Krzyknij, a ja bez namysłu cię
tu zabiję.
Justin Bieber's
POV
Okrążyłem
moje ramiona wokół jej tułowia, zdzierając jej koszulkę,
zapiszczała głośno.
-Justin, to
była moja ulubiona koszulka.- pół-jęknęła.
-Kupię ci
nową.- warknąłem jej do ucha i pocałowałem je, słysząc w moim pokoju echo jęków Saige.
-Jesteś taka
piękna.- nadal szeptałem.
Zachichotała-
Kocham cię Just-
-Justin, obudź się do cholery.- rozległ się głos Jazmyn. Moje
oczy otworzyły się, wiedząc, że to wszystko było tylko snem.
Byłem w łóżku sam, Saige nadal była na mnie wkurzona, a Jazmyn
stała w moich drzwiach z szeroko otwartymi oczami, patrząc
przerażona jak diabli.
-Jazmyn, co się stało?
-Jest.....jest....w drzwiach jest ktoś obcy.....on ma broń,
przyczepił mamę do ściany.
-O mój Boże.- popchnąłem ode mnie koce i zerwałem się.
-Powiedział, że mam cie znaleźć i pozwoli jej odejść.
-Cholera.- możliwości, kim może być ten facet przebiegały przez
mój umysł. Mikey? Darrel? Być może nawet nie znam tego skurwiela.
Wszedłem do pokoju. Moja mama była pod ścianą, łzy spływały po
mojej twarzy, kiedy mój ojciec walczył, by się do niej dostać.
Jaxon powstrzymał go, wiedząc, jeśli tata próbował do niej
podejść, to postrzeliłby ich obojga. Nie mogę powiedzieć, kim
był, ze względu na to, że miał na sobie czarną bluzę z kapturem
założonym na głowę.
-Hej, hej, hej, puść ją.- szedłem do przodu- Jestem tutaj, możesz
zostawić moją mamę niezależnie od tego po jakie gówno tu jesteś.
Facet nawet nie drgnął, wciąż trzymał pistolet cal od twarzy
mojej mamy.
-Stop!- błagałem- Puść moją mamę!
Facet odwrócił się, nie rozpoznałem go, ale wyglądał, jakby
dokładnie wiedział kim ja jestem.
Był łysy, ale wyglądał, jakby ogolił głowę, a nie stracił
włosy, jego twarz była opalona, duże, czerwone blizny znajdowały
się od kącika prawego oka, aż do podbródka. Jego oczy były
ciemnobrązowe, wyglądały na czarne. Ubrany był w koszulkę z
dekoltem w serek, która była pod bluzą i w parę ciemnych jeansów
z czarnymi vansami. Wyglądał na trzydzieści-czterdzieści lat.
Byłbym kłamcą, gdybym powiedział, że facet nie wyglądał
groźnie, ale wiedziałem, że muszę zachować spokój, nie tylko
dla mnie, ale dla mojej rodziny.
-Bieber.- zły uśmieszek rósł mu na ustach, odłożył broń od
mojej matki, aby podejść do mnie.
-Nie.- moja mama krzyczała, a mój tata podszedł i chwycił ją,
ciągnąc od niego, aby szlochała w jego pierś.
Jazmyn zamarła obok mnie, jej oczy rozszerzyły się, gdy zdała
sobie sprawę z tego, jeśli ten facet strzeli, ona prawdopodobnie
będzie jego celem.
Saige Cameron's
POV
Siedziałam w moim domu, spokojnie popijając gorącą czekoladę,
kiedy Toby, Seneca i moja mama siedzieli przy stole. Mój brat chciał
siedzieć z całą rodziną, by formalnie przedstawić Senecę. Mama
już ją spotkała, ale to było bardziej w biegu, coś na rodzaj
machnięcia do siebie. Byłam pewna, że zaprosił mnie, żeby go
emocjonalnie wspierać, dając pewność, że znam i kocham Senecę,
tak, jakby była moją siostrą.
-Więc, jakie są twoje zamiary co do mojego syna?- moja mama była w
środku przesłuchiwania Senecy, Toby zakrył twarz przed nią,
zażenowany opiekuńczością naszej mamy.
-Aby uczynić go szczęśliwym.- Seneca odpowiedziała na pytanie jak
profesjonalistka.
-A jak masz zamiar to robić?
-Mamo.- Toby spojrzał na nią. Zignorowała go, nadal wpatrując się
w Senecę, czekając na jej odpowiedź.
-Mam zamiar uszczęśliwiać go, poprzez kochanie go, chronienie,
danie mu pierwszeństwa w moim życiu i po prostu przez bycie
najlepszą dziewczyną dla niego.
-Cóż, to słodkie.- mama skomentowała.
-Czy teraz możemy zatrzymać to szaleństwo?- Toby jęknął- Nigdy
nie przesłuchiwałaś Justina, a teraz osaczasz Senecę pytaniami.
-Toby, to nic wielkiego.- Seneca wzruszyła ramionami.
-Cóż, ja już znam Justina.
-Nie, ty znasz jego mamę.
-Dobrze.- mama zwróciła na mnie oczy- Przyprowadź kiedyś Justina,
ok?
-Uch..pewnie.- powiedziałam niepewnie, wiedząc, że teraz Justin i
ja nie mieliśmy dobrych stosunków.
Mama wstała, jej krzesło przypadkowo dotknęło ścianę za nią-
Teraz muszę iść do pracy, bądźcie grzeczni.
-Oczywiście, mamo, zawsze jesteśmy grzeczni.- Toby posłał jej
szeroki uśmiech.
Przewróciła na niego żartobliwie oczami- Saige....upewnij się, że
twój brat będzie grzeczny.
-Dobrze, mamo.
-Pa, dzieci, dobrze mi się z tobą rozmawiało, Seneca.
-Mi też, pani Cameron.
Mama wbiła swoje ramiona w rękawy jej marynarki i wyszła przez
drzwi, cicho za sobą zamykając.
Westchnęłam- Cóż... to było zabawne.
-Przepraszam za moją mamę.- Toby przeprosił.
Seneca zaśmiała się i machnęła ręką- Ona jest w porządku,
rozumiem, skąd pochodzi. Ona po prostu chce się upewnić, że nie
będziesz chodzić z jakimś śmieciem z Bronx czy coś, miała prawo
do sprawdzenia mnie, ona jest twoją mamą.
-Mimo to, czułem jakby cię przesłuchiwała,
-Cóż, ja nie czułam się przesłuchiwana.- Seneca wzruszyła
ramionami.
-Dobrze, podczas gdy wy dwoje będziecie się sprzeczać, czy mama
sprawiła, że Seneca czuła się niezręcznie czy nie, ja zamierzam
pójść się zdrzemnąć.- zaśmiałam się i skierowałam do mojej
sypialni.
-Baw się dobrze.- Seneca życzyła.
-Dzięki, ty też!
Otworzyłam drzwi i weszłam, zamykając je za sobą, rozejrzałam
się po pokoju. Wyglądał, jakby tornado przeszło przez niego,
przeciwieństwo tego co zostawiłam, kiedy poszłam do Tobiego,
Senecy i mamy.
-Co do cholery?- rozejrzałam się, widząc, że moja zdjęcia
zostały zrzucone z komody. Pochyliłam się i chwyciłam zdjęcie z
Willow, Emmą i mną, kiedy wyjechałyśmy na wakacje do Włoch.
Pozowałyśmy przy ozdobnej fontannie, Emma pozowała z chłopcem,
którego tam poznała i miała przelotny romans, który trwał całe
lato, aż do momentu, w którym musieliśmy wracać do domu. Willow
pozowała tak, jakby miała zamiar wrzucić mnie do fontanny,
miałyśmy na twarzach wielkie uśmiechy.
Westchnęłam i podniosłam złamaną ramkę, wyjmując z niej
zdjęcie, na szczęście bez szwanku i ustawiłam je na komodzie.
Nagle poczułam ramiona owinięte wokół mojej talii. Dyszałam i
poczułam, że jestem przerzucana przez czyjeś ramię.
-Co do cholery.- zaczęłam bić plecy tej osoby, kopiąc nogami, aby
spróbować się wydostać- Puść mnie! Kim ty jesteś?
Osoba nie odpowiedziała, zamiast tego po prostu otworzył drzwi
mojej sypialni. Senecy i Tobiego oczywiście nie było już w
salonie. Słyszałam ich śmiechy z jego sypialni.
-Krzyknij, a ja bez namysłu cię tu zabiję.- ostrzegł ciemny głos.
Moje oczy rozszerzyły się, musiałam zacisnąć moje usta, aby
powstrzymać krzyk, który groził, że wyjdzie z moich ust.
Otworzył drzwi i cicho zamknął je za nami, biegł po schodach, aby
wyjść na zewnątrz do samochodu, rzucając mnie na plecy i
zamykając drzwi. Od razu sięgnęłam do klamki. Drzwi były
zamknięte, utknęłam. Zaczęłam walić pięściami w okna.
-Pomocy.- krzyczałam, wciąż zdezorientowana, gdzie i dlaczego
zostaję porwana.
Kierowca otworzył drzwi, mężczyzna wszedł, szybko na niego
spojrzałam. Wyglądał staro,
myślę, że jest po czterdziestce. Ubrany był w białą koszulkę z
dekoltem i czarne jeansy. Miał brązowe włosy z kawałkami
szarości, które były postawione do góry. Nie wyglądały tak jak
nosi je Justin, postawione włosy Justina wyglądają o wiele lepiej,
niż tego faceta.
-Jaki jest twój problem.- pochyliłam się do przodu, drapiąc moimi
rękami jego kark. Natychmiast wstał z fotela i otworzył tylne
drzwi.
-Wiesz, myślałem, że będziesz grzeczna i moglibyśmy to zrobić w
prosty sposób, ale teraz widzę, że nie możemy.- złapał moją
rękę i przypiął kajdanki.
-Nie, przestań.- próbowałam przenieść moją nogę, aby go
kopnąć, ale skończyło się na żenującym ominięciu go. Zamknął
moją drugą rękę w kajdanki, a następnie wziął linę i
przywiązał mi kajdanki nad drzwiami, sprawiając, że trzymałam
moje ręce w górze, z dala od niego.
-Teraz będziesz grzeczną dziewczynką.- uśmiechnął się do mnie,
klepiąc po głowie, jakbym była psem. Zatrzasnął drzwi i wrócił na
siedzenie.
-Kim ty jesteś?-warknęłam na niego.
-Możesz nazywać mnie Spikes.- nazwa spłynęła po moim języku w
kompletnym obrzydzeniu.
-Och, wyjmij majtki z tyłka. Nie jestem jedynym, któremu powinnaś
dziękować, za porwanie.
-Co ty mówisz? Jesteś jedynym, który mnie złapał.- syknęłam na
niego.
-Ja
wypełniam rozkazy. Nie jestem tym, który postanowił cię porwać.
Nie byłaś jakimś przypadkowym wyborem, na który się
zdecydowałem, bo byłem znudzony. Jest powód, dla którego ci to
robię.
-O co chodzi?
Widziałam jego uśmieszek w lusterku wstecznym- Podziękuj swojemu
chłopakowi.
-Justin....? Co on ma z tym wspólnego?
-Wszystko- Spikes zachichotał- Justin Bieber ma do czynienia ze wszystkim, co złe w naszym życiu.
-O czym ty mówisz?- splunęłam na uśmiech czterdziestolatka.
-Twój kochany chłopak jest częścią gangu, który planował zabić
przywódcę naszego gangu, twój chłopak był odpowiedzialny za
zabicie go.
Moje oczy rozszerzyły się, Justin nie był zabójcą.
-Więc.- Spikes kontynuował- Zamiast pozwolić mu zabić naszego
przywódcę, mamy zamiar zabić ciebie przed nim, oglądać jak
oszaleje, a następnie zabić jego.
-Nie.- kopnęłam jego siedzenie- To nie fair! Ja nic nie zrobiłam!
Jeśli zranisz Justina, przysięgam na pieprzonego Boga, że cię
zabiję-
-Czym?- Spikes wybuchnął śmiechem- Z tego co słyszałem, jesteś
niewinną, małą dziewczyną z Brookinu. Czy naprawdę sądzisz, że
się ciebie boję?
-Trafisz do więzienia!
-Naprawdę?- zaśmiał się- Kochanie, jak myślisz, skąd mam te
kajdanki? Jestem policjantem. Mogę bardzo łatwo podjąć się
zbadania zbrodni i łatwo zmienić niektóre rzeczy w moim raporcie,
powiedzieć, że znalazłem kobiece odciski palców i nikt, nigdy nie
będzie mi siedzieć na ogonie. Zabiłem kilkadziesiąt osób,
kochanie, mogę ci zagwarantować, że nie pójdę do więzienia.
-Niech mi ktoś pomoże.- zaczęłam głośno krzyczeć, rzucając moje
ciało dookoła.
-Nikt cię nie usłyszy.- Spikes złowieszczo zachichotał.
-Wypuść mnie!
Spikes westchnął i zjechał samochodem na bok drogi. Sięgnął do
teczki, leżącej na fotelu pasażera i złapał szmatkę.
-Nie.- krzyczałam, już wiedząc, co miał mi zrobić- Pomocy-
krzyczałam przez okno, mając nadzieję, że jeden z pędzących
samochodów mnie usłyszy- Proszę... ktokolwiek!
Spikes przewrócił oczami, nałożył coś na tkaninę i przyłożył
mi do twarzy, trzymał tył mojej głowy, więc nie mogłam od niego
odejść.
Krzyczałam i poczułam, że przytomność wymyka się ode mnie. Moje
krzyki były zagłuszone, nie mogłam znaleźć w sobie siły, aby to
kontynuować.
-Nie...przestań.- szept został stłumiony przez tkaninę, moje oczy
zrobiły się ciężkie, głowa bezwładnie spadła, a ręce nadal
były nade mną przypięte kajdankami.
Seneca Deet's
POV
-Chcesz pójść gdzieś na kolację?- Toby zapytał, kiedy leżeliśmy
na jego łóżku.
Skinęłam głową- Daj mi się ubrać, potem możemy obudzić Saige
i razem gdzieś pójdziemy.
Toby skinął głową, wstając i odsłaniając jego nagie ciało.
Uśmiechnęłam się, kiedy wspomnienia z tego co robiliśmy
przemknęły mi przez głowę. Włożył parę bokserek i T-shirt , a
następnie wciągnął jeansy, które wcześniej nosił.
-Pójdę do Saige, możesz się ubrać.
-Dobrze.- okryłam się kocem. Obserwowałam, jak Toby chciwie
patrzył na moją klatkę piersiową.
-Albo możemy....zrobić rundę drugą.- uśmiechnął się.
Przewróciłam oczami- Idź do swojej siostry, później dostaniesz
więcej.
-Świetnie.- powiedział i wyszedł z pokoju. Chwyciłam mój stanik
i majtki, wkładając je przed założeniem moich legginsów i jednej
z koszulek Tobiego. Złapałam moje szare buty Supra i włożyłam je
na nogi.
Toby wbiegł do pokoju, ze zmartwieniem na jego twarzy- Saige tu nie
ma.
-Dlaczego świrujesz, kochanie? Ona jest dużą dziewczynką,
prawdopodobnie wyszła coś zjeść albo coś.
-Nie, Seneca, jej pokój jest....
-Co?- podeszłam do niego- Co się stało z jej pokojem?
-Jest zdemolowany.
-To normalna rzecz dla nastolatki, kochanie.- włożyłam kawałek
jego włosów za ucho i pocałowałam go w policzek- Dlaczego
wariujesz?
-Nie, prawie wszystko jest uszkodzone. Ona nie miała napadów
wściekłości i nie psuła jej rzeczy, Seneca. Wygląda na to, że z
kimś tam walczyła, nawet zostawiła swój telefon, a ona nigdy tego
nie robi.
-Cóż, nie wyciągaj pochopnych wniosków, chodźmy przejrzeć jej
pokój, sprawdzimy wiadomości, jeśli planowała spotkanie z kimś.
Może jest gdzieś z Willow albo Emmą lub Justinem.
-Być może.- Toby westchnął.
Justin Bieber's
POV
Facet, który był w moim domu zaprowadził mnie do magazynu, trzymał
broń przy moich plecach i prowadził mnie.
-Co my tu robimy?- zapytałem, złość wpleciona była w moje słowa.
-Chcemy tylko obejrzeć małe show, stawiamy na ciebie, Bieber.
Przewróciłem oczami- Nie wmieszaj mnie w twoje chore, pokręcone
gówno. Nie chcę nikogo zabijać. Nie ścigam twojego cholernego
dowódcy.
-To jest to, co wszyscy mówią.- popchnął mnie na metalowe
krzesło- Nie ruszaj się, rozumiesz?
-Tak, tak.- przewróciłem oczami i spojrzałem na duże, szklane
pudło przede mną z łóżkiem w środku- Co to jest?
-Spikes.- mężczyzna krzyknął- Jesteśmy gotowi!
Drzwi z tyłu pudełka otworzyły się, mężczyzna wyszedł z niego,
niosąc dziewczynę w ramionach. Spojrzałem uważnie na jej długie,
brązowe włosy, spadające na jej twarz. Jej ciało było
rozrzucone, pokazując, że jest pod wpływem narkotyków. Rzucił
dziewczynę na łóżko, wylądowała twarzą w dół, facet podszedł
do krawędzi pudła, natychmiast rozpoznałem w nim Matthew'a
Anderson'a lub bardziej znanego jako Spikes, ponieważ miał stojące włosy, odkąd był w liceum.
Przewróciłem oczami- Co ty tu kurwa robisz?
-Słyszałem, że chcesz zabić bardzo ważnego członka mojego
gangu, nie zgadzam się z tym.
-Czy ty myślisz, że tego chciałem? Darrel kazał mi to zrobić,
powiedziałem mu, że nie chcę!
-Och, zamknij ryj!- Spikes przewrócił oczami- Teraz, obejrzyjmy
show!
Odwrócił się na pięcie i podszedł do łóżka.
-Kto to jest?- zwróciłem się do człowieka z blizną na twarzy.
-Może, jeżeli będziesz obserwować, dowiesz się.- spojrzał na
mnie.
Westchnąłem i odwróciłem się do pudła, obserwując jak
dziewczyna zaczynała się budzić z tego, czym została odurzona.
-Niech lepiej nie dotyka tej osoby.
-Och, on nie będzie nic robić.
Spikes złapał dziewczynę i nałożył maskę na jej twarz- Nie
chcę, żeby Bieber cię rozpoznał, dopóki nie ściągniesz maski,
dobrze księżniczko?
Dziewczyna tylko mruknęła w odpowiedzi, oczywiście nadal nie będąc
do końca świadoma.
-Ona jest dla ciebie gotowa, Michael!
Drzwi ponownie się otworzyły i Mikey wszedł. Ubrany był tylko w
parę czarnych bokserek.
-Co on tutaj robi?
-On ma pewne niedokończone sprawy z dziewczyną w łóżku.
Spikey skuł w kajdanki ramiona dziewczyny, przyczepiając do łóżka.
-Co on robi?- wyskoczyłem z krzesła, podchodząc do końca szkła,
czując się źle przez tę dziewczynę- Zostaw ją.- uderzyłem
pięścią w szybę.
Mikey zignorował mnie, idąc do łóżka- Hej, piękna....tęskniłaś?
Odwróciłem się do faceta z bliznami- Do kogo on mówi?
-Zobaczysz.- wzruszył ramionami, trzymając ręce skrzyżowane na
piersiach. Warknąłem na niego i odwróciłem się do pudła.
-Mieliśmy pewne niedokończone sprawy na łące.
Moje oczy rozszerzyły się. On miał Saige.
-Wypierdalaj od niej.- zacząłem kopać, przebijać, uderzać, walić
pudło- Zostaw ją!- krzyczałem, rozpiął jej spodnie i zdjął je.
Saige zaczęła wariować, kopiąc nogami dookoła, uderzając nogą
w szczękę Mikey'ego.
-Ty głupia suko.- Mikey syknął, chwytając jej nogi i odwrócił
się do Spikes'a.- Przynieś mi linę, którą używałeś w
samochodzie.
-Związałeś ją w samochodzie?- krzyczałem- Ty skurwielu, zostaw
ją! To ze mną masz problem, nie z Saige! Puść ją!
-Justin?- jej słodki głos był stłumiony przez czarną, narciarską
maskę na twarzy- Gdzie ja jestem?- jej oczy nadal były zamknięte.
-Przestań.- mój głos przyjął wysoki ton, sprawiając, że
brzmiałem, jak wtedy, gdy miałem dwanaście lat i przechodziłem
okres dojrzewania.
Mikey uśmiechnął się i odwrócił do Spikes'a- Przynieś liny.
_____________________________________________________________
Nie spodziewałam się, że w tym opowiadaniu będzie porwanie....
Czytasz=Komentujesz
Dziękujemy za 60000 tys. wyświetleń i ponad 850 komentarzy <3
Kontakt:
Co co co ???? Niech justin ja uratuje wgl ja piernicze nie spodziewalam sie takiej akcji :c
OdpowiedzUsuń@believeyoucanx3
o mój jezu ! to będzie strazne, cokolwiek sie stanie ;(
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Dużo akcji. Podoba mi się. / @recklessxselena
OdpowiedzUsuńo boże jak przeczytałam na początku "Krzyknij, a ja bez namysłu cię tu zabiję." już moje serce zaczęło szybko bić :o i tak przez cały rozdział
OdpowiedzUsuńnie, nie, nie!
Justin nie pozwoli na to, nie, to się nie stanie nie nei nie
boże biedna Saige:( nie zasłużyła na to,boże
ktoś musi pomóc Justinowi i Saige bo nie wytrzymam:(
nie mogę się doczekać następnego, serio!
@gooddreamtrip
Nie no myslalam ze to bedzie takie opowiadanie sobie o chlopaku z bronx, ktory pomaga nowej. A jednak nie :( dawaj następny
OdpowiedzUsuńWow boje sie juz o nich....
OdpowiedzUsuńCudowny!!!Uwielbiam takie akcje <3 Już się nie mogę doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńJeju boję się o Saige. Mam nadzieję, że nic jej się nie stanie. Czekam na następny. Piszcie szybko :))
OdpowiedzUsuńo ja pierdole przysięgam że jeśli on ją zgwałci lub cokolwiek to umrę @Swag_on_Bieebs
OdpowiedzUsuńJej....świetny <33333
OdpowiedzUsuńCzekam na nn:*
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeżyłam swój pierwszy zawał !
OdpowiedzUsuńCo oni jej robią ? WHAT !!! Niech jej nie gwałcą !!!!!!!!!!!!!!!!
Bosh, co tu sie dzieje xD super rozdział, czekam na nexta ;) @GomezDylan26
OdpowiedzUsuńświetne! nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D @Mistletoe_Swag
OdpowiedzUsuńO kurde, oby dobrze sie to wszystko skończyło, mega rozdział, czekam na następny @Rebellinous
OdpowiedzUsuńO boże, o boże! Tlumaczcie następny bo nie mam wytrzymam!
OdpowiedzUsuńJezuu...chce już next! :))
OdpowiedzUsuńnienienie,mam nadzieje ze Justin ja uratuje,albo JT wyskoczy magicznym cudem spod lozka,cokolwiek tylko zeby oni nie zgwalcili Saige blagam:CCV
OdpowiedzUsuńTego się nie spodziewałam , biedna Sagie ;'c nie mogę się doczekać kolejnego ;3
OdpowiedzUsuńSwieeeetne ! Czekam na cd
OdpowiedzUsuńO mój boże co się dzieje? Szok. Horror. Czekam na nn xx
OdpowiedzUsuńPełen emocji . ^^
OdpowiedzUsuńNie on musi go powstrzymac ! Bieber czekam niecierpliwie na ciah dalszy xx
OdpowiedzUsuńnie spodziewałam się serio
OdpowiedzUsuńwerjiguejrogirjoirj boję się o następny jejuu
Saige jejuu:(
@sweetyofbieber
Ale drama... boję się o Saige... mam nadzieję, że wyjdą z tego :C
OdpowiedzUsuńBędzie happy end nie? Zazdro tylu wyświetleń :) Oddaj połowę
OdpowiedzUsuń