Potrącony przez pijanego
kierowcę.
Saige Cameron's
POV
-Chodź, Jazmyn, spóźnimy się!- krzyknęłam, wpatrując się w
godzinę na moim telefonie, kiedy z roztargnieniem przeglądałam
twittera, widząc, że mój timeline jest wysadzony zdjęciami
Justina i Spencer, sprawiając, że chciało mi się rzygać.
Westchnęłam i wsunęłam telefon do ciasnej kieszeni moich spodni,
kiedy Jazmyn wyszła z jej łazienki.
-Czy wyglądam dobrze?- kręciła się wokół, pokazując mi każdy
kąt jej stroju.
-Wyglądasz pięknie.- zapewniłam.
Uśmiechnęła się- Właśnie miałam na to nadzieję, a teraz
chodźmy.
-Dzięki Bogu, chcesz prowadzić czy ja mam to zrobić?
-To twój samochód, możesz, jeśli chcesz.
-Dobrze.- wzruszyłam ramionami, kiedy szliśmy do samochodu,
ignorując krzyki paparazzi. Wsunęłam się po stronie kierowcy i
Jazmyn wskoczyła na siedzenia pasażera.
- To wbijamy na imprezę!- Jazmyn zapiszczała, kiedy
odpaliłam samochód, wycofałam się z jej podjazdu i jechałam
ulicami Los Angeles.
-Kocham tę piosenkę!- pod głosiłam radio, kiedy piosenka Justina
Timberlake „TKO” zahuczała w moim samochodzie i obie
zachichotałyśmy, śpiewając.
-„She kill me
with the coo, coochy, coochy, coo,”- Jazmyn
zaśpiewała i ja dołączyłam się do niej, obie śmiałyśmy się.
-„Baby,
every day in training to get the gold.”- próbowałam
brzmieć tak samo, jak Justin Timberlake.
-“That’s
why your body’s crazy”- Jazmyn
żartobliwie szturchnęła mnie w ramię.
-“But
you can’t run from yourself, that’s where it’s difficult.”-
mrugnęłam do niej żartobliwie.
-“Girl,
I can see it in your eyes that there’s something inside that made
you evil.”
Kątem oka widziałam, gwałtownie skręcający samochód, jak
szaleniec na całej drodze, kiedy kierował się na nas.
-O mój Boże.- próbowałam zboczyć z drogi, Jazmyn wypuściła
krzyk, kiedy przód samochodu zetknął się z bokiem mojego
samochodu, wysyłając nas w powietrze i rzucając. Krzyknęłam,
kiedy ból przeszył moje ciało, czułam skręcanie samochodu, przed
wylądowaniem na stronie Jazmyn. Słyszałam krzyk ludzi, od razu rozpoznali kim
jesteśmy, czułam, że przytomność powoli ucieka ode mnie.
Ostatnią rzeczą, jaką zobaczyłam była nieprzytomna Jazmyn, po
boku jej głowy tryskała krew.
Justin Bieber's
POV
-Gdzie one są?- Willow niecierpliwie stukała nogą, gdy wszyscy
siedzieliśmy wewnątrz domu Senecy i Tobiego, czekając na dwójkę
ludzi, którzy mieli się jeszcze pojawić, na Saige i Jazmyn.
-Saige właśnie wychodziła, kiedy ja odjeżdżałem, więc wiem, że pewnie na nią czeka.- Josh zmarszczył brwi.
-Myślicie, że się zgubiły?- zapytała Seneca.
-Nie.- Toby odpowiedział jej- Saige była w naszym domu setki razy,
zna drogę.
-Ale, zna drogę z domu Josha i Jazmyn?
Toby skinął głową- Nie wiem, dlaczego ona....
-Może Jazmyn po prostu bardzo długo wybierała strój.- Emma
wzruszyła ramionami- Wiesz, my dziewczyny zawsze chcemy dobrze
wyglądać na przyjęcia i specjalne okazje.- zachichotała.
-To prawda.- Willow skinęła głową- Nadal wiem, że nie spóźniłyby
się....może Seneca ma rację, może się zgubiły.
Spencer wciągnęła usta w prostej linii i zwróciła się do mnie-
Bardzo chciałam, żeby tutaj była, chciałabym, żeby nasze stosunki się poprawiły.
Miley usiadła na kanapie, obok Liama i oboje rozmawiali z Senecą o
tym, gdzie mogły być Jazmyn i Saige.
Zadzwonił dzwonek, Jaxon wyglądał na zakłopotanego i sięgnął
do kieszeni.
-Spokojnie, kochanie.- Jen drażniła go, kiedy wyciągnął telefon
i przyłożył do ucha- Halo?
Słyszałem kogoś, mruczącego po drugiej linii.
-Tak, mówi Jaxon Bieber.
Nic więcej nie mówił, przed tym jak wytrzeszczył oczy, a jego
szczęka spadła, telefon wypadł mu z ręki i rozbił się na
podłodze, na szczęście nie łamiąc się na pół przez obudowę
wokół niego.
-Kochanie?- Jen spojrzała na niego z niepokojem wypisanym na jej
twarzy- Co się stało?
-J...J...Sa...Sa...samochód...
-O czym ty mówisz?- Toby posłał mu mylące spojrzenie.
Jaxon poruszył się i chwycił pilot, włączając telewizor na
wiadomości. Pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłem był kompletnie
zniszczony samochód, leżący na boku.
-Wow...- Toby podszedł do kanapy, kiedy nagranie zwróciło się na
reporterkę, ubraną w czerwoną sukienkę, a jej włosy były upięte
w profesjonalnego koka.
-Dla tych, którzy dopiero włączyli.- jej akcent był bardzo silny-
Około trzydziestu minut temu, gwiazdy muzyki pop, Saige Cameron i
Jazmyn Bieber zostały potrącone przez pijanego kierowcę. Mężczyzna
uderzył po stronie kierowcy, sprawiając, że samochód odbił się
około dwadzieścia stóp i wylądował po stronie pasażera. Obie
dziewczyny zostały znalezione nieprzytomne, ktoś zadzwonił pod 911
i zostały przewiezione do najbliższego szpitala. Nie opublikowano
jeszcze, czy któraś z dziewczyn poniosła śmiertelne obrażenia.
Mówiła Julia Seinfield, wrócę, gdy dowiemy się więcej na ich
temat.
Toby natychmiast wstał z krzesła, chwycił klucze do samochodu i
wyszedł przez drzwi.
-Toby.- Seneca pobiegła za nim z łzami w oczach, weszli do
samochodu i natychmiast ruszyli, nie mówiąc dokąd jadą, ale
wszyscy to wiedzieli.
Nie mogłem oddychać, Jaxon, Spencer, Emma, Willow, Josh, Roger,
Bradley i ja wsiedliśmy do dużego samochodu Jaxona. Josh nie chciał
z nikim rozmawiać, siedział w tylnej części samochodu i szlochał
na ramieniu Bradleya, który pocieszał go, tak jakby byli braćmi.
Jaxon i ja siedzieliśmy z przodu, żaden z nas nic nie mówił,
kiedy jechał do szpitala, nie przejmując się wszelkimi
ograniczeniami prędkości, które teraz były naszą przeszkodą.
Musieliśmy teraz dojechać do szpitala.
~.~
Przyjechaliśmy do szpitala, tak szybko, jak się dało, każdy z nas
wyskoczył z samochodu i wbiegł do środka i podeszliśmy do
recepcji. Kobieta stojąca tam, wydawała się być zaskoczona,
patrząc na dziesięciu ludzi, którzy po prostu biegli do niej,
wszyscy zmartwieni.
-Umm...witam.- patrzyła na dużą grupę, otaczających jej biurko-
Mogę wam pomóc?
-Musimy dowiedzieć się, jaki jest stan zdrowia Jazmyn Bieber i
Saige Cameron, teraz.- Jaxon warknął na nią.
-Posłuchaj, młody człowieku.- kobieta spojrzała na niego- Nie
będziesz mówić do mnie tym tonem. Poszukam ich nazwisk i zobaczę,
czy zostały wydane o nich jakiekolwiek informacje.
-Ale-
Spencer położyła rękę na ramieniu Jaxona- Po prostu pozwól jej
to sprawdzić.
-Dobrze.- mruknął, zrzucając dłoń Spencer.
-Obawiam się, że jeszcze nic nie zostało opublikowane o stanie
zdrowia pani Cameron.- kobieta spojrzała na nias.
-Co z Jazmyn?- zapytała Emma.
-Pisze się J-a-z-m-y-n.- powiedziałem do niej, upewniając się, że
wpisała poprawnie.
Spojrzała na mnie- Jak myślisz ile mam lat? Słyszałam kilka jej
piosenek.- zaśmiała się ze mnie i wpisała imię, marszcząc brwi
i patrząc na nas wszystkich- O pani Bieber także nie zostało nic
wydane. Przykro mi. Właśnie wysłałam wiadomość, że dotarła
rodzina i przyjaciele dziewcząt, kiedy lekarze będą gotowi do
podzielenia się informacjami z wami wszystkimi, będziecie wiedzieć
pierwsi.
-Musimy wiedzieć teraz.- Toby potrząsnął głową, zignorował
kobietę i ruszył korytarzem. Recepcjonistka zaczęła go wołać,
nie mając dobrego wyjścia przez jej biurko, aby pobiec za nim.
-Saige.- krzyczał- Gdzie jesteś?
-Toby.- goniłem go.
-Saige!- zignorował mnie, nadal rozglądając się dookoła. Dwójka lekarzy wybiegła z pokoju. Zauważyłem Jazmyn leżącą na noszach. Była
nieprzytomna, miała rurki na całym ciebie i z maską tlenową na
ustach. Skaleczenia i siniaki obejmowały niewielką ilość skóry,
która została odkryta. Czułem, że moje serce zatrzymuje się,
patrząc na moją siostrę.
-Jazmyn.- zacząłem biec za nią, czując ramiona oplatające mnie
wokół talii, starałem się uciec i biec za noszami, kiedy
wjeżdżały na ostry dyżur.
-Jazmyn!- ramiona uwolniły mnie i upadłem na podłogę- Nie.-
czułem łzy spływające z oczu, uderzyłem pięścią w podłogę i
chwyciłem gniewnie moje włosy.
-Justin, kochanie.- Spencer była przy mnie, pomagając mi wstać z
podłogi- Daj spokój, nie możesz po prostu leżeć na środku
podłogi, kochanie.
-Moja siostra tam jest, a mnie nie ma przy niej, by ją chronić.-
wskazałem palcem w stronę drzwi- Nie było mnie tam, by chronić ją
przed cholernym, pijanym kierowcą.- uświadomiłem sobie, czując
gniew w moich żyłach- Mam zamiar kurwa zabić tego kierowcą, czy
on też jest w szpitalu?
Spencer pokręciła głową- Najwyraźniej uciekł z kilkoma
siniakami i zadrapaniami. Policja ma zdjęcia z tablicy
rejestracyjnej, ale jeszcze go nie złapali.
Wypuściłem głośny, gniewny krzyk i uderzyłem w ścianę, nie
troszcząc się o ból, który przeszył moje palce.
-Chodź, Justin, zanim zrobisz sobie krzywdę.- Spencer oplotła mnie
ręką i zaprowadziła do poczekalni.
Toby siedział w fotelu, ukrywając twarz w dłoniach, kiedy Seneca
pocierała uspokajająco jego plecy, starając się nie rozpłakać i
pozostać silna dla Tobiego. Jaxon płakał na ramieniu Jen, kiedy
ona szeptała mu coś do ucha, próbując go pocieszyć. Emma
wyglądała, jakby kłóciła się ze sobą, szeptała coś do
siebie, mogłem zobaczyć jak wiele razy mówiła bezgłośnie słowo
„głupi”i ciągle uderzała pięścią w drugą, płaską stronę
ręki. Bradley był obok niej, wyglądał na pogrążonego w myślach
i wpatrywał się w okno. Jego usta były zassane, twarz wykrzywiona
z powodu smutku. Josh całkowicie stracił smutek. Na szczęście, na poczekalni
byliśmy tylko my, a kobieta w recepcji nie czuła się zobowiązana
do uspokojenia go, wiedząc, że nic co zrobi, nie pomoże mu. Willow
wycierała twarz chusteczką higieniczną, którą dał jej Roger, a
ona nadal płakała, wreszcie rezygnując z chusteczki in przytulając
się do Rogera.
-Jak to się mogło stać?- płakała głośno, kiedy Spencer i ja
usiedliśmy na krzesłach.
-O czym myślisz?- Spencer zagryzła wargę nerwowo.
-Ciągle słyszę krzyki Saige i Jazmyn w głowie. Wiem, że mnie tam
nie było, ale słyszałem ich krzyki, klaksony samochodowe, dźwięki
awarii. Tak, jakbym rzeczywiście tam był, mimo że nie byłem.-
przełknąłem gulę w gardle- Nigdy nie wybaczę sobie, że nie było
mnie tam, aby je ochronić.- trzymałem mocno krzesło, aż moje
kostki pobielały.
Spencer położyła swoją rękę na mojej- To nie jest twoja wina,
Justin.
-Nie było mnie tam.
-Złe rzeczy zdarzają się i nie możemy się za nie winić. Nie
miałeś z tym nic wspólnego, Justin.
-Tak, miałem! Powinienem je zawieźć!
- Czy to by powstrzymało tego faceta przed piciem? Czy to by powstrzymało go przed tym, by po pijaku wsiąść do samochody? Nie, Justin, jeżeli byś je zawiózł,
mielibyśmy teraz w szpitalu trzy osoby, zamiast dwóch...Nikt z nas,
nie może nic zrobić, musisz to zrozumieć, nic z tego nie jest
twoją winą...
Drzwi otworzyły się, lekarz wyłonił się, rozglądając się po
poczekalni. Toby natychmiast zerwał się i podbiegł do niego.
-Czy są jakieś postępy w sprawie Saige Cameron lub Jazmyn Bieber?
-Och...nie...- lekarz pokręcił głową- Szukam innej rodziny.
Toby spojrzał w porażce i udał się z powrotem do Senecy i
usiadł.- To jest kurwa niesprawiedliwe.- powiedział głośno-
Jestem jej bratem, mam prawo wiedzieć, co się dzieje z moją
siostrą!
e
Kolejny lekarz wyszedł, ubrany w miętowy strój chirurga.
-Czy rodzina Jazmyn Bieber nadal tutaj jest?
Jaxon, Jen i Ja zerwaliśmy się i podeszliśmy do niego.
-Jesteście je rodziną?
-Jesteśmy braćmi, a to jest jej szwagierka.- Jaxon postanowił
opuścić to „prawie szwagierka”, wiedząc, że gdyby to
powiedział, lekarz nie pozwoliłby jej wejść z nami.
Skinął głową- Wasz trójka może iść za mną.- przytrzymał
drzwi, wszyscy weszliśmy przez nie, do jasnego pokoju z białymi
ścianami i niebieskim dywanem, wyglądał jak pokój zabaw dla
dziecka. Szliśmy przez kolejny korytarz, kiedy mężczyzna zaczął
mówić.
-Nazywam się dr. Martin, przeprowadziłem próbę operacji na waszej
siostrze, Jazmyn.
-Próbę?- Jaxon zatrzymał się- Czy z nią w porządku?
-Tak.
Czułem, że każdy mięsień we mnie się zrelaksował.
-Ona po prostu jeszcze nie była gotowa do operacji.
-Co się z nią stało?- Jen zadała pytanie, które wypalało nasz
umysł.
-Cóż, gdy samochód wylądował na boku, pokruszył dużo kości po
jej prawej stronie. Jej prawa noga i prawa ręka są złamane,
straciła dużo krwi, co uniemożliwiło nam operację. Obecnie jest
stabilizowana w pokoju, na oddziale Intensywnej Terapii, gdzie
otrzymuje zabiegi krwi i jest karmiona przez rurkę. Oczekujemy, że
szybko się obudzi. Kiedy się obudzi, usuniemy rurkę i zobaczymy, w jakim dokładnie jest stanie.
Jen skinęła głową- Dziękuję...Wiesz coś o dziewczynie, która
była z nią w samochodzie?
Dr Martin skinął głową- Tak, ale nie wolno mi podzielić się ty
z nikim spoza rodziny, dopóki rodzina nie dowie się pierwsza i
dopóki nie wyrażą zgody na to.
-Dobrze.- Jen skinęła głową, szanując, że jest to prywatne.
-Jej brat jest na poczekalni, jeśli chcesz, mogę iść po niego,
żebyś mógł z nim porozmawiać.- Jaxon zaoferował.
Dr Martin uśmiechnął się- Dziękuję, ale inny lekarz powinien z
nim porozmawiać.
-Dobrze.- przegryzłem wargę, kiedy prowadził nas na oddział
Intensywnej Terapii. Po dotarciu, przeszliśmy obok pokoi, gdzie
usłyszeliśmy, jakby ludzie wykaszliwali płuca lub jakby umierali
wewnątrz. Wreszcie dotarliśmy do pokoju, który był całkowicie
cichy, z wyjątkiem monitora obserwującego serce i sygnału
dźwiękowego kilku maszyn.
-O mój Boże...- Jaxon wydyszał, kiedy spojrzał na naszą małą
siostrzyczkę, która wyglądała na bardzo małą w tym dużym,
szpitalnym łóżku. Ubrana była w jeden ze szpitalnych stroi, który
miał kilka plam krwi. Jej twarzy była pokryta rurkami, oczy nadal
były szczelnie zamknięte, a jej usta były w prostej linii. Brązowe
włosy miała spięte w koka, który jak przypuszczam zrobiła
pielęgniarka, gdy robiła wcześniej kontrolę. Boleśnie
wyglądające siniaki były na całym jej ciele. Prawa ręka i noga
były w białym gipsie i głowa była owinięta bandażem.
-Co się stało z jej głową?- zwróciłem się do Dr. Martina.
-Kiedy samochód wylądował na boku, założyliśmy, że uderzyła
głową, ponieważ miała bardzo dużą, głęboką ranę, która
była głównym powodem, że straciła dużo krwi. Na szczęście,
była tu w sam raz, zanim straciła tyle krwi, że zabiłoby ją to.
Wszystko jej zawinęliśmy. Gdy zacznie trochę zdrowieć będzie
potrzebować szwów, ale teraz jest zbyt wcześnie, aby próbować to
zaszyć.
Przełknąłem ślinę, kiedy patrzyłem na moją delikatną, młodszą
siostrę.
-Czy myślisz, że będzie mieć amnezję, gdy się obudzi?- zapytała
Jen.
Dr Martin pokręcił głową- Wątpię. Jeśli będzie miała, to
prawdopodobnie bardzo krótką. Jej rana nie jest blisko mózgu, sprawdziliśmy wszystko. Nie mogę powiedzieć tego samego o drugim
pasażerze.- rozszerzył oczy, zdając sobie sprawę, że przypadkowo
ujawnił trochę informacji o Saige- Przepraszam, miałem tego nie
ujawniać.
-Jest w porządku.- Jaxon machnął ręką, nie odrywając wzroku od
Jazmyn leżącej w łóżku.
Jazmyn Bieber's
POV
Krzyki. Klaksony. Głośne awarie. Więcej krzyków. Dźwięk
samochodu uderzającego o chodnik. Wypuściłam kolejny krzyk, moje
oczy otworzyły się, a oddech był ciężki. Rozejrzałam się,
zauważając, że jestem w białym pokoju, natychmiast pojawiły się
nade mną cztery osoby. Justin, Jaxon, Jen i Josh stali nade mną ze
zmartwieniem na twarzach.
-Kochanie.- Josh sapnął- Obudziłaś się.
-Gdzie ja jestem?- oderwałam spojrzenie z dala od nich i rozejrzałam
się. Zauważyłam wszystkie maszyny wokół mnie, to, że jestem
podłączona do do nich i że mam na sobie maskę do oddychania.
Wzięłam normalny wdech, zdjęcie maski, spowodowało piszczenie na
cały pokój.
-Co do cholery?
Pielęgniarki wpadły do pokoju, zatrzymując się, kiedy zauważyły,
że siedziałam.
Jeden doktor chwycił walkie talkie z kieszeni i powiedział-
Obudziła się. Mamy zamiar szybko ją sprawdzić i wtedy
porozmawiamy o tym, gdzie ją umieścimy.
Byłam w
szpitalu?
-Dlaczego tu jestem?
-Prosimy was wszystkich o wyjście na korytarz, a my szybko
sprawdzimy panią Bieber.- pielęgniarka zwróciła się do
wszystkich- Obiecuję, że zajmie to około pięciu lub dziesięć
minut i wrócicie do niej.
-Ale, to jest moje dziewczyna.
-Ale musisz nam zaufać, jeśli chcesz, żeby poczuła się lepiej.-
lekarz uśmiechnął się do Josha i wszyscy zostali wyprowadzeni z
pokoju.
-Co się dzieje?- pytała, mój głos przyjmował coraz wyższy ton,
kiedy ponownie zadałam to samo pytanie.
-Kochanie, miałaś straszny wypadek samochodowy z twoją
przyjaciółką, Saige...pamiętasz?
Zacisnęłam powieki, kiedy krzyki, klaksony i dźwięk zderzania
stawały się coraz głośniejsze, otworzyłam ponownie oczy,
pozostawiając dźwięk krzyku Saige, rozbrzmiewającego się echem w
moim uchu.
-Gdzie jest Saige?
-W sali obok.
-Czy z nią wszystko w porządku?
-Ja jej nie badam, nie wiem, przepraszam.
Kobieta sprawdziła kilka maszyn i moje ciśnienie krwi, zapisując
wszystko i otworzyła drzwi.
-Możecie wejść.
Wbiegli i Josh natychmiast był przy mnie.
-Kochanie, pamiętasz co się stało?
Skinęłam głową- Ktoś uderzył we mnie i Saige.
Justin płakał i podszedł do mnie- Jazmyn, przepraszam, że mnie
tam nie było.
Zdezorientowana rozejrzałam się po pokoju- Dlaczego jestem w
szpitalu? Co mi się stało?
-Złamałaś kości po prawej stronie, gdy samochód się
przewrócił.- Jen zmarszczyła brwi na mnie- Cholera, Jaz, masz
szczęście, że żyjesz. Jesteś twardą laską.
Josh uśmiechnął się smutno- To moja twarda laska.
_____________________________________________________
Czytasz=komentujesz
_____________________________________________________
Czytasz=komentujesz
Pierwsza!! JEJKU ŚWIETNY!! Ale co z Saige :c Coś przeczuwam, że nie będzie z nią dobrze..Czekam na nn♡
OdpowiedzUsuń:o ale zwrot akcji ... pełny wrażeń
OdpowiedzUsuńMega
OdpowiedzUsuńjejki dobrze że jazmyn nic nie jest!:( <3 Za to martwię się co z saigie bo... kurde
OdpowiedzUsuńŚwietny. Nie spodziewałam się tego. Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńJejku co z Saige ;c echhh... Rozdzial jak zwykle swietny! Czekam na nastepny!
OdpowiedzUsuńBoże, nie wytrzymam z tej niewiedzy co z Saige! Żeby tylko jej się nic poważnego nie stało :C
OdpowiedzUsuńOgólnie świetnie, że jest jakaś akcja, ale tak to nie podoba mi się ze Justin, wogole się nie przejął Sagie...No normalnie to by żądał żeby go do Sagie wypuszczono i wgl, a jak były "widziane oczami Justina" to wogole o niej nie myślał :///
OdpowiedzUsuń*Saige ^^
OdpowiedzUsuńA co z Saige? :(
OdpowiedzUsuńŚwietny, tylko szkoda, że nie ma nic o Saige:(
OdpowiedzUsuńA musimy teraz czekać tydzień, haha:(
Jezu jaki zwrot akcji. Nie spodziewałam się tego. Ciekawe co z Saige. Czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńJezu chce wiedziec co z saige jejku kocham justina i saige
OdpowiedzUsuń@believeyoucanx3
Podejrzewam że saige straci pamięć
OdpowiedzUsuńSuper :) Czekam na next ! :)
OdpowiedzUsuńAle co z Saige ? Ona żyje prawda ?!
OdpowiedzUsuńDodawajcie szybko kolejny rozdział bo nie mogę się doczekać !!!
Uwielbiam to ff <3
gdzie Saige??? o jezu mam nadzieje ze żyje
OdpowiedzUsuńO mój Boże ! Najlepszy blog ...! Nie moge sie doczekac kolejnego :)
OdpowiedzUsuńCiekawe co z Saige mam przeczucie ze z nią bedzie o wiele wiele gorzej /@Vejtaszewska
O M G ciekawe jak to się potoczy dalej. :oooo
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie będzie z nią aż tak źle. :ccc
Czekam z niecierpliwieniem na następny!! <3
Boże. To jest cudowne
OdpowiedzUsuńświetny rozdział...ale matko, tak bardzo boję się o Saige, cieszę się, że Jazmyn się obudziła ♥ mam nadzieję, że szybko pojawi się nn bo nawet nie wiadomo nic o stanie Saige, zapraszam do mnie ;p
OdpowiedzUsuńfuck-everything-im-belieber.bloblo.pl
biedna jazzy :(
OdpowiedzUsuńJeju biedna Jazmyn, dobrze że jej nic nie jest. Ale z Sagie chyba będzie gorzej 😭 Szkoda że Justin się nią tak nie przejmuje jak Jazmyn 😭
OdpowiedzUsuńdodajcie kolejny rozdział błagam
OdpowiedzUsuńprzeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały tego ff i się zakochałam ok
OdpowiedzUsuńkiedy następny?
OdpowiedzUsuńOMG CO PROSZE
OdpowiedzUsuńDLACZEGO NIE MA NIC O SAIGE PRZECIEZ JA TU UMIERAM!!
przepraszam, ze nie komentowalam, dopiero dzis weszlam i nadrobilam wszystkie zaleglosci
nie moge sie doczekac nastepnego, serio, nie moge sie doczekac jdjfshsgh
@nashshoney
świetny! :)
OdpowiedzUsuńhttp://kraina-fanfiction.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM NA NOWY SPIS FANFICTION !!
Mam nadzieję ze Saige nie stanie sie nic poważnego, a Justin mógłby sie bardziej zainteresować! Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń