Miłego czytania!
Notka pod rozdziałem!
Jak on mógł mi to zrobić?
Saige Cameron's
POV
“At the same time I wanna hug you, I wanna wrap my hands around
your neck. You’re an asshole, but I love you. You make me so mad I
ask myself why I’m still here, or where could I go? You’re the
only love I’ve ever known. But I hate you, I really hate so much I
think it must be true love, true love. It must be true love. Nothin’
else can break my heart but true love,”- piosenka Pink brzmiała
sali balowej w hotelu na przyjęciu ukończenia liceum. Siedziałam
przy okrągłym stole, stukając po nim palcami, myśląc o Justinie.
Dlaczego do cholery nie przyszedł? Czy on nie wie, że ten dzień
jest dla mnie ważny? Co za kutas.
-Hej.- Jazmyn podeszła do mojego stolika, siadając na fotelu
naprzeciwko mnie.- Dlaczego wyglądasz na rozczarowaną? Właśnie
skończyłaś liceum na litość boską, powinnaś być na parkiecie
i tweerkować jak Miley Cyrus.
Uśmiechnęłam się i pokręciłam głową- Myślę, że jestem
tylko trochę zdenerwowana, twój brat zdecydował, że się tutaj
nie pojawi. Ten dzień wiele dla mnie znaczy i boli mnie, że nie
obchodzi go to, żeby nie widzieć jak odbieram mój dyplom,
wiesz?
Wzruszyła ramionami- Znam Justina całe życie i wiem, że jest
jednym z największych dupków, jakich kiedykolwiek spotkałam. Jego
ukończenie liceum było do dupy, może nie rozumie, że dla
dziewczyny z Brooklinu to wiele znaczy.- wzruszyła.
-Myślę, że masz rację.- przegryzłam wargę- Chcę tylko, żeby
przyszedł tu świętować razem ze mną.
-Zadzwoń do niego.- zasugerowała- Pójdę spędzić trochę czasu z
Joshem,, zostawię cię, żebyś z nim porozmawiała.
-Ok.
Jazmyn wstała i poszła do miejsca, gdzie Josh czekał na nią i
udali się na środek parkietu, sprawiając, że straciłam ich z
oczu. Chwyciłam telefon z mojej torebki i wpisałam numer
Justina. Przyłożyłam telefon do ucha.
-Przepraszamy, wybrany numer został odłączony.
Moje oczy rozszerzyły się, rozłączyłam się, to nie może być
prawda. Weszłam w kontakty i nacisnęłam na nazwisko Justina, może
źle wybrałam numer. Uśmiechnęłam się i ponownie przycisnęłam
telefon do ucha.
-Przepraszamy, wybrany numer został odłączony.
-Co jest?- odsunęłam telefon z dala od mojego ucha i wpatrywałam
się w zdjęcie kontaktu, dlaczego jego telefon został odłączony?
-Hej.- Jaxon podszedł razem z Jen, trzymając się za ręce.
Poczułam cios w moim wnętrzu, chcąc, żeby Justin trzymał tak moją rękę.
-Hej.- odpowiedziałam smutno, trzymając oczy utkwione na stole.
-Co jest?- zapytała Jen, siadając.
-Justin....
-Och, ten dupek jest prawdopodobnie w domu, pijąc piwo albo coś.-
Jaxon zachichotał.
Spojrzałam ja niego, czując gulę w gardle- Jego telefon został
odłączony Jaxon.
Jego oczy rozszerzyły się- Co? Gdzie on jest?
-Nie wiem.- wykrztusiłam, ocierając łzy, które wypłynęły.
-Dobra, jestem pewna, że wszystko w porządku.- Jen wyciągnęła
rękę, kładąc ją na moją w przyjazny sposób- Jestem pewna, że
on po prostu zapomniał zapłacić rachunki czy coś.
-Mama i tata płacą rachunki za telefon, jeśli mój telefon działa,
jego też powinien.
Chwyciłam telefon, weszłam w kontakty i wybrałam połączenie do
Jaxona. Przyłożyłam telefon do ucha. Dźwięk dzwonka w kieszeni
Jaxona sprawił, że moje serce rozbiło się na tysiące kawałków.
-Dlaczego jego telefon jest odłączony? Co, jeżeli on ma kłopoty?-
mój głos załamał się, kiedy wstałam- Muszę go znaleźć.
-Czekaj, Saige.- Jaxon zawołał mnie, kiedy wybiegłam z budynku,
nie troszcząc się o to, że miałam białą, rozłożystą sukienkę
i obcasy.
Zatrzymałam się w drzwiach, zdjęłam buty, wrzucając je do samochodu mojej mamy i zaczęłam biegnąć, wiedząc, że musiałam udać się na Bronx.
Jestem szalona? Zdecydowanie.
-Justin.- krzyknęłam, nie uwzględniając faktu, że wciąż byłam w
Brooklinie i nie było mowy, żeby on tutaj był. Czułam, że deszcz
zaczyna spadać na moją skórę, nie przejmując się, kiedy zmienił
się w mżawkę.
-Justin!- spróbowałam ponownie, pobiegłam do metra, wiedząc, że
prawdopodobnie wyglądałam dziwnie. Jestem dziewczyną z mokrymi
włosami i w białej sukience, która teraz była cała mokra, nie
wspominając o tym, że byłam na boso i teraz moje stopy były
brudne, a łzy spływały po mojej twarzy. Rozejrzałam się.
Jedynymi ludźmi tutaj byliśmy ja i bezdomny z podartymi ubraniami i
z długą, siwą brodą.
Westchnęłam i usiadłam, opierając się na jednej z ławek,
zakrywając twarz moimi rękami i szlochałam.
Justin Bieber's
POV
Wieczorem mój samolot wylądował w Ontario. Nie byłem zachwycony, chwyciłem moją torbę podręczną i wyszedłem z samolotu, zadowolony, że nie miałem do czynienia się
odbiorem bagażu i idiotami wokół tego. Sprawdziłem mój nowy
telefon, który dał mi Darrel, zanim wsiadłem do samolotu, jeszcze
bardziej zdenerwowany, że Saige nie ma mojego nowego numeru. Ja
znałem jej numer na pamięć, ale jeżeli zadzwoniłbym do niej,
obawiałbym się, że krzyczałaby na mnie i nie chciałbym, żeby to
było ostatnie wspomnienie z nią. Chciałbym, aby ostatnim
wspomnieniem był jej uśmiech. Powinienem jej powiedzieć, że odchodzę. Westchnąłem i
wszedłem w wiadomości, znajdując jedną od Darrela, to
prawdopodobnie jedyna osoba, która ma mój numer.
Darrel: Spencer
czeka na ciebie przy odbiorze bagażu. Powiedziałem jej, aby zrobiła
jakiś plakat z twoim imieniem.
Przewróciłem oczami, zirytowany przez to specjalne traktowanie,
które daje mi teraz, próbując zrekompensować fakt, że kazał mi
odejść od dziewczyny, z którą chciałem się ustatkować i którą prawdopodobnie nigdy nie zobaczę.
Rozejrzałem się, napotykając oczy blondynki, drobnej dziewczyny,
ubranej w parę czarnych legginsów, biały sweter i czarne buty
bojowe. Trzymała duży plakat, na którym było napisane czarnym
markerem „BIEBER”.
Myślę, że to była Spencer. Darrel na pewno umiał wybierać, ona
była atrakcyjna. Uśmiechnąłem się fałszywie i podszedłem do
niej.
-Justin?- spojrzała na mnie od stóp do głów.
Skinąłem głową- To ja.
-Świetnie, jestem Spencer Flores.
-Justin Bieber.- wyciągnąłem rękę, którą chętnie uścisnęła.
-Chodź za mną na zewnątrz i zabiorę cię do domu, w którym
wszyscy mieszkamy.
Wzruszyłem ramionami- W porządku, brzmi, jak dobry plan.
Saige Cameron's
POV
Metro w końcu zatrzymało się w Bronx, wyszłam z niego i
natychmiast zaczęłam biec w kierunku domu Justina.
-Justin!- krzyczałam wokół, zdobywając dziwne spojrzenia od
ludzi. Nie obchodziło mnie to, martwiłam się o niego. Co, jeżeli
Mikey dostał się do niego? Mógł uciec z więzienia i pójść od
Justina.
-Saige?
Odwróciłam się i zobaczyłam Austina, stojącego przy restauracji-
Co się stało?
-Ja...- rozejrzałam się dookoła, czując łzy w moich oczach-
Nic.- przebiegłam ręką po moich przemoczonych włosach.
-Czy nie jest dzisiaj odbiór dyplomów? Co ty tutaj robisz...stając
w środku ulewy?
-Nic.
-Chcesz iść do mnie?
-Czy możemy zamiast tego iść do mnie.....Muszę coś wziąć.
-Pewnie.- otworzył parasol, pozwalając mi go użyć- Chodź.-
chwycił mnie za rękę i zaczęliśmy biec, a deszcz spadał na nas.
Chciałam upaść na chodnik i płakać przez resztę mojego życia.
Gdzie był Justin? Dlaczego jego telefon został odłączony? Czy był
ranny?
Austin i ja w końcu wróciliśmy do mieszkania, weszłam do mojej
sypialni i natychmiast zmieniłam moje mokre ubrania. Założyłam
parę spodni dresowych, T-shirt i związałam moje mokre włosy w
kucyk, obwiązując bandaną dookoła mojej głowy, i wróciłam
powrotem do kuchni.
-Więc, wyjaśnisz mi co się stało?- Austin zapytał, przerzucając
kanały w moim telewizorze.
-Ja naprawdę nie chcę o tym rozmawiać, dobrze, Austin?
-Dobrze.- wzruszył ramionami- Czy jest coś, co mogę zrobić, aby
cię pocieszyć?
-Nie.- potrząsnęłam głową- Ja po prostu muszę porozmawiać z
Justinem.
Przerwało mi głośne pukanie do drzwi, które sprawiło, że
podskoczyłam.
-O mój Boże, może to on.- odpowiedziałam sennie i podeszłam do
drzwi, otwierając je. JT stał przed nimi.
-Hej.- wydawał się bez tchu- Widziałem jak płaczesz i pomyślałem
że potrzebujesz przyjaciela.- jego oczy przeskoczyły na Austina-
Och....Ja nie chciałem.
Zignorowałam go i pociągnęłam JT do uścisku- JT.
Zaśmiał się- Hej Saige, dlaczego płaczesz?
Puściłam go- Widziałeś Justina? Jego telefon został odłączony,
nie mogę go nigdzie znaleźć.
-Och.- JT spuścił oczy na podłogę.
-Co?- uniosłam brew.
-Justin...wyjechał.
-Gdzie on jest?- wydyszałam.
-On odszedł na dobre...Saige.
I wtedy czułam, że cały mój świat się zawala.
Justin Bieber's
POV
Spencer i ja poszliśmy tej nocy do baru. Jej pomysłem było, że
muszę się upić, aby zapomnieć o wszystkich sprawach, przez które miałem smutek w oczach.
-Więc, przez Darrela musiałem ją opuścić.
-Nigdy więcej jej nie zobaczysz?- zapytała Spencer, popijając z
jej szklanki fioletową ciecz.
-Nope.- pyknąłem p, wypiłem moją szkocką i odłożyłem pustą
szklankę.
-To jest do bani.- Spencer skinęła głową, jej mowa była nieco
niewyraźna przez alkohol.
-Wiesz, dzisiaj ukończyła liceum.- zaśmiałem się gorzko-
Powinienem być na jej zakończeniu, wspierać ją, lecz jestem
tutaj, zapijam moje smutki w jakimś przypadkowym barze i marudzę
jak dziecko.
Spencer posłała mi smutne spojrzenie- Przykro mi, Justin.
-To nie jest twoja wina.- spojrzałem na barmana- Tym razem proszę
czystą wódkę. Chcę poczuć palenie.
Mężczyzna zaśmiał się- Dorzucę trochę coca-coli, dzieciaku,
nie chcesz czystej wódki.
-Cokolwiek.- westchnąłem.
-Wiesz, jestem pewna, że są inne ryby w morzu dla ciebie, Justin.
Nie musisz być uwieszony na jednej dziewczynie na zawsze.- Spencer
odpowiedziała.
-Ona nie jest tylko dziewczyną.- zmarszczyłem brwi, pijąc tak
szybko, jak barman postawił ją na stole.
-Kim ona była? Powiedz mi więcej.
-Miłością mojego życia?- chciało mi się płakać, jak dziecku.
Tęskniłem za Saige, nie było wątpliwości.
-Próbowałeś do niej zadzwonić?
-Nie.- wziąłem łyk- Darrel powiedział, że nie mogę.
-No cóż, Darrela tutaj nie ma...Jestem pewna, że możesz.
-On sprawdza mój telefon przez internet, wiesz, że może to robić.-
wypuściłem kolejny gorzki śmiech- To wszystko jest
popieprzone....
-Znajdziesz kogoś innego, Justin, obiecuję.- Spencer położyła
rękę na moim ramieniu, pozwalając zatrzymać ją trochę dłużej,
niż powinna. Ale z jakiegoś powodu, nie miałem nic przeciwko.
Saige Cameron's
POV
Leżałam na ziemi, w kałuży własnego współczucia i łez,
krzycząc imię Justina. Jak on mógł mi to zrobić? Myślałam, że
wszystko będzie dobrze....ale on po prostu uciekł, jak tchórz.
-Dlaczego?- krzyczałam i waliłam pięścią w podłogę, jak
dziecko, ale nie obchodziło mnie to. Miłość mojego życia- tak
myślałam- właśnie opuściła mnie, nawet bez pożegnania czy
czegokolwiek.
Spojrzałam na JT- Dlaczego nie przyszedł mi niczego powiedzieć?
-Nie wiem.- JT odpowiedział szeptem- On po prostu odszedł.
-Gdzie on jest?
-Nie mogę ci powiedzieć.
Wstałam, popychając JT na ścianę, przykładając mój łokieć do
jego klatki piersiowej- Kurwa, powiedz mi, JT albo poprowadzę łokieć na twoje serce!
-Woah.- Austin odciągnął mnie od JT- Uspokój się, Saige.
-Ja mam się uspokoić? On ukrywa to, gdzie jest Justin!
-To dla twojego bezpieczeństwa!- JT krzyczał na mnie- Nie możesz
wiedzieć gdzie on jest!
Czułam, że moje kolana załamują się, tym razem Austin załapał
mnie, wpadłam na jego brzuch i szlochałam.
-To nie może być prawda.- płakałam.
-Shh.- Austin uciszył mnie, pocierając moje plecy w kojący sposób-
Jest w porządku, kochanie.
-To po prostu niesprawiedliwe! Ja chcę Justina!
-Wiem, ale w morzu jest wiele ryb.
-Nie obchodzi mnie to! Justin jest moją Nemo!
-To słodkie...- JT pochwalił.
-Zamknij się,- warknęłam, odwracając się
do niego.
-Jeśli wiedziałabyś gdzie on jest, umarłabyś, Saige, powinnaś
mi dziękować!
Nie wiadomo skąd, drzwi otworzyły się i mężczyzna, ubrany na
czarno, wyciągnął broń i wystrzelił. Krzyknęłam, kiedy
zobaczyłam, że osoba, którą mieli na celu upadła na ziemię.
-Nie!
-Cholera...- krzyknął- Biebera tutaj nie ma, zastrzeliłem złego
człowieka!
-Po prostu idź, nie mamy czasu na przeprosiny!- inny mężczyzna
krzyknął z korytarza i dwóch innych opuściło moje mieszkanie.
Krzyczałam, kiedy kałuża krwi formowała się na mojej kuchennej
podłodze w otoczeniu jego ciała.
~.~
Trzy dni później weszłam do kościoła ubrana w czarną sukienkę
i czarny sweter, moje włosy były związane w niechlujnego koka. Nie
mogłam uwierzyć, że byłam świadkiem morderstwa, zwłaszcza, gdy
ta osoba chciała zabić, kogoś, kogo bardzo chciałam ujrzeć jeszcze raz.
Usiadłam w pierwszym rzędzie obok Willow i Emmy. Willow szlochała,
a Emma ocierała jej łzy.
Proboszcz podszedł do mównicy i włączył mikrofon, wszyscy
zamilkli i zaczął się pogrzeb.
-Zebraliśmy się tutaj, aby uczcić życie i odejście Jacoba
Travisa Withersa lub lepiej znanego jako JT Withers.
Na wspomnienie jego nazwiska i zdanie „życie i odejście”
sprawiło, że natychmiast się rozpłakałam. Willow przytuliła
mnie do siebie, a Emma podała mi chusteczkę.
Nie mogłam uwierzyć w to wszystko co się dzieje.
Justin ucieka.
JT zostaje postrzelony i zamordowany.
Pogrzeb JT.
Wszystko dzieje się w tym samym tygodniu. Odwróciłam się i
zobaczyłam Marię po drugiej stronie kaplicy w pierwszym rzędzie.Szlochała. Ona właśnie straciła JT, właśnie wtedy, kiedy myślała, że wszystko między nimi będzie dobrze.
-Nie.- ciągle krzyczała, proboszcz ignorował ją i kontynuował.
-Teraz, kilka słów powie jedna z przyjaciółek JT, Saige Cameron.
W przeciwieństwie do innych przemówień, nie było oklasków, kiedy
wstałam i podeszłam do mównicy.
-Dzień dobry.- odchrząknęłam- Nazywam się Saige Cameron, byłam
w tym samym pomieszczeniu, w nocy, kiedy JT został postrzelony i
zamordowany.
Widziałam ból na twarzach ludzi, szukałam Justina wśród tłumu.
On nawet nie pojawił się na pogrzebie swojego najlepszego
przyjaciela.
-Tej nocy ukończyłam liceum i na „after party” otrzymałam złe
wieści. Biegłam całą drogę z Brooklinu do domu na Bronxie w
ulewnym deszczu i szlochałam. JT był dobrym przyjacielem, przyszedł
do mojego mieszkania, kiedy zobaczył, że wróciłam, aby sprawdzić
czy wszystko w porządku.. Gdy JT tam dotarł...- czułam duży guzek
w gardle, przełknęłam go i ponownie spróbowałam kontynuować
mowę, wiedząc, że muszę być silna, przynajmniej po końca mojej
przemowy.
-Gdy JT tam dotarł, zauważyłam, że ukrywa przede mną miejsce
pobytu osoby, która odeszła i której szukałam. Byłam zła.
Przycisnęłam go do ściany.- szloch opuścił moje gardło, ale
szybko przełknęłam gulę- Austin oderwał mnie od niego i w
mgnieniu oka ktoś przyszedł i ….strzelił do niego.- płakałam,
ocierając łzy, mój głos brzmiał zabawnie z powodu płakania- To
wszystko stało się tak szybko, mężczyzna miał na sobie
kominiarkę, nie mogłam zobaczyć jego twarzy. Żałuję, że go nie
widziałam. Wiem, że to, co wydarzyło się w moim mieszkaniu będzie
mnie zawsze prześladować, ale bardziej będzie mnie prześladować wiedza, że moje ostatnie słowa do JT były wypowiedziane z nienawiści.-
płakałam- Tak bardzo cię przepraszam, JT, lataj wysoko....-
spojrzałam w sufit i wróciłam na moje miejsce między Emmą, a
Willow, przytulając się do nich.
-To było wspaniałe przemówienie.- Emma pochwaliła.
-Dziękuję.- odpowiedziałam monotonnym głosem, Maria podeszła
powiedzieć jej mowę. Walczyła z nią, zatrzymując się do
dziesięć sekund, aby się nie załamać i rozpłakać. Czułam się
tak źle dla niej, facet, którego kochała, został zabrany z tej
ziemi i ani ona, ani nikt inny nie może nic z tym zrobić. To nawet nie miał być on. Chciałabym tylko, żeby kula
trafiła we mnie, a nie w JT.
Westchnęłam- Mam nadzieję, że później wszystko będzie dobrze.
-Z czasem będzie lepiej.- Emma kiwnęła głową.
-Wszystko.- Willow odpowiedziała z naciskiem.
___________________________________________________
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
#RipJT
Dziękujemy wam każdemu z osobna za komentarze i wyświetlenia.
Część druga pojawi się prawdopodobnie pod koniec września/na początku października :)
Wchodźcie na aska lub w hasztag na twitterze #FropPL, ponieważ tam mogą się pojawić informacje w sprawie dokładnej daty pojawienia się pierwszego rozdziału II części.
Mamy nadzieję, że zostaniecie z nami do końca opowiadania.
Prosimy o komentarze, chcemy znać waszą opinię. Chcemy wiedzieć czy rozdział wam się podobał czy może nie :)
Jest 65 obserwujących, więc miło by było, gdybyście napisali chociaż jedno słowo, bo my tłumaczymy to do was :)
Natalia&Ola xxx