Justin nas zabije.
Saige Cameron's
POV
Justin, Jazmyn, Josh, Seneca, Toby i ja postanowiliśmy w następnym
tygodniu wybrać się na wakacje na Bronx, aby po prostu nadrobić
zaległości ze starymi znajomymi. Wszyscy chcemy zatrzymać się w
nieco większym domu Pattie, który tam kupiła, z wyjątkiem Senecy
i Tobiego, którzy zostaną w starym domu Senecy, którego nigdy nie
sprzedała. Możemy zatrzymać się na cały miesiąc, na życzenie
Pattie, ponieważ nie widzi się często ze swoimi dziećmi. Byłam
lekko podekscytowana i oczywiście przerażona. O dziwo, tęskniłam
za Bronxem. Ale nie za Mikey'em, Tallulah, ani żadnymi innymi
członkami gangu. Mikey został zwolniony z więzienia, słyszałam
pogłoski, że Darrel nie był martwy i oczywiście Tallulah była
nieczułą czarownicą, chodzącą po ulicach. Wszystkie kanały
informacyjne i czasopisma nie mogą zrozumieć, dlaczego chcemy
spędzić wakacje na Bronx, ale myślę, że to ze względu na stare
czasy. Justin nawet wziął ze sobą nowego kumpla, który miał być
z nami w trasie, Alfredo Flores. Znam Alfredo tylko przez około pięć
lub sześć dni, ale już kochałam go jak brata. Potrafił cię
rozśmieszyć w twoich najsmutniejszych dniach i zabawnie było, być
koło niego. Wydobył z Justina, jego głupkowatą i uroczą stronę,
więc było porządku.
Około południa przyjechaliśmy na ulice Bronxu. Jak zwykle, wiele
ludzi nie zwracało na nas uwagi, wciąż widzieli nas, jako tych
irytujących dzieciaków, którzy kilka lat temu byli w gangu.
-Kto to?- Alfredo uśmiechnął się na postać siedzącą przy stole
na zewnątrz kawiarni. Spojrzałam na nią bliżej i natychmiast ją
rozpoznałam.
-Uwierz mi, nie chcesz jej poznać.- pokręciłam głową.
-Kim ona jest? Ona jest gorąca.- Alfredo zapytał.
Justin potrząsnął głową- Nazywa się Tallulah i lepiej trzymaj
się od niej z daleka i od każdej dziewczyny na Bronx, Seneca,
Jazmyn i Saige to były rzadkie znaleziska dziewczyn, które
mieszkały na Bronxie i nie były przerażające, uwierz mi, uspokój
się, aż wrócimy do Los Angeles.
-W porządku.- Alfredo sapnął, kiedy zatrzymaliśmy się przed
starym domem Senecy.
Duży uśmiech pojawił się na jej ustach- Mój dom!- pisnęła
podekscytowana i pobiegała po schodach, wchodząc do wewnątrz.
Toby zaśmiał się i pokręcił głową- To jest moja żona.
-Idź do niej, tygrysie.- Justin mruknął. Toby po prostu skinął
głową w odpowiedzi.
-Zobaczymy się później.- Toby powiedział do nas i wszedł do
domu,, zamykając za sobą drzwi.
-Nie mogę uwierzyć, że wróciliśmy na Bronx.- rozejrzałam się
dookoła, podziwiając stare miasto, które trzy lata temu nazywałam
domem.
Justin zachichotał- Cholera. Tęskniłem za tym miejscem. Rządziłem
tymi ulicami. Założę się, że nadal straszę ludzi, idąc
chodnikiem bez koszulki.
-Prawdopodobnie tak.- Jazmyn wzruszyła ramionami- Ale staraj się,
żeby twoje ego nie było za duże, nie jesteśmy już
miejscowymi....cholera, to takie dziwne.
Josh zaśmiał się- Myślę, że nie mieszkałem tu na tyle długo,
aby poczuć, że Bronx jest moim domem.
Odwróciłam się łapiąc kontakt wzrokowy z Joshem- Powinieneś być
szczęśliwy.
Posłał mi kciuki w górę- Będę.
Zaśmialiśmy się, zbliżając się do domu. Na skrzynce z przodu
pisało „Bieber” pogrubionymi, dużymi literami.
-Oto nowy dom.- Justin wsunął ręce do kieszeni, wszedł na
podjazd, potem na ganek i zapukał do drzwi, dopóki się nie
otworzyły, ukazując Pattie z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Moje dzieci!- wciągnęła nas w grupowy uścisk- Oprócz Jaxona i
Jen, ale obiecali, że przyjadą po ich podróży poślubnej. -
głównie mówiła to do siebie, zwolniła nas z matczynego uścisku
i zaprosiła do środka. Zostaliśmy powitani przez szczekanie, co
wyglądało na psa, golden retrievera, który próbował wspiąć się
na nogawkę Justina.
-Cześć, mały.- Justin przykucnął, aby pogłaskać psa po głowie.
-Nazywa się Max.- Pattie uśmiechnęła się- Możesz nazwać nas
mało oryginalnymi, ale zaadoptowaliśmy go i już się tak nazywał.
Uśmiechnęłam się, kiedy podszedł do mnie- On jest słodki.-
pochwaliłam,, pocierając jego miękką sierść.
-Tu są moje dzieciaki!- rozległ się głos Jeremiego i uśmiechnięty
mężczyzna wszedł do pokoju, pociągając Justina i Jazmyn do
wielkiego uścisku- Jak się macie?
-Dobrze.- Justin poprawił swój snapback, który zsunął się z
jego głowy, kiedy jego tata go uścisnął.
-W porządku.- Jazmyn uśmiechnęła się, jak królowa piękności.
-Jak się masz, stary?- Justin uderzył Jeremiego w ramię.
-Hej.- Jeremy spojrzał na niego- Wcale nie jestem, stary.
-Wmawiaj sobie.- Jazmyn zaśmiała się- Cokolwiek pozwala ci spać w
nocy, tatusiu.
Jeremy posłał swoim dzieciom spojrzenie, a oboje strzelili mu
niewinny uśmiech i wszyscy weszliśmy do salonu, siadając na
kanapie i na kilku krzesłach.
-W porządku, przedstaw swojego kolegę.- Pattie uśmiechnęła się
uprzejmiej do Alfredo, kiedy on nerwowo siedział na krześle obok
Justina, można powiedzieć, że czuł się nie na miejscu.
-To jest Alfredo Flores.- Justin przedstawił go- On i ja poznaliśmy
się przez naszego menadżera, Scootera Browna i myślę, że
staliśmy się po prostu najlepszymi przyjaciółmi, wiesz?
Pattie uśmiechnęła się ciepło do Alfredo- To takie słodkie,
miło cię poznać, Alfredo.- przeszła przez pokój, aby uścisnąć
jego dłoń i usiadła z powrotem na swoim miejscu na kanapie,
pomiędzy Jeremym, a Jazmyn.
Jeremy posłał mu uśmiech- Miło mi cię poznać, synu, witamy na
Bronx, zakładam, że to twój pierwszy raz w tej części Nowego
Jorku.
Alfredo skinął głową- Tak, proszę pana.
-Obiecuję, że my nie jesteśmy tak źli, jak wydaje się ludziom!-
Pattie zachichotała.
~.~
Po południu Jazmyn i ja postanowiłyśmy wyjść na kawę i na
zakupy, po prostu, aby spędzić trochę dziewczęcego czasu.
-Co o tym myślisz?- Jazmyn powiedziała, próbując dobrać sukienkę
do jej drobnej figury. Była bladoróżowa w kwiatki.
Skinęłam głową- Jest urocza.
-Myślę, że ją wezmę.- zdecydowała, trzymając ją na wieszaku i
poszła przeszukiwać inne ubrania.
-Saige?
Odwróciłam się na wspomnienie mojego imienia i zobaczyłam
Austina, stojącego o około stopę ode mnie. Ubrany był w zwykłą,
białą koszulkę i parę czarnych jeansów. Jego włosy były nieco
krótsze, bardziej poczochrane, niż zawsze i miał zarost na
brodzie.
Posłałam mu uśmiech- Austin! Jak się masz?
Podszedł do mnie, nie pozwalając uśmiechowi opuścić jego twarzy-
Całkiem dobrze, jak ty się masz, pani popstar?
Zachichotałam- To o wiele trudniejsze, niż myślałam.
-Naprawdę?- podniósł pytająco brew- Jak to?
-Wiesz, paparazzi, wywiady, sesje zdjęciowe, koncerty, trasy-
Austin zaśmiał się i pokręcił głową, sprawiając, że nie
dokończyłam zdania- Muszę powiedzieć, że szczerze nie wiem, ale
będę, udawać, że wiem.
-Tak.- skinęłam głową, nie wiedząc co jeszcze powiedzieć.
Austin spojrzał na podłogę i przeniósł oczy na moje buty.
-O tak.- wykrztusił, patrząc mi w oczy- Zapomniałem o twoim i
Jazmyn strasznym wypadku! Jak się czujesz? Kiedy to usłyszałem,
prawie rzuciłem moje gówno i chciałem polecieć do Los Angeles,
ale wiedziałem, że twój chłopak nie byłby zbyt zadowolony,
gdybym to zrobił.
Wzruszyłam ramionami- Mogłeś mnie odwiedzić, jeśli chciałeś,
ale teraz jest w porządku.- skinęłam głową- To było naprawdę
trudne na początku, aby zrozumieć, że zostałam potrącona przez
pijanego kierowcę, który nawet nie można zidentyfikować, ale
także fakt, że w zasadzie lewa strona mojego ciała była połamana.
Ale jestem tutaj, żyję, nie jestem sparaliżowana, więc powinnam
być wdzięczna, prawda?
-Tak się cieszę, że jest z tobą w porządku, bardzo się o ciebie
martwiłem!
Uśmiechnęłam się- Dziękuję, Austin.
-Nie ma problemu, Saige. Zawsze jestem tu dla ciebie, jeśli będziesz
mnie potrzebowała.
-Dziękuję, Austin, to dużo dla mnie znaczy.
-Hej, Saige, co myślisz o tym topie- Jazmyn przerwała, kiedy zdała
sobie sprawę, z tego, z kim rozmawiałam- Och, hej Austin.-
uśmiechnęła się, mogę powiedzieć, że to był fałszywy
uśmiech. To nie tak, że nienawidzi Austina, ona go po prostu nie
zna.
-Hej, Jazmyn, jak się masz?
Skinęła głową- Całkiem dobrze, dziękuję.
-Jak się czujesz po wypadku?
Wzruszyła ramionami- Przeżyłam, prawda?
Austin zachichotał i skinął głową- W rzeczywistości tak. Hej,
nie wiem czy jesteście zajęte, ale wiecie, jestem tu tylko na
zakupach spożywczych i jeśli chcecie mogę zabrać nas na dobry
obiad. To znaczy, oczywiście nie musicie, jeśli nie chcecie.
-Nie wiem-
-Justin, Alfredo i Josh wychodzą dzisiaj do baru na noc facetów-
Jazmyn posłała mi spojrzenie- Powinnyśmy iść, co to może
zaszkodzić?
Przegryzłam wargę i zwróciłam się do Austina- Z przyjemnością.
-Niesamowicie!- zachichotał- Pójdziemy na lazanię?
-Idealnie.- Jazmyn uśmiechnęła się.
-Cóż, nadal mieszkam pod mieszkaniem Saige, więc przyjdźcie około
piątej, będę gotować, obejrzymy telewizję albo filmy lub
cokolwiek i później możemy zjeść i spędzić razem czas, albo co
chcecie.- Austin wyrzucił ręce w powietrze i uśmiechnął się
szeroko.
Jazmyn zachichotała- Brzmi świetnie.
Skinęłam głową, wiedząc już, że Justin nie będzie szczęśliwy,
jeśli dowie się, że wyszłam, aby spędzić moją noc z Austinem.
Prawdopodobnie Josh, będzie czuł się tak samo, kiedy będzie
wiedział, że Jazmyn też tu jest.- Tak...będzie świetnie.
-Dobrze, do zobaczenia później, panie..miłych popołudniowych
zakupów.- uśmiechnął się.
-Tobie także.- Jazmyn pomachała, a Austin odwrócił się na
pięciach i poszedł do drzwi.
-Justin nas zabije.- spojrzałam na Jazmyn.
-Och, Justin musi się uspokoić. To nie tak, że idziesz z nim
uprawiać seks, po prostu zjemy kolację i obejrzymy filmy.-
wzruszyła ramionami- To naprawdę nic wielkiego.
-Dobrze, jeśli Justin nas znajdzie, będziesz jedyną, która z nim
porozmawia.
Jazmyn skinęła głową- Umowa stoi.
~.~
O piątej Jazmyn i ja weszłyśmy do starego budynku, w którym
mieszkałam.
-Wow, dziwnie tu być...- zbadałam stare tapety i odrażająco
wyglądający budynek.
Jazmyn zaśmiała się- To dziwne być na Bronx.- poprawiła mnie,
kiedy weszłyśmy na schody do mieszkania Austina. Zapukałyśmy do
niego raz, otworzył drzwi i pozwolił nam wejść. Przebrał się w
spodnie khaki i koszulkę z guzikami, która wyglądała bardziej
swobodnie, niż wasza koszulka do kościoła.
-Witam panie.- uśmiechnął się, kiedy weszłyśmy do mieszkania.
-Oczywiście wiele się tutaj nie zmieniło.- podziwiałam pokój,
moje oczy wylądowały na jego i moim zdjęciu, sprawiając, że
poczułam się sto razy niezręczniej niż wcześniej.
-Cóż, możecie pozwiedzać. Jazmyn, Saige pokaże ci wnętrze,
ponieważ nic się tu nie zmieniło, odkąd ostatni raz tutaj była,
więc powinna wiedzieć gdzie, co jest. Idę gotować, możecie się
czymś poczęstować z lodówki. Jazmyn, jeśli zdarzy ci się wypić
coś z alkoholem, twój sekret będzie ze mną bezpieczny.
Jazmyn uśmiechnęła się z podekscytowaniem- Lubię cię, Austin!
Zaśmiał się- Dziękuję, Jazmyn, ty jesteś uroczą panią.
Zarumieniła się i poszłyśmy do lodówki, obie wzięłyśmy puszkę
Dr Perrer'a, decydując się zostawić większe rzeczy na obiad.
-To miejsce jest ładne, jak na dom na Bronx, wiesz?- Jazmyn patrzyła
na obrazy, które były na ścianie, każdy z nich był wykonywany
przez Austina. Jego hobby zawsze było malowanie w wolnym czasie.
Skinęłam głową- Kiedy się tutaj przeprowadziłam, myślałam, że
to śmietnik, ale wiesz, odwiedzając inne kraje, jak wtedy, kiedy
pojechałyśmy do Afryki pomagać tym dzieciom, to miejsce wygląda
luksusowo.
Jazmyn zaśmiała- Zgadzam się. W porównaniu z moim domem w Los
Angeles, to miejsce jest norą, ale było bardzo dobre, kiedy tu
mieszkałam, więc myślę, że wszystko w porządku.
-Tak.- skinęłam głową, popijając mojego Dr Pepper'a, wsłuchując
się w skwierczenie z kuchni.
-Jak tam idzie?- Jazmyn krzyknęła, patrząc przez ramię, na
Austina w kuchni. Odwrócił się i uśmiechnął do niej.
-Wszystko idzie w dobrym kierunku, Jazmyn.- zapewnił.
-Dobrze.- popijała wodę sodową- Jesteś bardzo dobrym malarzem.
-Dziękuję, proszę pani.- Austin nie odwrócił wzroku od patelni,
kiedy przyjął komplement.
-Bardzo podoba mi się ten zachód słońca.- powiedziała do nas i
wskazała na obraz. Mój wzrok podążył za jej palcem i podziwiałam
obraz.
-Namalowałem go w zeszłym tygodniu.- Austin wyjaśnił, nadal nie
nawiązując kontaktu wzrokowego- Zabawne lub nie, ale kiedy go
malowałem, płyta Saige grała w tle.- zachichotał pod nosem-
Myślę, że można powiedzieć, że Saige była moją inspiracją do
tego pięknego dzieła sztuki, może dlatego, że jest taka piękna.
Jazmyn szturchnęła mnie, kiedy obie walczyłyśmy, aby nie
wybuchnąć śmiechem na komplement Austina i nadal patrzyłyśmy w
milczeniu na obraz. Jedynym dźwiękiem w pokoju było gotowanie
Austina i nasze obcasy stukające na drewnianej podłodze.
Zmęczone stanie, wreszcie usiadłyśmy, relaksując się na
skórzanej, wygodniej kanapie Austina.
-Wyglądacie tam na zmęczone.- Austin zaśmiał się i zakończył
gotowanie, wysypując równą ilość na trzy talerze i wlał nam
kieliszek wina, ustawiając wszystko na stole- Chodźcie jeść,
kochane.
Jazmyn patrzyła na mnie i pochyliła się- Czy on też wydaje ci się
bardziej oficjalny niż trzy lata temu, czy tylko mi?- powiedziała
bardziej ściszonym tonem, dokładne do mojego ucha.
-Tak.- skinęłam głową- Ciągle nazywa nas pięknymi paniami i
kochaniami czy cokolwiek innego.- odpowiedziałam, tym samym
szepczącym tonem- To trochę mnie przeraża.
-Ok, dobrze.- Jazmyn skinęła głową- Cieszę się, że nie jestem
jedyną, która czuje się w ten sposób.
-O nie.- potrząsnęłam głową, wstałam z kanapy i podeszłam do
stołu. Austin posłał nam uśmiech z jego miejsca, kiedy wszyscy
usiedliśmy.
-Mam nadzieje, że są panie głodne, bo przygotowałem prawdziwą
ucztę!- Austin ogłosił z dumą i przyłożył usta do jego
kieliszka. Uśmieszek grał na jego ustach, kiedy wziął łyk, jakby
wiedział coś, czego my nie wiemy. Jazmyn i ja wymieniłyśmy
zdezorientowane spojrzenia, zanim usłyszeliśmy dzwonek, który
zaczął rozbrzmiewać w całym pomieszczeniu.
-Przepraszam.- Austin wstał, wyciągając telefon z kieszeni- Zaraz
wracam, piękne panie.- obiecał i zaczął odchodzić- Halo, tu
Austin.- wyszedł z pokoju.
Jazmyn posłała mi spojrzenie- Znowu wyjechał z tymi pięknymi
paniami.- mruknęła- Nie wiem jak ty z nim się umawiałaś, Saige,
ale on mnie rozpierdala.
-Nie był taki.- zapewniłam- Ja naprawdę nie wiem, dlaczego się
tak zachowuje.- wzruszyłam ramionami.
-Tak, są tutaj.- usłyszałam Austina z końca korytarza.
Oczy Jazmyn rozszerzyły się i odwróciła się do mnie- Co miał na
myśli, że tu jesteśmy? Ty i ja jesteśmy jesteśmy tutaj jedyne?-
zniżyła głos do szeptu- Co on do cholery robi?
-Nie wiem, Jazmyn.
-Myślisz, że zbiera napiwki, aby paparazzi na znaleźli i dostali
nasze żenujące, i straszne zdjęcia? Co jeśli, powie im, że
zdradzamy z nim naszych chłopaków, aby spróbować zrobić dramę z
Justinem i Joshem?- Jazmyn zaczęła wariować.
-Jazmyn, uspokój się...- gryzłam nerwowo moją wargę- Naprawdę
nie wiem co on robi, ale wariowanie niczego nie rozwiąże.
-Ja po prostu nie chcę, żeby zniszczył mój związek z Joshem.-
spojrzała na pierścionek zaręczynowy, zdobiący jej palec.
-Wiem.- delikatnie poklepałam jej ramię w pocieszający sposób i
próbowałam podsłuchać Austina.
-Tak.- zaśmiał się- Nie będą niczego podejrzewać. Śmiało, są
tutaj. Jeśli je chcesz, lepiej teraz tutaj przyjdź.
-Co do cholery?- wyszeptałam do Jazmyn.
-Pocę się.- zaczęła się wachlować- Ja wariuję, Saige. Twój
były jest dziwnym człowiekiem.
-Wiem, wiem.
-Dobra, stary, do zobaczenia za kilka minut.- Austin powiedział
cicho do telefonu, jego kroki były coraz głośniejsze i wrócił do
pokoju.
-Hej, panie.- uśmiechnął się.
Odsunęłam moje krzesło i wstałam- Austin, ta kolacja był
świetny, ale właśnie dostałam telefon i Jazmyn i ja naprawdę
musimy wracać do domu.
-Naprawdę?- Austin zmarszczył brwi- Tak wcześnie musicie iść?
Żadna z was nawet nie dotknęła kolacji ani wina, nie możemy
pozwolić, aby się zmarnowało, prawda?
-Bardzo przepraszam.- Jazmyn rzuciła mu sympatyczne spojrzenie i
wstała- Ale Saige i ja naprawdę musimy iść.
Drzwi otworzyły się i nagle troje policjanci weszli do pokoju.
-Co...- zamarłam.
-Niech każdy się zatrzyma- jeden krzyknął.
Austin wezwał policję na Jazmyn i mnie? Co my kurwa robimy?
-Musicie pójść z nami do centrum miasta, przesłuchamy was i określimy morderstwo JT Withers.
-Co?- Jazmyn pisnęła, jeden facet złapał jej nadgarstek, ten,
który był zraniony w wypadku samochodowym i wyciągnął ją z
pokoju.
Austin tylko popijał beztrosko jego wino, kiedy Jazmyn i ja
zostałyśmy wyciągnięte z malutkiego mieszkania.
________________________________________________
Witamy was w nowym 2015 roku!
Mamy nadzieję, że ten rok będzie lepszy niż poprzedni :)
A teraz zachęcam was jak zwykle do komentowania :)
Wszystkie pytania kierujcie na ASK.
Love, N&O.
Pierwsza :D. Cudowny. Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. Nie mogę się doczekać następnego :*
OdpowiedzUsuńTego się nie spodziewałam, myślałam, że może współpracuje z gangiem czy coś :O
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się nowego, przerwane w takim momencie!
Cudowny rozdział ! Czekam na next ! :)
OdpowiedzUsuńWtf? Co tu się kurwa dzieje. Nie spodziewałam się tego. A ten Austin jest popierdolony. Jezu dawajcie szybko nowy bo nie wytrzymam. Jestem taka ciekawa co będzie dalej że bhgysxbkkrxguhv.
OdpowiedzUsuńŁat de faq. Co tu się dzieje xd
OdpowiedzUsuńNienawidzę Austina. O co chodzi? Wow. Czekam z niecierpliwością na kolejny
OdpowiedzUsuńAle skurwiel z tego Austina ...
OdpowiedzUsuńo kurde nie spodziewałam się tego :)
OdpowiedzUsuńCo się stało? Haha, nie spodziewałam się tego w ogóle..
OdpowiedzUsuńPrzecież to nie one go zabiły... Austin jest jakiś nienormalny, serio.
Czekam na kolejny ;o
http://too-easy-love.blogspot.com/
cudowny
OdpowiedzUsuńDjjshxbdbshcbdbc zajebisty
OdpowiedzUsuńmegaa!!!kiedy next ?!
OdpowiedzUsuńOmg ! czekam nb ;*
OdpowiedzUsuń