czwartek, 25 września 2014

II. Rozdział 2

Obracaj swoim partnerem w kółko.

Saige Cameron's POV

Dzisiaj jest wielki dzień. Seneca poślubi mojego brata, Tobiego. Siedziałam w garderobie, która była umieszczona w kościele, byłam tam z Senecą, Emmą, Willow, Jen i Jazmyn.

-Nie mogę uwierzyć, że w końcu wychodzisz za mąż!- Emma zapiszczała, ciągnąc Senecę do dużego uścisku.
-Wiem.- zaśmiała się.
-Jestem bardzo szczęśliwa, że postanowiłaś się ustatkować- Jazmyn uśmiechnęła się- Zwłaszcza z Tobym. On jest naprawdę dobrym człowiekiem i wy dwoje zasługujecie na siebie.

Seneca promieniowała z radości i wyglądała na stereotypową, zarumienioną narzeczoną- Dziękuję, Jazmyn.

-Och, chodź tutaj moja przyszła siostro- uśmiechnęłam się, pociągając ją do wielkiego uścisku, zaśmiała mi się do ucha- Chociaż praktycznie my jesteśmy siostrami.
-Prawie- skinęłam głową.

-Kocham cię, Saige, w siostrzany sposób.
-Ja też cię kocham, Seneca.- uśmiechnęłam się.
-Słodki siostrzany moment.- Willow uśmiechnęła się do nas.

Ktoś zapukał do drzwi, brzmiąc, jakby gorączkowo nas szukał.
-Otworzę- Jen zapewniła, otworzyła drzwi, odsłoniła bardzo wkurzonego i spanikowanego Jaxona- Kochanie co się stało?
-Mamy problem.
-Co się dzieje?- Seneca podbiegła do niego.
-Mogę porozmawiać z Jen i Saige na korytarzu, Seneca idź i kończ się szykować. Wyglądasz ślicznie, nie zamierzam cię denerwować przed ślubem, powiem ci za minutkę.
-Jaxon- Seneca syknęła na niego- Powiedz mi.
-Pozwól mi pierwszej się dowiedzieć, po prostu idź się przygotować.
-Dobrze- Seneca sapnęła i odeszła od nas, Jaxon zaprowadził Jen i mnie na korytarz.

-Co się dzieje?- zapytałam, krzyżując ramiona na piersi, obejmując szczyt brzoskwiniowej sukienki druhny, w którą byłam ubrana.

-Mamy nieproszonego gościa.
-Mam iść go wywalić?- Jen zaoferowała- Mogę skopać mu tyłek.
Jaxon zachichotał- Niespodziewanie gościem jest umm...
-Kto, Jax?- westchnęłam- Naprawdę musimy wracać przygotować się do ślubu i-
-Justin.

Moje oczy rozszerzyły się. Czułam, że moje serce zatrzymuje się na chwilę- Mój...mój Justin? No cóż...nie mój, ale....
-Tak, Saige, ten Justin.- skinął głową- On tutaj jest.
-Co...co on tu robi?- przełknęłam ślinę.

Jaxon wzruszył ramionami- Nie wiem, mówiłem ci, że nie był zaproszony i nie wiem co mam zrobić. Wiem, że Seneca chce go tutaj, ale Toby nie chce.
-Wow, dupkowi rzeczywiście zależało na tyle, żeby przyjść zobaczyć się z nami...- Jen powiedziała gorzko.
-No cóż, prawdopodobnie nie z nami, pewnie po prostu przyszedł, aby porozmawiać z kimś i aby podziękowano mu za przyjście. Jego to nie obchodzi, prawda?
-Prawda.- Jaxon skinął głową- Może powinienem poprosić go, aby wyszedł.

Justin Bieber's POV

Wszedłem do kościoła, ubrany w czarne spodnie, białą koszulę i marynarkę z rękawami zawiniętymi na łokciach, nieśmiertelniki zwisały z mojej szyi, Spencer kupiła mi je na urodziny kilka tygodni temu. Po przybyciu natychmiast poczułem spojrzenia, palące moją skórę. Tak, suki, Justin Bieber wrócił do miasta.

-Justin?

Odwróciłem się i zobaczyłem moją mamę, gapiącą się na mnie. Ubrana była w białą bluzkę i czerwoną spódnicę. Jej brązowe włosy były upięte. Miała łzy w oczach.

Uśmiech rozciągnął się na mojej twarzy- Hej mamo.
-Justin- podbiegła do mnie, ściskając mnie- Justin, kochanie, tęskniłam za tobą! Gdzie byłeś? Przestraszyłeś mnie!
-Jestem tutaj, mamo- zaśmiałem się, przyciskając moje usta do jej policzka- Ja za tobą też, gdzie jest tata?
-Z Tobym i innymi drużbami, dzisiaj pełni rolę pana Camerona.

To nazwisko tworzyło dziurę w moim sercu, która nadal stara się być wypełniona.

-Co ty tu robisz?
Odwróciłem się i zobaczyłem mojego młodszego brata, Jaxona. Wyglądał inaczej od czasu, kiedy go widziałem. Jego blond włosy były inaczej wystylizowane, a jego rysy twarzy oczywiście wyglądały dojrzalej, ma osiemnaście lat i teraz jest mężczyzną. Ubrany był w smoking z krawatem w kolorze brzoskwini i w kamizelkę.

-Hej, stary- uśmiechnąłem się do niego, zrobiłem krok w jego stronę, rozkładając ramiona, aby go uściskać- Jak się masz?

-Och, wow, pytasz mnie jak się czuję- Jaxon trzymał ręce skrzyżowane na piersiach, odrzucając mój uścisk.
-Jaxon- moja mama posłała mu spojrzenie- Ślub nie jest miejscem dla wszystkich naszych rodzinnych dramatów.
-Jest, kiedy on nie został zaproszony- Jaxon zadrwił.
Moje oczy rozszerzyły się- Nie wiedziałem, że nie zostanę przyjęty.
-Och, oczywiście, że jesteś przyjęty, chodź, usiądź ze mną- mama zaoferowała, chwytając mnie za ramię i odciągnęła mnie z dala od Jaxona. Obserwowałem go, a on przewrócił oczami i ruszył gdzieś, gdzie jak zakładam wszyscy się przygotowywali.

Drzwi zamknęły się i zaczęto grać muzykę, wszyscy ucichli, a Toby, jego drużba i proboszcz weszli do sanktuarium. Natychmiast rozpoznałem drużbę, był to aktor, Ricky Sacara. Toby założył smoking podobny do Jaxona, z wyjątkiem, że jego kamizelka i krawat były białe. Doszli do przodu świątyni i teraz każdy był zupełnie cicho. Drzwi otworzyły się i najpierw wyszły druhny z drużbami, Emma i facet, którego nie znam. Miał blond włosy, które były postawione do tyłu na żel, wyglądał na sławnego, nie zdziwiłby mnie ten fakt, ponieważ siedziałem wśród prawdopodobnie kilkunastu gwiazd, zmieszanych z ludźmi z Bronxu, co było bardzo dziwne. Włosy Emmy były nieco dłuższe i wyglądały na trochę cieńsze, ale nie przesadnie cienkie. Miała na sobie brzoskwiniową sukienkę, w takim samym kolorze, jak krawat Jaxona. Następne wyszły Willow i chyba największy dupek, aktor naszego pokolenia, Roger Cooley.

Niezła lista gości, Seneca.

Willow i Roger uśmiechali się do siebie, wydawali się być kimś więcej niż przyjaciółmi, ale jeszcze nie byli parą. Myślę, że Toby jest jakimś aktorem, zawarł współpracę z Roogerem i stali się przyjaciółmi, sadzając go na miejscu drużby.

Następnie przez drzwi wyszli Jaxon i Jennifer. Przytulali się z radością, kiedy szli do ołtarza. Błyszczący kamień na jej palcu sprawił, że zatrzymałem się i spojrzałem na nią z opadającą szczęką.
Ona i Jaxon zaręczyli się? Dlaczego nikt mi nie powiedział?

Drzwi otworzyły się, odwróciłem się i natychmiast poczułem, jak czas się zatrzymał. Saige stała sama przy drzwiach. Jej włosy były pokręcone wokół jej twarzy i miała na ustach szeroki uśmiech. Założyła tę samą różową sukienkę, jak inne dziewczyny z białym pasem wokół niej, zamiast brzoskwiniowego, jak jak inne druhny. Trzymała bukiet, który miał brzoskwiniowe i białe róże, w przeciwieństwie do innych, które miały tylko jednolite róże. Podeszła sama do ołtarza, wyglądała jak grecka bogini, gdy szła na swoje miejsce. Ricky mruknął do niej, a ona rzuciła mu perłowy, biały uśmiech. Wyszeptał coś do niej, coś, czego nie mogłem zrozumieć, zachichotała cicho, a drzwi zamknięte na kilka sekund, ponownie się otworzyły. Każdy wstał i odwrócił się, Seneca pojawiła się. Wyglądała absolutnie wspaniale w sukni ślubnej.

-Wow.- wydyszałem do siebie, gdy szła, ściskając bukiet z białych róż. Jej brązowe włosy były upięte w niechlujnego koka, ale doskonale pasującego do jej stylu i wciąż wyglądała świetnie, miała na sobie koronkową opaskę. Toby nie mógł ukryć dużego uśmiechu, Seneca podeszła do przodu i połączyła z nim ręce, kiedy proboszcz rozpoczął ceremonię.

Saige Cameron's POV

Po uroczystości, przyjęcie było prawdopodobnie jedną z najlepszych imprez, na jakich byłem. Było klasyczne i eleganckie, ale wciąż tak samo zabawne, jak idzie się do klubu w sobotę. Cały czas unikałam Justina. Nawet go jeszcze nie widziałam, ale wiem że tu jest.

-A teraz, pierwszy taniec młodej pary- DJ Senecy krzyknął przez mikrofon. Wszyscy ucieszyli się, Seneca i Toby poszli na środek parkietu i zaczęli tańczyć do piosenki „A Thousand Years”, wszyscy odpowiedzieli chórem „Aww”.

Usiadłam sama przy moim stole odkąd Ricky musiał wyjść po ślubie i wrócić do Los Angeles na jego film, Willow, Roger, Jazmyn, Josh, Jaxon i Jen zniknęli, tańcząc na parkiecie. Nie miałam nic przeciwko byciu sama, ale będąc całkowicie szczerą, miałam nadzieję, że Justin zobaczy mnie i Rickiego całujących się.

Czułam oczy, wypalające mi dziurę w policzku, odwróciłam się i zobaczyłam Justina patrzącego na mnie z jego miejsca przy bufecie. Jego włosy były opadające, przez co wyglądał jeszcze bardziej atrakcyjnie, niż początkowo.

-Cześć- powiedział bezgłośnie.
-Pieprz się- odpowiedziałam, odwracając się. On spowodował mi najwięcej bólu, jaki kiedykolwiek czułam w moim życiu. Nawet raz próbowałam popełnić przez niego samobójstwo, nie zasługiwał na moje „cześć”. Przełknęłam gulę w gardle, chwyciłam kieliszek i wzięłam łyk białego wina, zamykając oczy, próbując oczyścić umysł. Potarłam skronie, słysząc, że muzyka zmieniła się w bardziej optymistyczny ton.
-Chodź, zatańcz, Saige!- Jaxon pomachał mi. Wstałam i poszłam na parkiet, kiedy Timber zaczął lecieć z głośników.

Muzyka zaczęła grać i wszyscy chwycili partnera, ja skończyłam z kuzynem Senecy, Joey, wydawał się zafascynowany, kiedy tańczyliśmy razem. Jego taniec w większości składał się z wykonywania zraszaczy, koszyka, upadania na podłogę i próbowania robić robaka, który wyglądał bardziej, jak ryba umierającą bez wody.

Swing your partner round and round, end of the night it’s going down.”

Joey obrócił mnie dookoła, aż wylądowałam w ramionach kogoś innego. Silna para ramion złapała mnie, to Toby.

-Proszę, proszę czy to nie jest sam pan młody.- zachichotałam i zaczęliśmy robić głupie ruchy taneczne.

-Dobrze się bawisz, Saige?- Toby zapytał szczerze. On był moim zbawieniem przez ostatnie trzy lata. Zawsze pyta jak się czuję i upewnia się czy wszystko w porządku, nigdy nie chciał, żebym wpadała w głęboką depresję. Był najsłodszym bratem, o jakiego mogłabym kiedykolwiek poprosić.

-Świetnie.- uśmiechnęłam się do niego i zaczęliśmy uderzać się biodrami, kiedy zobaczyłam moją mamę po boku parkietu, robiącą nam zdjęcia wraz z profesjonalnym fotografem, którego wynajęli Toby i Seneca.

Swing your partner round and round…”

Toby obrócił mnie i wylądowałam z Jaxonem.
-Jax.- zapiszczałam radośnie- Wreszcie ktoś, kto tańczy tak samo źle, jak ja.
-Nie mam pojęcia o czym mówisz.- Jaxon zadrwił żartobliwie- Jestem wspaniałym tancerzem!- zaczął robić „dougie” i po chwili oboje zaczęliśmy to robić.

-Niee, człowieku, jestem znacznie lepszy w „dougie” niż ty.- dokuczał.
-Och proszę, nie pokonasz mojego dougie.


Swing your partner round and round…”

-Do później, księżniczko, baw się dobrze z następną osobą!- Jaxon obrócił mnie i chwycił Jen, aby upewnić się, że będzie z nią tańczył. Para silnych rąk złapała mnie, kiedy miałam upaść.

-Spokojnie, Saige.

Zesztywniałam, kiedy natychmiast rozpoznałam głos i spojrzałam w górę, aby zobaczyć Justina z rękami, mocno trzymającymi mnie w pasie. Moje serce zaczęło szybko bić, kiedy wpatrywałam się w niego kompletnie unieruchomiona. Kropla potu była na jego czole od tańczenia, ale wciąż wyglądał wspaniale. Uśmieszek grał na jego ustach.

-Zamierzać gapić się na mnie czy zatańczymy?
-Nie chcę z tobą tańczyć- mruknęłam.
-Cóż, jesteś skazana na mnie do końca utworu- zachichotał- Więc lepiej się do tego przyzwyczaj.

Swing your partner round and round…”

Zamiast obrócić mnie jak wszyscy, Justin trzymał mnie blisko niego i kontynuował tańczenie ze mną, a każda dziewczyna zmieniła partnera.

-Dlaczego mnie zatrzymałeś?- zapytałam stanowczo.
-Ponieważ chcę z tobą zatańczyć- wzruszył ramionami, jakby to było nic wielkiego- Czy to problem?
-Tak, kiedy mnie zostawiłeś na trzy lata, nawet bez pożegnania- syknęłam, moje słowa były wypełnione jadem.
Justin jęknął i odrzucił głową do tyłu i spojrzał na mnie- To było trzy lata temu, Saige, odpuść...Chcę się po prostu zabawić. Możemy zatańczyć?
-Ja już powiedziałam, że nie chcę z tobą tańczyć.
-Szkoda- chwycił moje ręce i zaczął poruszać z jego, tańcząc wokół mnie w kółko.
-Justin, przestań- przewróciłam oczami, krzyżując ramiona na piersi.
-Im dłużej będziesz stać na środku wśród tłumu, patrząc wkurzona i nie ruszając się, tym dziwaczniej będziesz wyglądać- ostrzegł.
-Dam ci znać, kiedy będzie mnie to obchodzić.

Westchnął i złapał mnie, zakręcił w kółko, a następnie zniżył mnie. Dyszałam, moja głowa była prawdopodobnie kilka centymetrów nad ziemią. Podniósł mnie z powrotem, zanim znowu tańczył wokół mnie.

Piosenka na szczęście skończyła się. Przepchnęłam się przez ludzi, wyszłam z parkietu, skierowałam się prosto do mojego stolika i usiadłam, zostawiając Justina samego przy stole.

Justin Bieber's POV

Westchnąłem, kiedy Saige odeszła ode mnie. Wracając, rozmowa z nią była jedną z najcięższych zadań, z jakimi kiedykolwiek musiałem się zmierzyć. Odwróciłem się i zobaczyłem Senecę, patrzącą na mnie od stóp do głów.

-Seneca- uśmiechnąłem się, podchodząc do niej, ignorując jej lodowate spojrzenie.
-Co ty tu robisz, Justin?- warknęła na mnie.
Wzruszyłem ramionami- Słyszałem, że moja najlepsza przyjaciółka wychodzi za mąż i po prostu musiałem przyjechać i zobaczyć dzień, w którym Seneca Deets faktycznie się ustatkowała.
-Naprawdę nie jestem w nastroju na twoje żarty, Bieber- nadal się na mnie gapiła- Gdzie jest twoja dziwka, którą nazywasz dziewczyną, ona też rozbije mój ślub?
-Jest na Bronxie- skinąłem głową- Ale nie czuła się dobrze, aby przyjść na ślub, gdzie nikogo nie znała, więc została w naszym mieszkaniu.

Toby podszedł i opiekuńczo objął Senecę.

-Co ty tu do cholery robisz, Bieber?- syknął, jad wypływał z jego słów tak jak Saige, oni naprawdę byli bliźniakami.
-Przyszedłem, aby zobaczyć, że Seneca wychodzi za mąż- patrzyłem na niego w zdezorientowaniu- Dlaczego jesteś na mnie wkurzony? Nic ci nie zrobiłem, Toby.
Toby spojrzał na mnie jakbym był idiotą- Czy on naprawdę mnie o to zapytał?- Seneca wpatrywała się w niego.
Skinęła głową- Kochanie, idź porozmawiaj z kimś bliskim. Zarzucę mu wszystkie kłopoty, jakie spowodował.
Toby westchnął- Dobrze, kocham cię, pani Cameron.
Uśmiech pojawił się na obu twarzach- Ja też cię kocham, panie Cameron- zapieczętowali swoją miłość krótkim, słodkim pocałunkiem, zanim Toby odszedł od nas.

-Co masz na myśli, mówiąc kłopoty, jakie spowodowałem?
-Cóż, zignorowałeś swojego młodszego brata, wkurzyłeś swoją młodszą siostrę, odszedłeś bez słowa i wpędziłeś Saige w depresję kliniczną.
-Saige zawsze była stosunkowo szczęśliwa, trudno mi sobie wyobrazić, że była w depresji. Może była smutna, ale nie w depresji.
-Nawet nie wiesz co mówisz- Seneca zadrwiła- Ty naprawdę nie zwracasz uwagi na wiadomości, kiedy mówią o niej?
Pokręciłem głową- Unikam internetu i telewizji, jak to tylko możliwe.
-Dobrze, pozwól, że cię oświecę, dupku, usiądźmy.

Seneca prowadziła mnie przez tłum ludzi, zajęliśmy stolik w kącie, gdzie nikt tak naprawdę nie zwracał na nas uwagi.

-Dobrze....co się stało?- zapytałem i zauważyłem Saige samą siedzącą przy stole, z głową w dłoniach i spojrzała na tłum. Przełknęła ślinę i spojrzała na kolana, bawiąc się palcami, aby spróbować odciągnąć się do demonów, prześladujących ją w myślach. Spojrzałem na Senecę.

-Na przyjęciu ukończenia liceum, Saige próbowała dodzwonić się do ciebie i ciągle dostawała wiadomość „telefon jest odłączony”. Natychmiast zaczęła wariować. Porzuciła imprezę i pobiegła- nie wzięła samochodu czy czegoś- całą drogę do pieprzonego Bronxu. Gdy tam dotarła, była w złym stanie psychicznym. Płakała, padał ulewny deszcz, była przemoczona. Austin znalazł ją i zabrał do jej mieszkania-
Wzmianka o tym dupku, o którym zapomniałem, sprawiła, że zmarszczyłem brwi. Założę się, że był tutaj. Musiałem go zobaczyć.

-...JT- wydawało się trudne dla Senecy, wypowiedzenie jego nazwiska.
-Tak w ogóle, gdzie jest JT?- zapytałem, rozglądając się.
-Pozwól mi skończyć- Seneca wydawała się trochę zdenerwowana, wzięła głęboki oddech i kontynuowała- JT poszedł zobaczyć, dlaczego płakała i powiedzieć, co się z tobą stało, ale nie chciał powiedzieć jej, gdzie jesteś. Wściekła się na niego, a następnie otworzyły się drzwi i kilka skurwieli w maskach weszło i strzeliło, myśląc, że w jesteś w pokoju. Cóż....strzelili w JT.

Moje oczy rozszerzyły się i poczułem, że moje serce się zatrzymuje-....Nie.
-JT nie przeżył- Seneca zassała usta, próbując nie płakać- Zmarł na miejscu. Na pogrzebie, Saige wygłosiła przemówienie o tym, jak była wściekła na siebie, że jej ostatnie słowa do JT były wypowiedziane z nienawiści i patrzyła jak umierał. Dużo spraw sprawiło, że popadła w depresję. Odszedłeś, jej tata umarł, a teraz patrzyła jak JT umiera. Próbowała się zabić.

Moje oczy rozszerzyły się, nie mogłem wyobrazić sobie świata bez Saige. Gdyby Sagie się powiodło, nigdy bym sobie nie wybaczył- Co ona zrobiła? Co? Dlaczego? Jak?
-Chciała się zastrzelić, Toby wszedł do jej sypialni wtedy, kiedy miała broń przy skroni, na szczęście uratował jej życie.

-O mój Boże.- spojrzałem w dół, na biały obrus, czułem się jak największy dupek na świecie. Saige próbowała popełnić samobójstwo z mojego powodu. JT nie żyje przeze mnie.
-Tak mi przykro- łzy napłynęły mi do oczu.

-Nie jestem jedyną, którą powinieneś przeprosić- Seneca spuściła ze mnie wzrok. Podążyłem za jej spojrzeniem i zobaczyłem Saige siedzącą przy stole, rozmawiającą z Jazmyn i Joshem. Jazmyn śmiała się z czegoś, Josh patrzył na nią, jakby była najpiękniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widział w życiu. Saige tylko uśmiechała się do nich, Josh wyglądał, jakby opowiadał jakąś historię.
-To jest to, co przegapiłeś- Seneca wstała- I szczerze mówiąc, nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie ci wybaczyć za rzucenie tego wszystkiego,- wskazała w kierunku Saige- dla jakiejś pieprzonej blondynki skądś, gdziekolwiek do cholery wyjechałeś.

Z tym, Seneca odeszła ode mnie, zostawiając mnie samego przy stole.
_____________________________________________________
Czytasz=komentujesz

Rozdział jest wcześniej, dla jednej z czytelniczek!
Mamy nadzieję, że wam się podoba :)

Dziękujemy za wszystkie miłe słowa na asku, jesteście kochani!! <3

Możecie wyrażać opinie na twitterze #FropPL

Zadawajcie wszystkie pytania na ASK

Miłego wieczoru xoxo


23 komentarze:

  1. Popłakałam się. Kocham to opowiadanie.. Justin to dupek, wreszcie ktoś mu przemówił do rozumu..

    OdpowiedzUsuń
  2. PIERWSZA? OMG JESTEM PIERWSZY RAZ PIERWSZA !!!!! EMOCJE OMG JAKIE EMOCJE CO TO SIĘ DZIEJE? WGL O MÓJ BOŻE. <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie jestem druga. :cccccc
      Ps. Ja wcale nie płacze. :)) Wcale. :))

      Usuń
  3. Masakra jaks nie spodziewalam sie tego ze justin sie spotka z saige. Ryczec mi sie chce :(

    OdpowiedzUsuń
  4. lol 3raz pisze komentarz i albo musicie go potwierdzić albo idk co @pheridise

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja się ciesze, że w końcu mu ktoś powiedział, że jest dupkiem :)
    Nie dziwię się z reakcji Saige ani wszystkich innych :*
    Nie no po prostu kocham to opowiadanie <3
    Czekam na kolejny i życze miłego piątku ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. plakalm jak opetana, dziekuje ze ppzrzetlumaczylyscie juz ten rodzial, kocham te opowiadanie nie moge doczekac sie nastepnego ;***

    OdpowiedzUsuń
  7. z rozdziału na rozdział to opowiadanie jest jeszcze lepsze ! uwielbiam ... <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej, Justin co ty narobileś? :P
    Rozdzial SUPER
    Czekam na nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham to :) chce justina i saige razem
    @believeyoucanx3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku popłakałam się 😢 Justin to dupek niech lepiej zerwie z ta suka i blaga Saige o 2 szanse 😁

    OdpowiedzUsuń
  11. Czy tylko ja płacze. ? :ccccc Biedna Saige :c /cynus

    OdpowiedzUsuń
  12. Płacze. To jest wspaniałe @PL_Belieber69

    OdpowiedzUsuń
  13. SUPER ! ! ! CZEKAM NA NEXT ! ! ! :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Aż płakać się chce, co on narobił?:(
    Do następnego<3
    ~M

    OdpowiedzUsuń
  15. Jejuuu, już druga część !! <3 koocham to. Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  16. omg
    idealny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to czyam to plakac mi sie chce przeżywam to jakym ja była głowną bohaterką :) super :( :( :/ smutne ;(

      Usuń
  17. Oni musza byc razem ! Saige ma mu wybaczyc i rzucic tego jej glupiego chlopaka a ta jego dziewczyna ma zniknac ! Haha

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli przeczytałaś rozdział to proszę o komentarz:)
To bardzo motywuje do dalszego tłumaczenia:)