"Nie zasługujesz na kogoś takiego jak ona"
Miłego czytania :)
Justin Bieber’s POV
Siedziałem w alejce razem z JT, Marią i Senecą. Darrel kazał nam się tu spotkać o 12, ale nie jest to zaskoczeniem, że on się spóźnia.
- To jest popieprzone i głupie- Maria przewróciła oczami- Szczerze to chciałabym być teraz w klubie albo nawet do cholery w łóżku.
- Przyrzekam na Boga, że nie pojadę do pieprzonej Kanady. Zostaję właśnie tu w Stanach Zjednoczonych, a dokładniej na Bronx.
- Och, niech każdy przestanie jęczeć- Darrel pojawił się w alejce. Niespodziewanie był sam. Zwykle miał zapasowych czterech lub pięciu twardzieli w przypadku, gdyby sprawy poszły w złym kierunku.
- Jak miło cie widzieć, Darrel- Seneca wplotła sarkazm w swoje słowa i rzuciła lodowate spojrzenie, które ochłodziło całą atmosferę.
- Ciebie również, Seneco- posłał jej sarkastyczny uśmiech- Widzę, że masz się dobrze. Wiesz, w każdej chwili możesz ćwiczyć na mnie swoje uwodzenie, kochanie- Darrel położył rękę na jej biodrze.
- Uważaj- Seneca popchnęła go- Przyprowadzę mojego chłopaka, by skopał ci tyłek.
- Och, proszę- zadrwił- Słyszałem, że jest nowicjuszem z Brooklynu. Z łatwością mogę go zabić.
- Zabij go, ja zabiję ciebie.
Darrel ironicznie się uśmiechnął do niej i uniósł brew- Naprawdę grozisz człowiekowi, który ma dla ciebie pracę?
- Mogłabym uciec i nie musiałbyś powierzać mi pracy.
Darrel zbliżył się do niej, prawie stykali się twarzami- Znalazłbym cię, Seneca. Nie możesz ode mnie uciec.
- Odpierdol się ode mnie- pchnęła go i odwróciła się.
Darrel zachichotał do siebie, zanim zwrócił się do nas- Wy w trójkę jesteście teraz cichymi typami, co?
- Nie cichymi typami, po prostu nie mamy nic do powiedzenia- JT schował ręce do kieszeni.
- Wow, choć raz JT jest cichy- Darrel zachichotał- Jestem szczerze zaskoczony.
JT przewrócił oczami w odpowiedzi, zanim Darrel zwrócił się do mnie.
- Więc, Bieber- ironiczny uśmiech pojawił się na jego ustach- Co myślisz o swojej nowej pracy?
- Nikogo nie zabiję, Darrel.
- Dlaczego nie? Robiłeś to. Co się zmieniło?
- Po prostu nie chcę dłużej-
- Ta dziwka, z którą jesteś zmieniła cię w mięczaka.
Natychmiast wściekłość zawładnęła mną- Nigdy więcej nie nazywaj jej dziwką, bo rozerwę cię na strzępy.
- Nie boję się ciebie, Bieber- Darrel zachichotał ponuro- W każdym razie- wrócił do głównego tematu- Jestem tu, by dać wam plan pracy, którą dostaliście.
- JT i Maria- zwrócił się do nich- Pamiętacie jak mówiłem, że chcę byście wybrali się do Kanady?
- Tak- JT praktycznie pchnął ogień w swoje słowa, jego twarz pokazywała jak bardzo był wkurzony.
- Uspokój się- spojrzał na JT- Postanowiłem, że chcę, aby tylko Maria pojechała do naszej bazy w Kanadzie-
- Co do cholery?- Maria przerwała mu- Nie tylko mam jechać do Kanady, ale mam to zrobić sama?
- A JT będzie po prostu komunikować się między bazą w Kanadzie, a tu na Bronx- Darrel dodał, zupełnie ignorując Marię.
- Dupek- mruknęła zbyt cicho, by ją usłyszał. Ugryzłem się w język, aby powstrzymać śmiech.
~.~
Następnego popołudnia siedziałem razem z Jaxonem, Jazmyn i Saige w moim salonie. Rodzice byli w pracy, ale to nie oznaczało, że mogliśmy imprezować. Jazmyn i Saige były w kuchni, bo szukały czekolady, ja i Jaxon graliśmy w najnowszego XBOXA, którego ukradł ze sklepu na Brooklynie.
- To gówno jest takie napięte- Jaxon pokiwał głową.
- Jestem pod wrażeniem, że nie zostałeś złapany. Jesteś jak odłamek ze starego bloku- uśmiechnąłem się do niego.
Jaxon przewrócił oczami- Nie mów tak.
- Dlaczego?
- Nie chcę być taki jak ty- zachichotał.
- Dlaczego?- uniosłem brew.
- Ponieważ przywykłeś pieprzyć wszystko z waginą, co oddycha, ja chcę zostać wierny Jen.
- Pobity- Jazmyn krzyknęła z kuchni.
- Myślę, że on właśnie nazwał mnie męską dziwką.
- Kiedyś tym byłeś- Saige zachichotała, kiedy weszła do pokoju i usiadła na moich kolanach.
- Dzięki za przybycie, by mnie bronić, kochanie- owinąłem ramiona wokół jej talii, a głowę położyłem na jej ramionach.
Jej chichot pieścił moje uszy, brzmiał jak słodka melodia, kiedy relaksowała się na mojej piersi- Jesteś urocza.
- Dziękuję, kochanie- pocałowałem ją nad uchem.
- Jestem głodny- Jaxon wstał, gdy skończyliśmy naszą grę. Przegrałem z powodu Saige, która siedziała na moich kolanach i mnie rozpraszała.
Przytaknąłem- Ja też... Saige, kochanie, może zrobisz dla mnie i Jaxona kanapki?- zrobiłem minę małego szczeniaczka.
- W twoich snach- zaśmiała się.
- Och, daj spokój, kochanie- zachichotałem.
- Sam idź i zrób sobie obiad- potargała moje włosy.
- Mogę się założyć, że Rory zrobiłaby mi kanapki- zażartowałem.
Saige szybko wstała i zwróciła się do mnie- Przepraszam?
- O nie- Jazmyn zakryła oczy rękami, nie chcąc oglądać dramatu, który właśnie się rozwijał.
- Ja po prostu żartowałem- nerwowo spoglądałem na nią.
- Żarty powinny śmieszyć- jej oczy się zwęziły.
- On zrobił to teraz- Jaxon zachichotał, zaczynając nową grę na XBOX z Jazmyn, wiedząc, że w najbliższym czasie nie dostanie kanapki.
- On jest teraz martwy- Jazzy przytaknęła Jaxonowi.
- Wracam do domu- założyła kurtkę, w której przyszła.
Spojrzałem na nią- Saige...
- Co?- warknęła.
- Pada.
Patrzyła na okno przez kilka sekund- Darmowy prysznic- wzruszyła ramionami , biorąc swój telefon i schowała go do kieszeni kurtki.
- Saige, nie bądź śmieszna.
Zadrwiła- Ja jestem śmieszna? Och, proszę pozwól mi powspominać o moich sukwatych byłych, którzy chcą cię zabić i powiem, że to tylko żart. Tak, Justin, to naprawdę śmieszne!
- W porządku- warknąłem, zły z powody głupiej kłótni- Ciesz się darmowym prysznicem.
- Zamierzam- zaczęła iść w kierunku drzwi.
- Upewnij się, że nałożysz szampon- krzyknąłem za nią.
- Dobrze, dupku- uniosła swój środkowy palec w powietrze, kiedy wychodziła z mieszkania, trzaskając mocno drzwiami, co spowodowało, że ziemia się lekko zatrzęsła.
- Jesteś takim idiotą, kurwa- Jazzy przewróciła oczami, nie odrywając wzroku od telewizora.
- To ja jestem głupi? To ona jest tą, która przesadziła.
Jazmyn nacisnęła pauzę, po czym groźnie na mnie spojrzała- Ty kurwa żartujesz? Justin, wspomniałeś o swojej głupiej ex. Porównałeś ją do tego gówna, jakim jest Rory, to nie jest śmieszne.
Jaxon westchnął- Więc, to jest zabawna noc z rodziną.
- To był tylko żart!- wyrzuciłem ręce w powietrzu ze złości.
- Więc, nie był zabawny!
- Nie moja wina, że jesteście tak spięte.
Jazmyn wstrzymała się, po czym wymierzyła w moją stronę słowa pełne jadu- Co powiedziałeś?
- Ja... nic.
- Nie zasłużyłeś na kogoś takiego jak ona- wstała, walnęła mnie w ramię i poszła do swojej sypialni.
- Przepraszam?- odwróciłem się do niej, czując jak krew we mnie wrze.
- Powiedziałam, że nie zasłużyłeś na kogoś takiego jak ona- powtórzyła powoli jakby mówiła do pięciolatka.
- I co do cholery to miało znaczyć?
Jazmyn westchnęła- Jesteś dla niej dupkiem! Najwyraźniej, ona nie ma zamiaru brać tego ponownie i wróci do jej starego nauczyciela lub kimkolwiek on jest. Lub ruszy na przód i znajdzie kogoś innego-
- Ona tego nie zrobi. To z nią chcę się ustatkować.
- Więc kurwa zrób to i nie wspominaj o pieprzonej Rory! Ona teraz wraca do domu w deszczu, a ty co robisz?
Spojrzałem niezręcznie na stopy, myśląc o Saige.
~.~
Saige Cameron’s POV
Co. Za. Dupek.
Przyciągnęłam moją kurtkę bliżej, gdy stałam w drzwiach holu w jego bloku, obserwując krople deszczu spadające z nieba.
- Pieprz się- westchnęłam głośno, gdy usłyszałam grzmot, szybko potem pojawiła się błyskawica. Odważyłam się wyjść z mieszkania Biebera i zacząć mój sprint z powrotem do domu.
Odwróciłam się, by spojrzeć, czy ktoś za mną nie idzie. Moje serce stanęło, gdy zauważyłam, że w pomieszczeniu nie ma nikogo oprócz mnie.
- Pieprz się, Justin- krzyknęłam, by złagodzić mój stłumiony gniew i otworzyłam drzwi.
Szum deszczu był jeszcze głośniejszy, gdy wyszłam na zewnątrz bez ochrony, bez parasola, czy chociażby kaptura na moim płaszczu.
Natychmiast zaczęłam biec, czując na sobie krople deszczu. Byłam jedyną osobą na zewnątrz, co było zaskoczeniem, ponieważ myślałam, że gangsterzy byli typem ludzi, którzy myśleli "zabijemy deszcz lub słońce". Błyskawica oświetliła niebo, gdy zwolniłam tempo, zdając sobie sprawę, że bez względu na to jak szybko będę szła i tak będę mokra.
Kopnęłam kamień, który poleciał na pobliski budynek i uderzył tuż przy oknie, powodując lekkie pęknięcie. Moje oczy rozszerzyły się i szybko odeszłam, aż byłam daleko od faceta z włoskiej mafii, który krzyczał. Na szczęście, nie widział mnie, ale jestem pewna, że słyszał jak od niego uciekałam.
Ponownie zwolniłam, gdy byłam w połowie drogi do domu. Słyszałam dźwięk telefonu w mojej kieszeni, ale nie wyciągnęłam go, bojąc się, że zaleje go woda i się wyłączy.
To tylko kwestia czasu, aż zachoruję na pieprzone zapalenie płuc czy coś.
Dobrze.
Może przesadzam.
Ale ten dupek pozwolił mi wracać do domu w deszczu. Przynajmniej mógł mi zaoferować podwózkę do domu albo przeprosić i błagać, bym została. To wszystko przez pieprzoną kanapkę. I pieprzoną Rory. Dlaczego miałby o niej wspominać? Czy on nie pamięta jak ona próbowała mnie zabić w sklepie spożywczym? Albo jak jej mały kumpel do pieprzenia próbował mnie zgwałcić na środku cholernej łąki? Tak, to naprawdę zabawne. Czy wspominałam już, że Justin jest dupkiem?
- Saige?- usłyszałam jak ktoś zawołał mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam Senecę stojącą w drzwiach małej kamienicy- Co ty kurwa robisz na dworze w środku burzy? Chodź tu.
W myślach podziękowałam Bogu, podbiegłam do Senecy i stanęłam pod maleńkim dachem nad jej drzwiami.
- Chodź, jesteś cała mokra. Możesz pożyczyć moją bluzę i koszulkę.
- Dziękuję- obie weszłyśmy do środka, Seneca zamknęła za mną drzwi i poszłyśmy do jej sypialni, gdzie dała mi szare dresy i biały crop top.
- Przepraszam, że to crop top, ale wzięłam pierwszą bluzkę z brzegu.
Wzruszyłam ramionami- To dobrze, przynajmniej ma rękawy.
Uśmiechnęła się- Łazienka jest naprzeciwko mojego pokoju.
- Dzięki- wyszłam z pokoju i poszłam prosto do łazienki. Złapałam ręcznik i zaczęłam osuszać nim moje włosy i owinęłam go na głowie. Wyglądałam jak mokry pies.
Kiedy byłam zupełnie sucha, założyłam ubrania Senecy. Podziękowałam Bogu za to, że moja bielizna była sucha, inaczej miałabym bardzo niewygodną noc. Przeczesałam szczotką moje splątane loki, po czym poszłam do kuchni. Zobaczyłam Senecę gotującą coś na szarej kuchence.
- Cholera kochanie, gdybym była facetem, a ty byś była wolna to bym cię przeleciała- mrugnęła do mnie.
- Dzięki, Seneca- uśmiechnęłam się- Też bym cię przeleciała.
- Więc co gotujesz? Dobrze wygląda- stałam za nią, patrząc na mały garnek.
- Makaron z serem- wzruszyła ramionami- Nie umiem ugotować dużo potraw.
Zaśmiałam się- To dobrze, kocham to.
- Mam nadzieję, że przez to bieganie w deszczu masz niezły apetyt, ponieważ na opakowaniu jest napisane, że ta porcja nakarmi pięć osób. Chciałam zaprosić Tobiego, ale on najwyraźniej powrócił do jakiejś drużyny koszykarskiej na Brooklynie, więc on i wasza mama są zajęci, więc... jesteś tylko ty i ja, kochanie- ostatnią część powiedziała z dziwnym akcentem.
- Dobrze, więc musimy mieć zabawną noc. Mam na myśli makaron z serem, maraton filmowy i pieczenie ciasta czekoladowego.
- Nie mam składników- zmarszczyła brwi- Ale możemy zrobić ciasteczka.
- Pieczenie ciasteczek to jest to!- uśmiechnęłam się radośnie.
- Najpierw musisz mi wytłumaczyć co twój głupi tyłek robił na dworze w środku burzy. To nie jest Brooklyn, nie ma tu ludzi, którzy zaoferują ci parasol, jeśli zobaczą cię na zewnątrz i nie mamy taksówek, które zawiozą cię do domu. Więc... co robiłaś?
- Pokłóciłam się z Justinem.
- Nadal nie rozumiem co robiłaś na zewnątrz w czasie burzy...
- Byłam u niego, porównał mnie do Rory, wkurzyłam się, on powiedział, że to tylko żart. Więc ja oznajmiłam, że wychodzę, a on po prostu pozwolił mi iść.
Seneca rozszerzyła oczy- Dupek, co powiedział?
- Kiedy pierwszy raz powiedziałam, że wychodzę, on wskazał, że pada, więc ja powiedziałam, że będę miała darmowy prysznic, a on powiedział mi, żebym nie zapomniała o szamponie.
Seneca pokręciła głową- Jest takim głupkiem. Naprawdę, nie pozwól mu się do ciebie dobrać. On nie ma filtra w ustach, nie myśli o tym co mówi.
- Tak, a ja nie zamierzam po prostu siedzieć i tego słuchać.
- To dobrze- pokiwała głową- Po za tym, ze mną jest więcej zabawy w deszczowy dzień.
- To prawda.
- Jeśli chcesz darmowy prysznic, wiesz gdzie jest łazienka. Mój szampon pachnie truskawkami- mrugnęła do mnie.
- Kuszące- zachichotałam- Ale myślę, że chce pozostać sucha.
- Twoja strata- wzruszyła ramionami, zanim obie zaczęłyśmy się śmiać.
Seneca skończyła makaron z serem i nałożyła potrawę na dwie duże miski i podała mi jedną.
Wpatrywałam się w miskę z zdumieniu- Nigdy nie będę w stanie zjeść tego wszystkiego.
Wzruszyła ramionami- Ja też, ale byłam zbyt leniwa, by przełożyć to na jeszcze jedną miskę i włożyć to do lodówki, więc jeśli skończysz włóż tam talerz.
- Mogę to zrobić- wzięłam widelec z szuflady, podeszłam do stołu i zajęłam miejsce. Seneca usiadła naprzeciwko mnie. Jadłyśmy i plotkowałyśmy o ludziach z Bronx, a nawet o niektórych z Brooklynu.
- Powiedz mi jak wygląda bogate życie?
- Och, kochana, niesamowicie, bardzo mi tego brakuje- zachichotałam- Idealne widoki z balkonu na panoramę Nowego Jorku, fantazyjne samochody, które mruczą jak lew, a jeśli mówiłam, że podoba mi się jakieś ubranie moi rodzice natychmiast mi je kupowali, bez zbędnych pytań. Kiedyś żyłam takim życiem, wiesz?
- Czy to wpłynęło na twoje myśli?
- Cholera, tak- zaśmiałam się z dramatycznym skinieniem głowy- Myślałam, że jestem nietykalna, wiesz? Mam duże wsparcie do Emmy i Willow. Gdybym nadal była taka jak one i przyjechała na Bronx pewnie byłabym największą suką. Kiedyś patrzyłam na ludzi z wyższością, wiesz?- wzięłam kęs przepysznego makaronu- Byłam potworem.
- Ale, Emma i Willow nadal uważają cię za najlepsza przyjaciółkę i kochają cię bez względu na to ile masz pieniędzy, też byś tak się zachowywała gdyby to Emma była osobą, która stała się biedna?
- Szczerze mówiąc- spojrzałam na nią- Tym kim kiedyś byłam... Nie wiem. Kiedy dowiedziałam się, że przeprowadzam się na Bronx, to była najgorsza rzecz jaka mnie spotykała, ale patrząc na to teraz, jest to najlepsze, co mogło się zdarzyć.
- Naprawdę... dlaczego?
- Spotkałam wszystkie typy ludzi i stałam się silniejsza. Na Brooklynie byłam rozpieszczona-
- Co ty nie powiesz?- Seneca mi dokuczała.
- W każdym razie- wróciłam do mojej historii- Na Brooklynie gdyby ktoś zabrał mnie na łąkę jak Mikey, to prawdopodobnie zostałabym zgwałcona i zamordowana.
- Och, nie mów tak-
- To prawda- przerwałam jej.
- Okej, zmieńmy temat na weselszy... czy kiedykolwiek spotkałaś gwiazdę?
- Och, tony- zaśmiałam się- Mój tata był prawnikiem dla wielu z nich, dużo gwiazd poznałam też na imprezach, na które byłam często zapraszana.
- Podaj imię najfajniejszej osoby jaką spotkałaś.
- Waham się pomiędzy Shią LeBeouf, Justinem Timberlakiem, a Bradem Pittem.
Senece opadła szczęka- Ty szczęśliwa suko!
Wzruszyłam ramionami- To nic takiego...
- Żartujesz sobie?
- Tak- zaśmiałam się- To było cholernie niesamowite!
- Cholera, szkoda, że nie urodziłam się w bogatej rodzinie.
- To już po wszystkim, teraz spędzam wolny czas na Bronx jedząc makaron z serem.
- Hej, to jest impreza- Seneca mrugnęła.
~.~
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Zapraszamy na opowiadanie z Justinem- KLIK
I drama o takie cos ugh nienawidze tych ich sprzeczek doprowadzaja mnie do bialej goraczki
OdpowiedzUsuń@believeyoucanx3
Co za dupek -,- Lol, porównał ją do tej suki Rory... coo za kutas! Rozdział jest boski <3 Kocham Senece, awww i Jazz też <3 Czekam na nn... Dziękuje! xoxo ilysm <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńGenialne!
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńB O S K I E .
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się następnego :).
Super!
OdpowiedzUsuńświetne :) czekam na nexta xd @GomezDylan26
OdpowiedzUsuńSuper rozdział:D
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
OdpowiedzUsuńsuper rozdział, nie mogę się doczekać następnego :D @Rebellinous
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńugh, Justin jest takim dupkiem!
OdpowiedzUsuńnie wierzę, że to powiedział, i jeszcze nie widział w tym nic złego woifjweorgje urwać mu jaja i kazać mu je zjeść solfjowgj
Seneca najlepsza! :D
czekam na następny! :)
@gooddreamtrip
Czekam na nn (: *_*
OdpowiedzUsuńBoloński :)
OdpowiedzUsuńSUPER !!! CZEKAM NA NEXT !!!! :-)
OdpowiedzUsuńCudo *____*
OdpowiedzUsuńMEGA! Szybko czekam na następny słoneczko xxx :* /@sirbizzle
OdpowiedzUsuńjest megaa super
OdpowiedzUsuńO nie :( pokłócili się :( czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńboski rozdział :D ech znowu o takie głupoty sie kłócą xD czekam na nn ;) @Mistletoe_Swag
OdpowiedzUsuńCzekam na następny! :D
OdpowiedzUsuńświetny , czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńJeśli masz problemy z ustawieniami na swoim blogu, zapraszam na http://blogowy-poradnik.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńI powiem szczerze, że udany rozdział. Będę wpadała częściej, bo jestem tutaj dopiero pierwszy raz! xx
PS: To mój blog z opowiadaniem ff o Niall'u http://or-ever-will-be-fine.blogspot.com/ Jeśli chcesz to wpadnij i zostaw po sobie ślad. Będzie mi strasznie miło kochana ;3
Pozdrawiam xx
Super rozdział :) czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńCzytam! Swietne ♡
OdpowiedzUsuńkocham to <3
OdpowiedzUsuńzaskakujący :p
OdpowiedzUsuńhahaha kocham Senece xd
OdpowiedzUsuńboże Justin, musisz dostać po ryju, no musisz!
czekam na next ;)
@sweetyofbieber
uwielbiam xD czekam na nn
OdpowiedzUsuńkocham to :)
OdpowiedzUsuńkofam kiedy nastepny
OdpowiedzUsuńNo ej,kiedy następny...
OdpowiedzUsuńza kilka dni, może wtorek-środa. Przepraszam, że długo nie było rozdziału, ale nie było mnie w domu, nie miałam dostępu do internetu i nie mogłam przetłumaczyć :(
UsuńSuper. szkoda tylko, że Justin to taki dupek :C
OdpowiedzUsuń