Jesteś martwy, Justinie
Bieberze.
Toby Cameron's POV
Do tej pory
spędziliśmy dwa tygodnie na Bronx, Na szczęście policjanci
zostawili nas w spokoju, ale wiedzieliśmy, że nigdy nie będziemy
czuć się bezpiecznie.
Usiadłem na
kanapie, kiedy Jazmyn i Seneca wyszły na dzień dziewczyn,
zostawiając mnie samego. Do tej pory spędziłem dzień patrząc,
jak Justin i Saige całują się, jak Jaxon obserwował małego guza
Jen, którego nie można było dostrzec, ale on przysięgał, że był
tam oraz słuchając Josha krzyczącego na jakiś mecz w telewizji,
tak jakby gracze mieliby go usłyszeć.
-Gdzie jest
Seneca?- spojrzałem na zegarek owinięty wokół mojego nadgarstka.
Była piąta po południu. Seneca i Jazmyn miały był w domu
trzydzieści minut temu.
-Daj jej trochę
przestrzeni.- Justin zaśmiał się i spojrzał na mnie.
-Nie widziałem
jej cały dzień. Tęsknię za nią.- przyznałem nieśmiało.
Justin uśmiechnął
się i popatrzył na Saige- Powinniśmy je poszukać i spędzić z
nimi czas. Chciałbym uciec od Saige.
-Tak- skinąłem
głową- Ja też. Ona jest dość irytująca.
Saige posłała
lodowate spojrzenie w moją stronę- Pieprzcie się.
-Justin chętnie.-
skinąłem głową.
Justin zaśmiał
się i pocałował Saige w policzek- Kocham cię, kochanie.
Przewróciła
oczami z irytacją i popchnęła go.
-Dziś wieczorem
Justin ma się do mnie nie zbliżać.- Saige pokręciła głową.
-O cholera!-
krzyknąłem- Justin będzie spać na kanapie!
-Szkoda, że to
mój pokój- Justin uśmiechnął się.
-Nie będę z tobą spać.
Zaśmiałem się-
Powinniście teraz siebie zobaczyć.
-Ja będę spać
na kanapie- Saige wzruszyła ramionami.
-Tam śpi
Alfredo.- Justin uniósł brwi.
Wzruszyłem
ramionami- Zajmij sypialnię dla gości.
-Josh tam śpi.-
Justin uśmiechnął się, pokazując, że chce upewnić się, ze
Saige nie ma gdzie spać, z wyjątkiem swojego łóżka obok Justina.
Saige przegryzła
usta i zwęziła oczy do drobnych szczelin- Dobra, idę do domu mojej
mamy.
Justin spojrzał
na nią w sarkastyczny sposób- Pa.
Szczęka Saige
opadła. Wstała, kręcąc głową- W porządku....
-Och, i ty, i ja
wiemy, ze nigdzie nie pójdziesz, zamknij się i przyjdź do mojego
pokoju.- Justin zaśmiał się, wstał i ruszył w stronę swojej
sypialni.
-Nie- Saige
skrzyżowała ramiona na piersi.
-Czekajcie....czy
wy dwoje rzeczywiście się kłócicie czy wciąż żartujecie?-
odchrząknąłem, patrząc na nich. Oboje mnie zignorowali.
-Idę do mojej
mamy.- Saige wstała.
Justin spojrzał
na nią- W porządku, wygląda na to, że idę z tobą.
-Nie pamiętam,
żebym cię zapraszała.
Jeśli wzrok
mógłby zabijać, Justin byłby martwy.
Justin wzruszył
ramionami- Nie pamiętam, żebym przejmował się tym.
-Więc idę gdzieś
indziej i nie powiem ci gdzie- uśmieszek pojawił się na ustach
Saige.
-Zamknij się i
chodź do mojego pokoju.- Justin przewrócił oczami na irytującą
Saige.
-Nie.- chwyciła
telefon, wkładając go do kieszeni- Idę się powłóczyć po Bronx
i jeśli chcesz ze mną być musisz mnie znaleźć.
-Nie daj się
uprowadzić.- Justin wzruszył ramionami.
-Postaram się,
ale nigdy nic nie wiadomo w tym mieście.- Saige spojrzała na niego.
-Cóż, ta kłótnia
szybko się nasiliła.- mruknąłem bardziej do siebie niż do Saige
albo Justina. Dziewczyna otworzyła drzwi patrząc na Justina, jakby
czekała aż ją zatrzyma.
Justin pomachał jej- Miło było cię poznać, Saige.
Justin pomachał jej- Miło było cię poznać, Saige.
-Dziękuję,
chłopaku.- pseudonim wyszedł z jej ust z czystym obrzydzeniem.
-Nie ma problemu,
dziewczyno.- Justin odpowiedział tym samym tonem.
Saige otworzyła
drzwi i wyszła, trzaskając za sobą, a Justin odwrócił się do
mnie i pokręcił głową.
-Powinieneś
nauczyć twoją siostrę, jak przyjmować żarty.
-Byłem świadkiem
czegoś złego.- zaśmiałem się niezręcznie, nie wiedząc co
powiedzieć, Justin wyglądał na wkurzonego. Usiadł koło mnie.
-Ona mnie kocha.-
wzruszył ramionami, wyciągając telefon z kieszeni.
Skinąłem głową-
Bardziej niż ci się wydaje, Justin.
-Ona jest tak
cholernie uparta.
-Tak, zapisałeś
się na to, wtedy kiedy zgodziła się być twoja.
Justin przewrócił
oczami- Nie przypominaj mi o tym.
Zaśmiałem się,
a dźwięk telefonu Justina rozniósł się echem po pokoju.
-Saige do mnie
napisała- odchrząknął i przyjął głos, który brzmiał jak głos
Saige- Nie zapraszaj innych dziewczyn, kiedy mnie nie będzie.
Pokręciłem
głową- Ona wie, że jej nie zdradzisz.
-Powinienem się z
nią podroczyć?
-Nie, nie
powinieneś-
Justin skinął
głowa- Napiszę do niej ''Och, zrobię to”.
Pokręciłem
głową- Jesteś idiotą.
Justin wzruszył
ramionami- To błogosławieństwo, ale też przekleństwo.
Sekundę później
Justin podskoczył z podniecenia- Odpisała.
-Co napisała?-
pochyliłem się, aby zobaczyć ekran telefonu Justina.
-”Zaproś jedną
dziewczynę i skończymy.”- Justin powiedział tym samym
dziewczęcym głosem, który brzmiał absolutnie tak jak Saige.
-Powinieneś
powiedzieć jej, że żartowałeś, zanim wkurzy się, a potem ty się
wkurzysz i koło będzie się zataczać- poradziłem mu.
Justin wzruszył
ramionami, a jego palce zaczęły stukać po ekranie.
-Co jej piszesz?-
prychnąłem.
-Napisałem jej,
że trzy laski już tutaj są.
Pokręciłem
głową- Jesteś martwy, Justinie Bieberze.
-Po prostu później
uprawimy seks i będzie dobrze.- wzruszył ramionami.
-Powodzenia z tym.
-Odpisała i jest
naprawdę wkurzona!- Justin zaśmiał się i pokazał mi swój
telefon. Chwyciłem go i spojrzałem na ekran.
Saige:
Pieprz się. Nie zawracaj sobie głowy pisaniem lub dzwonieniem. Pa.
Podałem mu jego
telefon- Jesteś martwy.
Saige Cameron's
POV
-Właśnie w tym momencie z tobą skończyłam- wpisałam wiadomość
do mojego telefonu i wysłałam do Justina. Szybko odpisał, kiedy ja
siedziałam na ławce w centrum miasta. Zaczynało się ściemniać,
co nie było dobre dla kogoś, kto był sam na zewnątrz, ale mnie to
naprawdę nie obchodzi. Cholera, może miałam nadzieję, że ktoś
mnie porwie, Wtedy Justin poczułby się źle. Dobrze, to kłamstwo.
Naprawdę mam nadzieję, że nikt mnie nie porwie.
Chwyciłam telefon i wpisałam nową, grupową wiadomość do Willow
i Emmy.
Do: Willow Anthony, Emma Rosetta
Od: Saige Cameron
Chciałabym,
żebyście były na Bronx! Justin jest dupkiem, Jaz i Seneca wyszły,
Jen śpi a ja potrzebuję kogoś z kim mogę spędzić czas!
Do: Emma Rosetta, Saige Cameron
Od: Willow Anthony
Gdzie jesteś?
Wszystko w porządku?
Do: Willow Anthony, Emma Rosetta
Od: Saige Cameron
Siedzę w centrum
miasta. Zimno mi, nie mam żadnych pieniędzy, nie przyprowadziłam
ze sobą ochroniarza. Pieprzyć moje życie.
Do: Saige Cameron, Willow Anthony
Od: Emma Rosetta
Idź do domu,
Saige! Ulice w Bronx nocą są niebezpieczne!
Zignorowałam
wiadomość Emmy i włożyłam mój telefon do kieszeni, ale tylko na
pięć minut, ponieważ mój telefon ponownie wibrował. Przewróciłam
oczami i wyciągnęłam go w powrotem, tym razem była to wiadomość
od Justina. Czułam, że moje tętno przyspiesza, byłam
zdenerwowana.
Do: Saige Cameron
Od: Justin Bieber
Gotowa? Przyjdź
później po swoje rzeczy.
Mam zamiar go
zabić.
Do: Justin Bieber
Od: Saige Cameron
Dobrze, przyjdę
po nie, a później wracam do LA.
Wstałam z
niewygodnej, metalowej ławki, rozglądając się dookoła. Włożyłam
mój telefon do kieszeni i zaczęłam iść. Pieprzyć mnie za to, że
nie wzięłam kurtki przed wyjściem. Wtuliłam moje ręce w klatkę
piersiową i nadal szłam ulicą, ignorując wszystkie syreny
policyjne, krzyki, płacze dzieci, przekleństwa i inne odgłosy
wokół mnie.
Justin Bieber's POV
Wpatrywałem się
w mój telefon i potrząsnąłem głową ze złością. Rzuciłem go
na stolik, aby się odstresować.
-Wszystko w
porządku?- Toby uniósł brew.
Pokręciłem
głową.
-Co się między
wami dzieje?
-Zaraz przyjdzie
Saige, aby spakować swoje rzeczy. Później wraca do Los Angeles.
Toby wytrzeszczył
oczy- Co ty do cholery jej powiedziałeś? Wszystko zaczęło się,
kiedy ja i ty powiedzieliśmy, że chcemy spędzić czas z moją
żoną. To nie miało zakończyć się odlotem Saige do Los Angeles.
Jaxon wszedł do
pokoju- Ok, usłyszałem tylko ''to nie miało zakończyć się
odlotem Saige do Los Angeles” co mój głupi brat zrobił?- Jaxon
przewrócił oczami i pokręcił głową.
-Dlaczego od razu
myślisz, że coś zrobiłem?- odwróciłem się i splunąłem na
Jaxona.
Jaxon zachichotał-
Czy ty się znasz? Zawsze coś robisz!
Przewróciłem
oczami- Zamknij się, stary.
-Cokolwiek- Jaxon
wzruszył ramionami- Po prostu nie spieprz swojego związku, dobrze?
Lubię Saige, nie schrzań tego.
-Wal się, Jaxon.
-W porządku,
stary.
-W każdym razie,
co sprawiło, że Saige wraca do domu?- Jaxon zapytał, siadając na
kanapie.
-Ona i Justin
rozpoczęli udawaną kłótnię, która przerodziła się w prawdziwy
konflikt, Saige zagroziła, że wróci do domu i Justin jej pozwolił-
Toby wyjaśnił.
Jaxon uderzył tył
mojej głowy- Jesteś idiotą. Musisz ja znaleźć i przeprosić. Czy
ona jest teraz w twoim pokoju?- wstał z kanapy- Gdzie ona jest?
Pójdę z nią porozmawiać i upewnię się, że wie, iż Bieberowie
nie są idiotami.
Wzruszyłem
ramionami- Jeśli ją znajdziesz to daj znać.
-Co masz na myśli,
mówiąc, jeśli ją znajdę?
-Wyszła- Toby
powiedział- Jest gdzieś na Bronx.
Jaxon spojrzał na
mnie, jakbym był jeszcze większym idiotą- Pozwoliłeś na to, aby
twoja dziewczyna chodziła sama w nocy, po Bronx?
Moje oczy
rozszerzyły się- Cholera...Nawet o tym nie pomyślałem.
-Jesteś jeszcze
głupszy niż myślałem, że jesteś. Musimy ja znaleźć.
-Chodź- Toby
założył kurtkę i otworzył drzwi- Nawet nie pomyślałeś o tym
wcześniej, że ktoś do cholery może ją porwać.
-Jestem pewien, że
wszystko będzie w porządku- wzruszyłem ramionami i założyłem
bluzę na moją koszulkę- Ale powinniśmy ją znaleźć, zanim
pójdzie do jakiegoś klubu i zrobi coś głupiego- wzruszyłem
ramionami.
Jaxon przewrócił
oczami- Zaczekajcie na mnie, powiem Jen, że wychodzimy.
-Dobrze- Toby
westchnął.
-Znajdziesz ją.-
powiedział Toby.
-Wiem.-
prychnąłem.
Saige Cameron's POV
Trzymałam telefon
przy uchu, ponieważ rozmawiałam z Emmą i Willow.
-Więc wracasz do
Los Angeles?- zapytała Willow.
-Tak- skinęłam
głową- Powiedziałam to Justinowi, a on odpowiedział, że go to
nie odchodzi.
-Co?- Emma
zapytała.
-Powiedział, że
to w porządku do cholery.
Emma westchnęła-
Nie zrozum mnie źle, Justin jest dobrym facetem, ale czasami
przysięgam, nie ma mózgu.
Willow zaśmiała
się- Zgadzam się z tobą, Em!
Oczami wyobraźni
widziałam, jak Emma uśmiecha się- Dziękuję, Willow.
-Więc gdzie teraz
jesteś Saige?- zapytała Willow.
Rozejrzałam się-
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Trudno to określić, kiedy jest
się w ciemności.
-Martwię się o
ciebie, nie powinnaś być sama- Emma westchnęła- Powinnaś wejść
do jakiegoś budynku.
-Zgadzam się z
Emmą- Willow dodała- Do jakiejś restauracji, motelu czy coś.
-Nie zostanę w
żadnym motelu na Bronx- zmarszczyłam brwi- W tym miejscu jest
pewnie dużo robaków i innych rzeczy.
-Prawdopodobnie
tak.- Emma zgodziła się- Ale nie powinnaś zostawać na zewnątrz.
-Jestem pewna, że
szybko wrócę do domu Bieberów.
Willow jęknęła-
Muszę kończyć, Roger i ja mamy randkę i nie mogę go wystawić,
bo to jego urodziny.- zachichotała.
-Słodko.-
uśmiechnęłam się do telefonu.
-Napisz do mnie,
jak bezpiecznie wrócisz do domu, dobrze?- Willow poprosiła.
-Oczywiście.-
skinęłam głową.
-Do mnie też!-
Emma krzyknęła.
Zaśmiałam się i
zakończyłam połączenie.
-Cóż, cóż,
cóż....
Odwróciłam się,
słysząc głos i zobaczyłam postać kilka metrów ode mnie w
cieniu.
-Spójrzmy kto
wrócił na Bronx.
-Halo?-
zmarszczyłam brwi, próbując lepiej się przyjrzeć. Rozpoznałam
głos, ale nie mogłam sobie przypomnieć do kogo należał.
-Saige, Saige,
Saige....czy twój chłopak nie nauczył cię, że nie powinnaś
wychodzić na zewnątrz, gdy robi się ciemno?- głos zachichotał
ponuro.
Postać wyszła z
cienia, ujawniając ciało, które miałam nadzieję już nigdy nie
zobaczyć.
Moje oczy
rozszerzyły się- Nie....
Mikey uśmiechnął
się do mnie- Witam, Saige...bardzo milo zobaczyć cię ponownie.
___________________________________________
Jedyne co chcę napisać, to informacja, że z 51 informowanych zostało 11.
2 tygodnie temu napisałam, że jeżeli informowani nie skomentują rozdziału, to zostają usunięci z listy i tak się właśnie stało.
ASK
N&O
___________________________________________
Jedyne co chcę napisać, to informacja, że z 51 informowanych zostało 11.
2 tygodnie temu napisałam, że jeżeli informowani nie skomentują rozdziału, to zostają usunięci z listy i tak się właśnie stało.
ASK
N&O