skrzyżowała ramiona na piersi- Myślę, że jest coś, czego nam nie
mówicie.
- My naprawdę nie jesteśmy razem- podniosłam ręce w obronie- Powiedziałabym ci o tym, Willow.
- Ale nie powiedziałaś mi o tym, że on przygniótł cię do ściany i całował- zachichotała.
- Przestań- moje policzki zaczerwieniły się i ukryłam twarz w piersi Justina.
Justin owinął oba ramiona wokół mnie i przyciągnął mnie jeszcze bliżej.
- O tak, wy nie jesteście razem- Willow powiedziała sarkastycznie- Nie urodziłam się wczoraj, Saige.
- Nigdy tego nie powiedziałam- zachichotałam, wyciągając twarz i spojrzałam na nią.
- Tak, tak, tak, JT i ja wracamy do jego mieszkania- puściła do mnie oczko, kiedy nikt nie patrzył.
Uśmiechnęłam się i życzyłam jej powodzenia, po czym ona złączyła ręce z JT i razem wyszli z klubu.
- On się dziś trochę zabawi- Justin zachichotał.
Przytaknęłam- Z pewnością.
- Chcesz więcej drinków?- spojrzał na mnie.
- Poproszę- uśmiechnęłam się radośnie, a Justin podszedł do baru. Usiadłam pomiędzy Justinem, a Jazmyn.
Jaxon usiadł naprzeciw siostry. Gdy Justin zamawiał drinki, Jazmyn i Jaxon kłócili się o jednego z jej byłych
chłopaków. On chciał go pobić, lecz ona mu na to nie pozwoliła.
- Przynajmniej on stara się ją chronić- uśmiechnęłam się.
Justin przytaknął- Starałem się pobić tego faceta o imieniu Clark, z którym się spotykała, ale ona
powiedziała, że jeśli tylko położę na nim palce, więcej się do mnie nie odezwie. Wątpię, że mogłaby to
zrobić, ale wolę nie testować mojego szczęścia.
- Sprytne posunięcie, wielki bracie- Jazmyn poklepała Justina po głowie.
Justin spojrzał na nią- Nie jestem psem, Jazmyn.
Ona po prostu wzruszyła ramionami, zanim wróciła do rozmowy z Jaxonem.
- Twoje rodzeństwo jest takie fajne- zachichotałam.
- Och, kochanie, ty dopiero zaczynasz poznawać moją prawdziwą Bieber rodzinę- Justin zachichotał.
____________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Zostawcie opinie w komentarzach :)
Dziękujemy za 500 komentarzy i ponad 30 000 wyświetleń. Jesteście kochani<3
ASK
Kumple od calowania hmmm ja chce ich razem i koniec
OdpowiedzUsuń@believeyoucanx3
Kuple od całowania! Genialne czekam z niecierpliwością na następny! love-me-most-in-the-world.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietny :) Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńheartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
cudo<3
OdpowiedzUsuńSuper :D
OdpowiedzUsuńo mój boże ocdpnfojceknhy @Swag_on_Bieebs
OdpowiedzUsuńTo Ty jesteś kochana i Twoje boskie opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, co Saige miała na myśli mówiąc, że postara się uzyskać sprawiedliwość dla swojego taty... hm?
Kumple od całowania? Dobre xd
Cały rozdział został cudownie napisany i bardzo dobrze ;*
A Willow i JT... Mmm... Ciekawe, czy będzie się u nich coś d z i a ć :D
Już się nie mogę doczekać aż Justin i Saige... awww *-*
Jazmyn i Jaxon mnie rozwalają xd Haha, Bieberowa rodzinka :D
Standardowo, do następnego :* <3
Zapraszam na nowy :*
among-the-people.blogspot.com
Przepraszam, Wy* :)
UsuńSuper ^^
OdpowiedzUsuńWow... ;D Cuudowny rozdział !!!! Już jestem ciekawa co stanie się w kolejnych rozdziałach xD Czekam nn <3 ;*
OdpowiedzUsuńJustin i Saige są słodcy *o*
OdpowiedzUsuńaww świetny rozdział ♥
czekam na następny! (:
Oni muszą być razem!! Genielny rozdział!! Czekam nn!!
OdpowiedzUsuńXxx
Genialny rozdział! Kocham to <3
OdpowiedzUsuńFajne :)
OdpowiedzUsuńSUPER !!! CZEKAM NA NEXT !!!! :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńRozdział jest super! Oni są tacy słodcy <3 Czekam na następny i życzę dużo weny!
OdpowiedzUsuńClaudia xoxo
Łaaa dzisiaj znalazłam tego bloga i mi się mega podoba <3
OdpowiedzUsuńNie powiem ciekawie XD swietnie napisane, fajne zwroty :)
OdpowiedzUsuńRozdzial super. I Ci kuMple od calowania .. xd. Kochana nasza autorko, chcialabym Ci zwrocic mala uwage. Chodzi o to, ze piszesz w rozdzialach, ze ktos pali narkotyki. Nie mozna palic narkotykow, pali sie ;trawke,marihuanne.pali skręty. Jak piszesz, ze ktos "pali narkotyki" to ja sobie wyobrazam jakby ktos palił sobie proszek(narkotyki). Więc tak na przyszlosc pisZ:pali; trawke, marihuanne,jointa :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Myszka Wikusia <3
My jesteśmy tylko tłumaczkami. Staramy się tłumaczyć rozdziały zgodnie z tym co pisze autorka.
UsuńO jejku. Przepraszam, zapomnialam sie :\
UsuńNic się nie stało :)
Usuńświetny :**
OdpowiedzUsuńGenialne <3 Już się powtarzam, tak wiem, ale po prostu czytam to opowiadanie cały dzień z przerwami i nie potrafię nic innego robić. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń